Wczołgiwała się do domu. Była Interwencja, jest nowe mieszkanie!

Elżbieta Strączyńska z Myśliborza ma amputowane nogi, nie widzi i ma chore nerki. Trzy razy w tygodniu musiała czołgać się po stromych schodach prowadzących do jej mieszkania, by dostać się na dializy. Historię kobiety pokazaliśmy w listopadzie 2015 r. Trzy dni temu wróciliśmy do Myśliborza, by wraz z nią cieszyć się z nowego, przystosowanego do jej potrzeb mieszkania. Ten dzień zapamięta do końca życia.

50-letnia Elżbieta Strączyńska od lat zmaga się z cukrzycą. Ma amputowane obie nogi, nie widzi. By żyć, pani Elżbieta musi trzy razy w tygodniu dojeżdżać do oddalonego o 85 kilometrów Szczecina na dializy. Ale by na nie dotrzeć, musi najpierw pokonać schody.

- Można powiedzieć, że na pośladkach schodzę, a wchodzę sobie na kolanach. Czołgam się jak piesek – opowiadała nam pani Elżbieta, gdy pierwszy raz opowiadaliśmy jej historię.

Panią Elżbietą opiekuje się mąż. Wielokrotnie prosił gminę o zamianę mieszkania. Prośby pisali także lekarze, którzy widzieli, jak kobieta się męczy. Bez skutku.

W czasie naszej rozmowy z burmistrzem Myśliborza padły ważne słowa. Obiecał pomóc kobiecie, a nawet pokazał, gdzie pani Elżbieta zamieszka. Kiedy okazało się, że ze spełnieniem tej obietnicy będzie problem, gmina kupiła i wyremontowała mieszkanie dla pani Elżbiety!

- Musieliśmy natychmiast szukać innego rozwiązania, bo okazało się, że budynku, o którym mówiliśmy, w przeciągu pół roku nie uda się zagospodarować, a powiedziałem, że w takim czasie rozwiążemy ten problem. Pani Elżbieta wprowadza się do innego mieszkania, które kupiliśmy od jednej ze spółdzielni mieszkaniowych w Myśliborzu – powiedział burmistrz Piotr Sobolewski.

Razem z nim poszliśmy do starego mieszkania pani Elżbiety:

Burmistrz: Dzień dobry, pani Elu!
Pani Elżbieta: Dzień  dobry.
- Cieszę się, że panią widzę, a cieszę się podwójnie, ponieważ coś dla pani mam. Pani Elu, to są klucze do pani nowego mieszkania.
- Dziękuję, dziękuję …
- Dzisiaj przed panią ostatnie zejście po tych strasznych schodach.
- Tak, dokładnie, ostatni raz.

- Jestem bardzo szczęśliwa. Szczerze mówiąc, czekałam 50 lat na zmianę, która nastąpiła w ciągu paru miesięcy – mówi pani Elżbieta.

To nie koniec niespodzianek. Za kilka tygodni pani Elżbieta stanie na nogi! Los niepełnosprawnej kobiety tak wzruszył mieszkańca Wielkopolski, że wraz ze swym kolegą postanowili przekazać pani Elżbiecie nowoczesne protezy. 

- Włączyłem sobie na chwilę telewizor i obejrzałem końcówkę programu. Później telefon do gminy, do Mariusza i tak żeśmy to pilotowali we dwóch – opowiada Wojciech Bernacki, który organizuje pani Elżbiecie nowe protezy.

- Postanowiliśmy zmontować dla niej protezy o bardzo lekkiej konstrukcji. Mamy stopę z włókna węglowego, łączniki z elementów lekkich i do tego będzie miała dwa leje silikonowe, które w bardzo łatwy sposób pozwalają tę protezę założyć na kikut –mówi Mariusz Andrzejewski z pracowni ortopedycznej Orto Partner.

- Dziękuję z całego serca programowi Interwencja za to, że przyczyniła się do mojego szczęścia. Gdyby nie wy, to nie wiem, czy byłabym tu (w nowym mieszakniu – red.) – podsumowuje pani Elżbieta.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl