Wstawiał okna - zostawiał z kredytami

Przemysław M. z Tarnobrzegu był kandydatem na radnego, spikerem meczy klubu sportowego oraz właścicielem firmy montującej okna. Pod przykrywką działalności okiennej zdobywał dane klientów, które wykorzystywał do zaciągania kredytów. Nie oszczędził również przyjaciół i sąsiadów. Szacuje się, że Przemysław M. wyłudził około 1 mln zł. Prokuratura postawiła mu 38 zarzutów.

- Zapłaciłam mu gotówką, ale później wyszła taka sytuacja, że mi pod parapetem wiało. Przyszedł mi to uszczelnić i wtedy stwierdził, że to sobie weźmie na raty, że będzie korzystniej, bo tam mam prowizję – opowiada Eugenia Niemczyk, na którą Przemysław M zaciągnął 14 tys. zł kredytu.

- Ja mu tylko dałem do spisania kartę emeryta. Po 1,5 roku bank dzwoni, że mam do spłaty 17,5 tys. zł jeszcze. Pytam się, ile kredytu wziąłem. 24 tys. zł, ale z odsetkami wyszło 36 tys. – mówi Eugeniusz Markiewicz.

- Na mnie wziął pożyczki, podrobił podpisy, spłacił 8 rat, a ile jeszcze zostało, to nie wiem. I jeszcze wziął na mojego syna, coś mówił, że 32 tys. zł. – dodaje Józef Tutka.

Przemysław M. wyłudzał kredyty nie tylko na dane klientów zamawiających okna. Wśród osób, które czują się oszukane, jest wielu jego znajomych oraz sąsiadów z bloku.

- Przyszedł do mnie, żebym mu pomógł w życiu, bo miał ten zakład i chciał, żebym go zgłosił do konkursu. Dałem mu dowód osobisty, przy mnie spisał i na tym się skończyło. Po roku czasu przyszło pismo z banku, że wziąłem kredyt – twierdzi Kazimierz Sroczyński, sąsiad Przemysława M.

- Kwoty wyłudził przeróżne. Wahają się od 2 tys. zł, 7 tys. aż do jednego przypadku, kiedy to, co prawda, czynem ciągłym, czyli wielokrotnie, ale wyłudził prawie 500 tys. zł – informuje Adam Cierpiatka z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

Przemysław M. wyłudzał dane, nieraz fałszował podpisy w celu zaciągnięcia kredytów w kilku bankach. Poszkodowanych jest około 120 osób oraz banki na kwotę rzędu miliona złotych. Prokuratura prowadziła śledztwo do marca tego roku, postawiła biznesmenowi 38 zarzutów.

- Nie ma zarzutu, który by mówił o działaniu w zmowie. Natomiast na pewno znał kogoś z banku z racji tego, że tyle kredytów, tyle wniosków kredytowych naskładał – przyznaje Adam Cierpiatka z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.


Poszkodowani obawiają się, że będą musieli spłacać kredyty zaciągnięte przez Przemysława M. Odsetki, które miały być zamrożone, rosną. W lokalu, gdzie przedsiębiorca okienny miał firmę, funkcjonuje inny zakład. Nam udało się zastać mężczyznę w domu. Nie zgodził się jednak na oficjalną rozmowę przed kamerą.

- Jesteśmy przekonani, że po zakończeniu tego postępowania ludzie nie będą do odpowiedzialności pociągani. Oczywiście ci, których podpisy podrobiono. Natomiast mogą mieć problemy prawne te osoby, które dobrowolnie podały swoje dane – tłumaczy Adam Cierpiatka z Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu.

- Założyłam mu sprawę i sąd nakazał mu zapłatę. Komornik powiedziała mi, żebym sobie to w ramki oprawiła i na ścianę powiesiła. Tak porobili, że on nic nie ma. Goły i wesoły – mówi Maria Gorczyca, poszkodowana przez Przemysława M.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl