Wyrzucali dzieci przez okna. Pożar zabrał wszystko

- Rano wstaje się z łóżka, a wieczorem nie można się już do niego położyć, bo po prostu go nie ma. Kto tego nie przeżył, nie jest w stanie sobie tego wyobrazić – mówi mieszkanka spalonego budynku w Pólku w woj. warmińsko-mazurskim. 31 marca około godziny 15 wybuchł tam pożar, po którym 29 osób zostało bez dachu nad głową. Mieszkańcy zbierają pieniądze na odbudowę.

- Rodziny straciły dorobek swojego życia, dach nad głową. Staramy się zorganizować, co jest tylko możliwe, pomagają ludzie dobrej woli, ale nadal są potrzebne meble, sprzęty codziennego użytku, proste rzeczy jak talerze, szklanki – opowiada Agnieszka Pocełujko z Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Pasłęku.

- Jak otworzyłam drzwi wejściowe, to już był ogień. Dzieci siedziały w ostatnim pokoju, tato próbował gasić wiaderkiem wody, ale już nam się drzwi paliły. Otworzyłam okno, dobrze, że jakiś pan jechał i łapał te dzieci, bo ja je rzucałam przez okno – opowiada mieszkanka spalonego budynku.

- Ten, kto tego nie przeżył, nie jest w stanie sobie tego wyobrazić. Człowiek stoi, może tylko patrzeć, jak całe jego życie, wszystko czego się dorobił, znika – dodaje inna mieszkanka.

Mimo szybkiej reakcji straży pożarnej straty są ogromne. Co prawda budynek nadaje się do remontu, ale jego koszt wyniesie ponad 180 tys. zł.

- Straty są bardzo duże, bo spaleniu uległ praktycznie cały dach budynku. Zalany został cały parter. Przyczyna pożaru będzie ustalona w późniejszym terminie, sprawę prowadzi także komisariat policji w Pasłęku – informuje Mirosław Czyszejuk z Państwowej Straży Pożarnej w Pasłęku.

- Mieszkańcy liczyli, że gmina weźmie na siebie odbudowę budynku. I mimo że stać nas, to stan prawny jest taki, że gmina nie może przeznaczyć środków publicznych na ten cel, bo budynek jest własnością prywatną  - wyjaśnia Wiesław Śniecikowski, burmistrz Pasłęka.

- My takich funduszy nie posiadamy. Tu zamieszkiwały osoby niezamożne. Chociaż obydwoje z mężem pracujemy, nie jesteśmy w stanie ponieść kosztów remontów – mówi mieszkanka budynku.

Burmistrz Pasłęka zaproponował pogorzelcom na 3 miesiące lokale socjalne. Mieszkańcy obawiają się, że przez ten czas nie zdążą wyremontować budynku. Dla poruszającego się na wózku pana Krzysztofa, który mieszkał w spalonym domu na parterze, nieprzystosowane mieszkanie na pierwszym piętrze jest barierą nie do pokonania.

- Dostaliśmy mieszkanie socjalne, w którym jest 17 schodów i nawet przy pomocy żony nie jestem w stanie ich pokonać – mówi pan Krzysztof. 

- Straciliśmy dorobek życia , nasza ciężka praca, którą tu włożyliśmy, poszła na marne – dodaje jedna z mieszkanek bloku.*

* skrót materiału

Jeżeli chcą Państwo pomóc pogorzelcom, prosimy o kontakt z reporterką dgrabowska@polsat.com.pl lub redakcją: interwencja@polat.com.pl, tel: 22 514 41 26

Reporter: Dominika Grabowska