Skandaliczna egzekucja. Zlicytowano traktor zupełnie obcej dłużnikowi osoby

Z powodu długów Bożeny Stachurskiej komornik zlicytował traktor należący do obcego człowieka. Wystarczyło, że traktor stał na podwórku, które pani Bożena dzieli z synem. Syn pożycza maszyny rolnicze od znajomych. Twierdzi, że tłumaczył komornikowi, iż traktor należy do jego znajomego, ale nic nie wskórał.

Bożena Stachurska mieszka w Ujazdowie. Jest geodetką. Przez lata prowadziła własną działalność. Dziś zostały jej tylko długi. W domu obok  mieszka jej syn z żoną. Mimo iż łączy ich wspólne podwórko, każda z rodzin prowadzi osobne gospodarstwo.

Pani Bożena przeżyła szok, gdy komornik przyszedł licytować na poczet jej długów traktor. Szkopuł w tym, że kobieta traktora nigdy nie miała. Na podwórku syna - owszem - ciągnik stał: Ursus, rocznik 1979, ale użytkował go jej syn Adam. 

- Pożyczył mi go kolega, który zbierał słomę. Ładował i zostawiał go u mnie. Ja użytkowałem go. Tu stały 3-4 ciągniki, które użytkowałem – mówi Adam Sztuba, syn pani Bożeny.

- Nigdy tym ciągnikiem nie jeździłam, mało tego, ja go nawet nigdy fizycznie nie dotknęłam – zapewnia Bożena Stachurska.

Reporter: Wiedział pan, że to nie jest traktor, który jest w użytkowaniu pani Bożeny, który nie należy do tej rodziny?
Asesor komorniczy, który zlicytował traktor: Proszę skontaktować się z rzecznikiem...
Pani Magdalena, synowa Bożeny Stachurskiej: A czemu pan jeszcze na policji tak kłamał, że numer VIN ciągnika był nieczytelny? A w licytacji był czytelny? Jak tak bezczelnie można kłamać?
Reporter: Czemu nie może pan odpowiedzieć na takie proste pytania?
Asesor: Proszę bardzo o kontakt z rzecznikiem prasowym.
Reporter: Czy ma pan sobie coś do zarzucenia, licytując traktor, który nawet nie był w posiadaniu tej pani?
Asesor: Proszę państwa, nie mam sobie nic do zarzucenia.

Właścicielem zlicytowanego traktora jest Łukasz Kania. Mężczyzna prowadzi duże gospodarstwo i nie rozumie, dlaczego - chociaż nie miał ani złotówki długu - stracił traktor. Próbował nawet  pojazd odzyskać.

- Zapytałem komornika, co dalej w tej sytuacji będzie się działo. Odpowiedział, że powysyła do mnie pisma, które trzymam w ręku. To są wierzyciele. Komornik powiedział, żebym napisał pisma do nich, aby się zrzekli kwoty zabezpieczonej z tej licytacji. Dla mnie to kompletny absurd, dlatego że traktora nie mam, chociaż jestem jego właścicielem, posiadam nawet dokumenty – mówi Łukasz Kania.

- Wydawało mi się, że po iluś już tych przypadkach w telewizji, komornicy opanują się, ale widzę, że nic się nie zmieniło, co chce, to robi – mówi Bożena Stachurska.

Zdaniem komornika wszystko to wina pani Bożeny, bo początkowo zamiast Łukasza Kani wskazywała innego właściciela. I wprowadziła komornika w błąd.

- Wskazany przez tą panią właściciel został powiadomiony co najmniej trzykrotnie przez komornika. Następnie okazało się, że jest inny właściciel, prawidłowy właściciel – mówi Andrzej Ritmann, rzecznik prasowy Izby Komorniczej w Łodzi.

- Ja sama nie wiedziałam, czyj to jest ciągnik. Prosiłam komornika, żeby sprawdził, ale stwierdził, że nie ma takiego obowiązku. „Stoi na pani podwórku, to jest pani” – cytuje komornika pani Bożena. 

Syn pani Bożeny twierdzi, że też nie miał pewności, do kogo należą ciągniki stojące na jego posesji. - To były takie same ciągniki: i kolorystycznie, i modelowo. W dniu licytacji powiedziałem komornikowi, że to jest ciągnik kogoś innego, ale stwierdził, że to nie ma już żadnego znaczenia – mówi Adam Sztuba.

- Gdyby przed licytacją, a nawet w dniu licytacji dłużniczka złożyła oświadczenie, że pomyliła się i wskazała innego właściciela, do licytacji by nie doszło – informuje Andrzej Ritmann, rzecznik Izby Komorniczej w Łodzi.
Reporter: I tak twierdzi dłużniczka, tak twierdzi jej syn, że wskazywali, iż właścicielem jest pan Kania, prosili o odroczenie licytacji.
Rzecznik Izby: Co innego twierdzi komornik.

Pan Łukasz pozostaje bez swojej własności, a pani Bożena z poczuciem, że za jej długi zlicytowano własność kogoś innego. Co dziś dzieje się z ciągnikiem? O to pytamy mężczyznę, który wylicytował Ursusa za 15 tys. zł.

Kupiec: Traktor został sprzedany.
Reporter: Bez dowodu rejestracyjnego?
- Oczywiście.
- A tak można?
- Można. Na Ukrainę poszedł.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl