Wysadził się w kamienicy

Wszystko wskazuje na to, że za wybuchem gazu w kamienicy w Jaworznie koło Katowic stoi 47-letni Sławomir K. Mieszkańcy widzieli, jak w dniu eksplozji wnosił do swojego mieszkania dwie butle gazowe. Podejrzewają, że popełnił samobójstwo, bo miał problemy rodzinne. Teraz problemy mają mieszkańcy, bo część mieszkań jest poważnie zniszczona i wymaga remontu.

12 kwietnia mieszkańcy jednej z kamienic w Jaworznie niedaleko Katowic nie zapomną nigdy. Późnym popołudniem w ich mieszkaniach rozległ się potężny huk. Kamienica stanęła w płomieniach.

- W mieszkaniu, gdzie doszło do wybuchu, były dwie butle gazowe.  Wybuch nastąpił na skutek zapłonu gaz, który musiał dość długo z butli wydobywać się. Wskazuje na to obszar zniszczeń, czyli parter i część pierwszego piętra - mówi Marcin Ziemiański ze Straży Pożarnej w Jaworznie.

- Wszyscy są zrozpaczeni, kilka mieszkań jest zniszczonych - mówi pani Maria, mieszkanka kamienicy.
Lokatorzy po wybuchu gazu uciekali przerażeni. W popłochu zostawiali cały dobytek życia. Kilku rannych przewieziono do szpitala. Jak twierdzą mieszkańcy kamienicy, to cud, że żyją.

- Mnie pogotowie zabrało, mdlałam od trzeciego piętra, bo mnie czad dusił - wspomina pani Elżbieta, mieszkanka kamienicy.

- Trzeba było uciekać, bo już tyle dymu było.  Wyszłam zakładając jedynie kurtkę na głowę, drzwi nie mogłam zamknąć, wszystko zostało w mieszkaniu - dodaje pani Maria.

W dniu tragedii policja i straż przeszukała mieszkanie, w którym doszło do wybuchu gazu. W lokalu znaleziono zwłoki  47-letniego Sławomira K. Policja podejrzewa, że najprawdopodobniej  mężczyzna popełnił samobójstwo.    

- Mógł tu przyjść i na tej jabłoneczce (powiesić się - red.), to bym jeszcze tą lagą mu przypierniczyła, a nie tyle szkody robić . Źle zrobił. Jak dawno tu mieszkam, to dwa razy powiedział mi: dzień dobry. A tak to głowa spuszczona, zamyślony był, nie patrzył na ludzi - opowiada pani Maria.

- Przedwczoraj z nim się witałem, bo szedł na zakupy, a co mu odbiło na wieczór? Żona jak umarła, to był załamany niesamowicie, sześć miesięcy pił - mówi pan Bogdan.

- Syn w więzieniu siedzi, córka gdzieś w Jaworznie. Jak żona zmarła, to "grali" tak, że aż ściany dudniły. Jakby miał dobrze w głowie, to by tak nie robił . Chłopcy mówili, że wczoraj dwie butle z gazem niósł do domu - dodaje pani Maria.

Dziś część lokatorów powróciła do swoich mieszkań. Wielu z nich niestety mieszka nadal w hotelu, bądź u znajomych i rodzin. Czekają na powrót do domu. Jednak nawet po powrocie właściciele mieszkań będą mieli trudniej.

- Tak mi tu jeden wytłumaczył, że okna wstawią, ale lodówka moja, remont, to za moje- mówi pani Maria.

- Trwa wprawianie okien, po stronie mieszkańców będzie pomalowanie ścian, w mieszkaniach komunalnych pewnie ludziom pomożemy, nie wiem jak to rozwiąże zarządca. Prezydent pomoże tam, gdzie może - powiedział Paweł Silbert, prezydent Jaworzna.*

* skrót materiału

Reporter: Żanett Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl