Właściciel jest, ale domu już nie ma. Kto go wyburzył?

Thomas Zieliński od 25 lat mieszka w Austrii, pochodzi jednak z Krakowa, w którym spędził dzieciństwo i młodość. W rodzinnych stronach chciał również spędzić emeryturę. Przeżył szok, kiedy dowiedział się, że jego rodzinny dom został rozebrany, bez jego wiedzy i zgody. Pojawia się kolejny problem, trudno jest ustalić, kto za tym stoi.

Thomas Zieliński od wielu lat mieszka w  Wiedniu, ale marzył o powrocie do rodzinnego Krakowa. W 2014 roku prawomocnym wyrokiem sądu stał się właścicielem domu, w którym się wychował, położonego w bardzo atrakcyjnym miejscu – w pobliżu krakowskich Błoń.


-  Spędziłem tu kawał życia, do 1986 roku mieszkałem tutaj, po śmierci babci dom został zamknięty – mówi  Thomas Zieliński, właściciel  zburzonego domu.


W lutym 2016 roku pan Thomas przyjechał do Krakowa i przejeżdżając koło swojej posesji przeżył szok. Okazało się, że ktoś pod jego nieobecność wyciął stare drzewa i rozebrał dom.


-  To był  duży szok,  nie da się tego opisać.  To jest jakby coś zniknęło w życiu i już tego nie ma -  mówi  Thomas Zieliński, właściciel  zburzonego domu.


- Jeśli chodzi o tę nieruchomość, było wymagane pozwolenie na rozbiórkę,  taki dokument nie został wydany  - mówi Małgorzata Boryczko,   Powiatowy  Inspektor  Nadzoru Budowlanego w Krakowie.


- Sytuacja jest skandaliczna,  niespotykana.  To jest bandytyzm – mówi Piotr Słupek,  kolega pana Thomas.


Pan Thomas natychmiast zgłosił sprawę na policję,  ale funkcjonariuszom do dzisiaj nie udało się ustalić, kto wyciął drzewa i rozebrał dom bez zgody właściciela.


- Pierwszy motyw czy osoba,  która mogłaby  mieć motyw,  to narzucał się pobliski inwestor. Przedstawiciele tej firmy zostali przesłuchani pod odpowiedzialnością karną. Stwierdzili,  że oni nic nie wiedzą,  nie mieli nic wspólnego z tą rozbiórką – mówi Mariusz Ciarka z  Komendy  Wojewódzkiej  Policji w Krakowie.


- Ceny mieszkań tutaj osiągają 12-13 tysięcy złotych  za metr kwadratowy powierzchni,  więc to jest dwa razy tyle,  co w innych częściach miasta – mówi Piotr Słupek,  kolega pana Thomas.


Sąsiedzi przyznają, że widzieli wycinanie drzew i rozbiórkę domu jesienią zeszłego roku, ale myśleli,  że właściciel sprzedał swoją nieruchomość deweloperowi. Dlatego prowadzone prace nie wzbudziły ich podejrzeń.


- Rano odwoziłem żonę do pracy,  był samochód duży,  ciężarowy i koparka,  a wieczorem już nie było budynku – mówi Tadeusz Jaworski,  sąsiad pana Thomasa.


Prezes firmy Sao Investments – dewelopera,  który wybudował obok biura i apartamentowiec,  przyznaje, że kilkakrotnie próbował odkupić 200-metrową działkę pana Thomasa. Zaprzecza jednak, że to jego firma stoi za bezprawną rozbiórką domu i wycinką drzew.


- Jesteśmy zbyt poważną firmą,  żeby pozwalać sobie na samowolę,  zarówno budowlaną, jak i rozbiórkową. Nie możemy sobie na takie rzeczy pozwolić,  to jest rzecz oczywista,  to jest niezgodne z prawem.  Czujemy się w tej sytuacji trochę skrzywdzeni , ale takie życie jest – mówi Grzegorz Skawiński,  prezes zarządu Sao Investments.


Pan Thomas jest załamany. Bardzo chciałby odbudować na swojej działce rodzinny dom, ale jak się okazuje nie będzie to możliwe.


- Niestety ta działka jest wyłączona z możliwości budowy czy odbudowy budynków. Można   tylko remontować istniejącą strukturę.  W tym przypadku rozumiem,  że tej struktury nie ma – mówi Jan Machowski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa.


- Ten plan,  który został uchwalony przez Radę Miasta Krakowa, przewiduje tutaj zieleń. Został  on uchwalony sześć dni po otrzymaniu pozwolenia na budowę przez dewelopera – mówi Piotr Słupek,  kolega pana Thomasa.


Następnego dnia po naszej wizycie w Krakowie na działce pana Thomasa pojawił się ciężki sprzęt i osoby, które zabierały stamtąd pozostałości po rozbiórce. Wszystko zarejestrował jeden z sąsiadów. Na pewno  ekipy nie przysłał  właściciel działki, bo tuż po naszym spotkaniu wrócił do Wiednia. Być może dzięki nagraniu uda się ustalić sprawców bezprawnej rozbiórki.


- Jest mi przykro i chciałbym prosić wszystkich,  którzy mogą pomóc w tej sprawie.  Prosiłbym o pomoc i z góry dziękuję,  nie chciałbym,  żeby kogoś spotkało to co mnie spotkało – mówi pan Thomas. *

 

*skrót materiału


Reporterka: Paulina Bąk


pbak@polsat.com.pl