Ofiara wymiaru sprawiedliwości. Pięć miesięcy aresztu za niewinność

Małgorzata Zmitrowicz spędziła ponad 5 miesięcy w sześcioosobowej celi z morderczyniami z powodu... dawno spłaconego kredytu. Wszystko przez pomyłkę prokuratura, który w akcie oskarżenia wpisał inny bank. Sąd zapytał bank, czy pani Małgorzata spłaciła kredyt, a ten odpisał, że nie spłaciła. Nie dodał jednak, że kobieta nie miała w nim długu.

Wszystko zaczęło się  6 lat temu w Koszalinie. Wówczas 25-letnia Magdalena Zmitrowicz szukała pracy. Na jej drodze pojawiała się Monika O.

- W 2010 roku koleżanka poprosiła mnie o to, żebym podżyrowała jej kredyt, bo otwiera bar. Chodziło o 12 tys. zł. Niestety nie pracowałam, a oni powiedzieli, że mam się niczym nie przejmować, bo zatrudnią mnie w restauracji. Poszliśmy do banku - mówi Magdalena Zmitrowicz.

- Była tak zwanym słupem, wiedziała co robi, ale też została w pewnym sensie oszukana - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.

Prokuratura oskarżyła panią Magdalenę i jej znajomą o wyłudzenie. Sprawa trafiła do sądu. Ten dał kobietom wybór: spłacą w ciągu roku kredyt lub trafią do więzienia.  Po kilku miesiącach, kiedy kredyt został całkowicie spłacony, pani Magdalena wyjechała na stałe do Niemiec i zamieszkała w Duisburgu koło Dusseldorfu. Rok temu postanowiła odwiedzić w kraju rodziców.

- Wtedy przyjechała policja. Powiedzieli, że mają nakaz zatrzymania mnie. Byłam sama z dzieckiem w domu, musiałam zapewnić szybko opiekę Nicoli - wspomina Magdalena Zmitrowicz.

W marcu 2015 roku pani Magdalena najpierw spędziła dwa dni w policyjnej celi w Białogardzie. Następnie przewieziono ją do aresztu śledczego w Koszalinie, a po tygodniu trafiła na ponad pięć miesięcy do zakładu karnego w Grudziądzu.

- Trafiłam do celi 6-osobowej, gdzie dwie dziewczyny były morderczyniami. Obok w celi była  słynna kobieta, która zabijała dzieci i wkładała je do beczek. Inna zabiła 6-letnie dziecko i wsadziła do kanapy. Musiałam z nimi przebywać. Miałam konflikt z niektórymi - opowiada pani Magdalena.

- Nasze prawo jest do bani. Ja bym chciała, żeby ten sędzia i ten prokurator na te 5 miesięcy poszli siedzieć - komentuje Anna Zmitrowicz, matka pani Magdaleny.

Okazało się, że kobieta do więzienia trafiła  przez pomyłkę.  Prokurator w akcie oskarżenia pomylił nazwę banku, w którym zaciągnięto kredyt. Sąd tego nie zauważył i zapytał błędnie wskazany przez prokuratora bank, czy należność została uregulowana.

- Bank nie skłamał, napisał, że ta pani kredytu nie spłaciła. Tyle, że nie dodał, że nie powinna spłacać, bo ta pani nie była powiązana z tym bankiem - informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.

- Magda nigdy nie miała do czynienia z takim środowiskiem. Była zbuntowana i wulgarna, gdy opuściła zakład karny. Korzysta z pomocy psychologa - mówi Anna Zmitrowicz, matka pani Magdy.

Skutki tej koszmarnej pomyłki mogły być gorsze. Okazuje się, że pani Magdalena, zanim trafiła do więzienia, była poszukiwana przez policję. Gdyby zatrzymała ją nie polska, a niemiecka policja, to kobieta dodatkowo straciłaby prawo do wychowywania 5-letniej córki Nicoli.

- W opinii prokuratury błędu w tej sprawie nie było. Doszło natomiast do omyłki pisarskiej. Prokurator omyłkowo wskazał nazwę innego banku - mówi Ryszard Gąsiorowski z Prokuratury Okręgowej w Koszalinie.
Reporter: Czyli pomylił się?
Prokurator: Tak, pomylił się, ale tylko w tym elemencie.
Reporter: Kto ponosi odpowiedzialność?
Prokurator: Według nas odpowiedzialność w głównej mierze ponosi sąd orzekający i sądy prowadzące postepowanie wykonawcze.

- Pierwszy był błąd prokuratora, drugi etap cyklu tych nieszczęśliwych zdarzeń, to błąd sędziego, który rzeczywiście nie przeczytał akt, przeoczył, że inny bank jest wskazany jako pokrzywdzony, bank o podobnej nazwie - twierdzi Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.

- Wystąpiliśmy o odszkodowanie do Sądu Rejonowego w Koszalinie o zadośćuczynienie w kwocie 500 tysięcy złotych - informuje Robert Krakowski, pełnomocnik pani Magdaleny.

- Prezes Sądu nie podjął negocjacji, nie zgodził się na zapłatę tej kwoty - mówi Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.
Reporter: Na ile wyceniacie 5 miesięcy ludzkiego życia?
- Nie wiem.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl