Zaniedbywała córkę, teraz odebrała jej dach nad głową
Kasia w wieku pięciu lat ważyła zaledwie 10 kilogramów. Opowiada, że zostawała w domu sama, chodziła głodna i zaniedbana. Nie miała nawet łóżka. Taki los zgotowała jej matka, Maria S. Poruszony losem córki pan Jarosław wywalczył w sądzie prawo opieki nad dzieckiem. Wychowuje je już 8. rok. Choć Maria S. nie zapłaciła przez ten czas ani grosza alimentów, to wystąpiła o zwrot zaległych, sprzed 8 lat. Za dług 3400 zł komornik zlicytował dom pana Jarosława i jego córki.
- To barbarzyństwo - mówi pan Jarosław.
Jarosław Majewski ma 69 lat. Mieszka wraz z 13-letnią córką Katarzyną w miejscowości Różan. Pan Jarosław kilkanaście lat temu poznał Marię S., matkę Katarzyny. Para nie mieszkała razem. Katarzyna przez kilka lat mieszkała z matką w Przasnyszu.
- Ona krzyczała na mnie, ciągała mnie za włosy - opowiada 13-letnia Kasia. Jak dodaje, zozstawała w domu sama, chodziła głodna, a jej matka sprowadzała do domu kolegów, z którymi piła.
- Kuratorka potwierdziła, że dziecko nie ma mebli i śpi na podłodze w barłogu - mówi pan Jarosław.
Mężczyzna płacił dziecku zasądzone 200 złotych alimentów. Jednocześnie zaczął walczyć o odebranie dziecka matce. Jak twierdzi, Maria S. nadużywała alkoholu i nie zajmowała się córką.
Do domu mnie nie chciała wpuszczać. Robiłem zakupy i zostawiałem. Zostawiałem jej 400 -500 złotych - opowiada pani Jarosław.
- Brałam do domu podwieczorek , a ona mi zabierała jedzenie - rozpacza Kasia.
Osiem lat temu pan Jarosław próbował odwiedzić dziecko w przedszkolu. Okazało się, iż jego córki nie ma tam od tygodni. Mężczyzna natychmiast poprosił o pomoc kuratora. Kasia została odebrana matce. Dziecko było zaniedbane i chore. Pięcioletnia dziewczynka ważyła zaledwie 10 kg.
Siedem lat temu sąd przyznał opiekę nad Katarzyną panu Jarosławowi. Maria S. powinna płacić córce alimenty - po 500 złotych miesięcznie. Jak dotąd nie zapłaciła ani złotówki.
Dziecko od ośmiu lat mieszka z panem Jarosławem. To nie przeszkadzało, aby Maria S. zażądała zaległych alimentów za kilkanaście miesięcy opieki nad córką. Komornik za 3400 zł długu zlicytował panu Jarosławowi dom.
- To nielogiczne żądać ode mnie pieniędzy, jak ja chowam dziecko. Mam jeszcze matce płacić? - dziwi się pan Jarosław.
- Komornik miał dwa wnioski egzekucyjne. Jeden od matki małoletniej, drugi od ojca. Komornik miał pełną wiedzę, że między rodzicami a dzieckiem jest kolizja interesów - mówi Robert Rozwałka, pełnomocnik pana Jarosława.
Próbowaliśmy porozmawiać z Marią S. Chcieliśmy dowiedzieć się, dlaczego żądała pieniędzy, choć nigdy dobrze się dzieckiem nie zajmowała. Niestety, kobieta zmieniła miejsce zamieszkania.
Pan Jarosław chciał zapłacić dług, ale komornik się nie zgodził. Dziś jest już nowy właściciel domu i w każdej chwili pan Jarosław z córką może znaleźć się na ulicy.
- Kuriozum tego wszystkiego jest w tym, że środki faktycznie powinny służyć małoletniej, a one pochodziły z licytacji jej dachu nad głową. W momencie, kiedy ta egzekucja została skierowana przeciw nieruchomości, komornik powinien powziąć wątpliwość, czy małoletnia na pewno jest należycie reprezentowana. To dziecko nie miało szans prawidłowej obrony swoich praw i nikt się nad tym nie pochylił - mówi Robert Rozwałka, pełnomocnik pana Jarosława.
Innego zdania jest Sebastian Dunaj, rzecznik Rady Izby Komorniczej w Białymstoku: - Komornik nie ma prawa i zadania badać zasadności roszczenia. Przepisy nie pozwalają na wstrzymanie licytacji, zwłaszcza jeśli jest licytant - powiedział.
- Ja bym to nazwał zbrodnią, barbarzyństwem - komentuje pan Jarosław. Teraz 13-letnia Kasia boi się, że urzędnicy zabiorą ją od ojca.*
* skrót materiału
Reporter:Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl