Rękoczyny i wyzwiska. Sąsiedzka wojna o kanalizację

Państwo Chojnaccy od dziewięciu miesięcy żyją bez kanalizacji. Możliwości korzystania z łazienki i toalety pozbawił ich sąsiad - Rafał J., który latem 2015 r odciął rury. Mężczyzna twierdzi, że miał do tego prawo, bo przyłącze kanalizacyjne znajdowało się na jego terenie. Chojnaccy wygrali sprawę w sądzie. Mężczyzna miał przywrócić podłączenie do kanalizacji.

Sąsiad państwa Chojnackich z Mirska w woj. dolnośląskim pozbawił ich możliwości korzystania z toalety i łazienki. W lipcu 2015 r. mężczyzna odciął rury kanalizacyjne prowadzące do ich mieszkania. Rafał J. twierdzi, że miał do tego prawo, bo przyłącze kanalizacyjne znajdowało się na jego terenie. To jednak Chojnaccy wygrali sprawę w sądzie. Wyrok jeszcze bardziej podgrzał sąsiedzki spór. Dochodzi już nawet do rękoczynów.

- Tyle lat przeżyłam, różnie rzeczy przechodziłam, ale takiego upokorzenia to nie miałam. Jak do lekarza idę, to żeby się umyć, chodzę kąpać się po ludziach – mówi 86-letnia Janina Chojnacka.

49-letni Feliks Chojnacki mieszka wraz 86-letnią, niepełnosprawną matką w starej poniemieckiej kamienicy. Od lipca ub. roku rodzina obywa się bez kanalizacji. Sąsiad, który odciął rury, twierdzi, że miał do tego prawo, bo kanalizacyjne przyłącze przebiega przez przylegającą do budynku komórkę należącą do niego. Chojnaccy uważają, że to ich pomieszczenie. Spór przybiera bardzo ostre formy. Dochodzi do rękoczynów.

Rafał J. prowadzi także spór z rodziną Nadybskich, którzy mieszkają na parterze kamienicy i wynajmują lokal od gminy. Ten spór prowadzony jest z kolei o drugą komórkę. Rodzina szukała pomocy u burmistrza.

- Mój mąż jak poszedł do burmistrza, to usłyszał, że ten pan jest narwany i muszą mu ustąpić. Takie były słowa burmistrza – mówi Małgorzata Nadybska, mieszkanka kamienicy.

- Moja próba rozmowy z właścicielem, który dokonał odcięcia kanalizacji, nie przyniosła żadnego efektu – przyznaje Andrzej Jasiński, burmistrz miasta i gminy Mirsk.

- Wszystkie dokumenty, które posiadamy, świadczą o tym, że komórka przynależy do tego mieszkania. Została mi przydzielona razem z mieszkaniem, jako WC. W tej chwili jestem bez toalety, od 5 stycznia. Robimy do wiaderka i wylewamy do kanałów przed budynkiem – opowiada Małgorzata Nadybska, mieszkanka kamienicy.

Kiedy w 2015 roku Rafał J. zaczął przebudowę kupionej nieruchomości, zażądał od Feliksa Chojnackiego wyburzenia komórki, gdzie były jego przyłącza mediów. Ten się nie zgodził. Po odcięciu kanalizacji przez sąsiada oddał sprawę do sądu.

- Sprawa toczyła się w Sądzie Rejonowym w Lwówku Śląskim. Zapadł wyrok, z którego wynikało, że pan Chojnacki uzyskał zobowiązanie pozwanego o przyłączenie kanalizacji. Temu wyrokowi nadano rygor natychmiastowej wykonalności – informuje Andrzej Wieja z Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze.

- Do tej pory nie została przywrócona kanalizacja ani zapłacone koszty sądowe – mówi Chojnacki.

- Z mojej strony nie ma konfliktu sąsiedzkiego. Ja wykonałem wyrok sądu. Później odwołałem się od wyroku, bo Feliks Chojnacki twierdzi, że tego wyroku nie wykonałem – twierdził Rafał J.

- Podał nieprawdę, że te media zostały przywrócone i ponownie zatkane – odpowiada Chojnacki.

W połowie kwietnia sąd wydał wyrok, w którym nakazał podłączenie Rafałowi J. kanalizacji na własny koszt. Ten odwołał się od wyroku. Kilka dni później z nieznanych przyczyn w kamienicy runęła ściana, w której miały być zamontowane rury kanalizacyjne Chojnackich. Doszło do bójki. Sprawa jest w prokuraturze.

- Syn zszedł na dół. To myślałam, że już w piekle siedzę, taki dół był wykopany - opowiada Janina Chojnacka, matka pana Feliksa.

- Wszystko już leżało na dole, a pan Feliks poleciał po aparat fotograficzny. Zaczął robić zdjęcia i zaczęła się bójka – opowiada Małgorzata Nadybska.

- Strony się mocno na siebie obraziły i nie chcą już w ogóle rozmawiać – podsumował Andrzej Jasiński, burmistrz miasta i gminy Mirsk.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl