Bunt mieszkańców - nawet 2000 zł dopłaty do ogrzewania

Mieszkańcy baraków w Będzinie, w większości emeryci, przeżyli szok, gdy kilka dni temu dostali informację o gigantycznej dopłacie do ogrzewania. Rekordziści nawet 2000 zł. Wcześniej w barakach takich problemów nie było, ostatnia zima też nie była sroga. Skąd więc dopłaty?

- Gdzie jest administracja, żeby się za ludźmi ujęła? Nie ma nikogo! To jest jedna banda! W stołki pierdzą, tylko: money, money, a ludziom nic nie robią. Ino wziąć helma i rozgrzmocić to cholerstwo – mówi Józef Rybak, który musi dopłacić za ogrzewanie.

Emocje towarzyszyły trzy dni temu lokatorom baraków przy ul. Energetycznej w Będzinie. Ich mieszkańcy – w większości emeryci - właśnie otrzymali dopłatę do ogrzewania. Rekordziści – prawie 2000 zł. 

- Wiem, że państwu jest źle, bo wy jesteście rzetelni i płacicie... – mówił podczas spotkania z mieszkańcami Tomasz Niedziela, prezes Miejskiego Zakładu Budynków Mieszkalnych w Będzinie.

- Nam jest bardzo przykro, że jesteśmy tak traktowani – odpowiedziała Ewa Walczyk, która musi dopłacić za ogrzewanie.

Baraki stoją około 60 lat. Dziś to w części mieszkania socjalne dla eksmitowanych i komunalne dla między innymi byłych pracowników pobliskiej elektrowni. 83-letnia Alfreda Rybak z mężem mieszkają tam ponad 50 lat. Ewa Walczyk i jej mąż od 25.

- Płacimy regularnie. Proszę zobaczyć książeczkę mieszkaniową. Za mieszkanie jest płacone miesiąc w miesiąc po 515 zł. Na ma żadnego zadłużenia – powiedziała Ewa Walczyk.

- Nam przyszło 1830 zł do zapłaty. Przecież ja mam tak małą rentę, jestem chora, na lekarstwa dużo wydaję, mąż tak samo, to skąd tych pieniędzy brać? – pyta Alfreda Rybak.

Problemy mieszkańców zaczęły się, gdy wymieniono licznik. Zarządca budynku - Miejski Zakład Budynków Mieszkalnych twierdzi, że dopłaty się pojawiły, bo stary licznik był… zepsuty.

- W grudniu 2014 roku doszło do zmiany licznika. Przez ostatnie 10 lat wskazywał 1000 gigadżuli, ale wcześniej to było 2000. Teraz, po demontażu licznika i montażu nowego znowu pojawiło się wskazanie 2000 gigadżuli. To, co się działo przez ostatnich 10 lat, pozwala sądzić, że być może licznik nie funkcjonował jak należy. Nie mam prawa dzisiaj nie ufać wskazaniom nowego licznika – mówi Tomasz Niedziela, prezes Miejskiego Zakładu Budynków Mieszkalnych w Będzinie.

- Cały czas był licznik dobry, kilkanaście lat i nagle im wyszło, że licznik był zepsuty. To znaczy, że przez 11 lat płaciliśmy za mało czy jak? Coś tu jest nie tak. I jeszcze twierdzą, że teraz będą takie rachunki co roku – komentuje Czesław Walczyk, mieszkaniec baraku.

Zdaniem mieszkańców ciepło ucieka, bo stan instalacji jest tragiczny, a oni od 15 lat nie mogą się doprosić o indywidualne podzielniki. Jeden licznik jest na 3 baraki i pobliski budynek Caritasu. W budynkach nie ma nawet ciepłej wody.

- Na końcu baraków izolacja jest zerwana, rury są gołe. Przy takich temperaturach rury chłodzi, więc są ubytki. To jest robione watą szklaną jeszcze sprzed 30-40 lat! – mówi Grzegorz Trzcionka, mieszkaniec baraku.

- Sześć lat tutaj mieszkamy i sześć lat leje się woda z rur. Ściany gniją. Jak się dowiedzieli, że telewizja ma przyjechać, to dopiero przyjechali i zakręcili – opowiada Mariola Piwowarczyk.

Przed naszą kamerą padły jednak ważne deklaracje.

- Wstępnie deklaruję, że opomiarowanie lokali będzie wykonane do września tego roku, przed kolejnym sezonem grzewczym. Jeśli to są takie kwoty, to my, w ramach środków bieżących, jesteśmy w stanie to opomiarowanie zrobić – powiedział Tomasz Niedziela, prezes Miejskiego Zakładu Budynków Mieszkalnych w Będzinie.

Mieszkańcy twierdzą, że nie zapłacą dopłat. - W żadnym wypadku! To musi być anulowane.  Spierniczyli licznik, niech naprawią – stwierdził Józef Rybak.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl