Odszedł z dziećmi od żony. Pogrążają ich jej długi

Pan Adam miał dość wszczynanych po alkoholu awantur żony. Z dwoma synami rozpoczął nowe życie w wynajmowanym mieszkaniu. Nie jest mu łatwo. Jolanta B. nie płaci alimentów, a zaciągnięte przez nią kredyty spadły na pana Adama. Mężczyzna walczył o przydział lokalu socjalnego, ale nawet w sądzie nie otrzymał pomocy.

Pan Adam ma 42 lata, ożenił się 20 lat temu z Joanną B . Zamieszkali w lokalu komunalnym w Rzeszowie. Urodziło im się dwoje dzieci. Dziś Rafał ma 15 lat, a Dawid 18. Niestety od kilku lat pan Adam sam walczy o godne życie dla synów.

- Są dla mnie bardzo ważni. Robię wszystko, żeby mieli dobre życie – mówi mężczyzna. 

Pan Adam twierdzi, że życie rodzinne początkowo układało się dobrze, jednak po kilku latach Joanna B. zaczęła nadużywać alkoholu. W domu wybuchały awantury.

- Jak wracałem z pracy, to była już podpita. Były kłótnie, wzywałem policję. Trzy razy była na izbie wytrzeźwień – wspomina.

- Mama czasem się kryła, a czasem nie. Myślałem, że może będzie lepiej, ale niestety było odwrotnie – opowiada Dawid, syn pana Adama.

Rodzina państwa B. przestała radzić sobie finansowo. Jak twierdzi pan Adam, Joanna B. zaciągała kredyty. Mężczyzna miał dość awantur. Dla dobra synów cztery lata temu wyprowadził się z dziećmi do wynajętego mieszkania.

- Starłem się, żeby nie brakowało na chleb, prąd i gaz, ale później nie dawałem rady, bo raty były do spłacenia. Umówiliśmy się, że to ona miała na głowie mieszkanie – wspomina pan Adam.

Trzy lata temu mężczyzna rozwiódł się. Sąd przyznał mu opiekę nad synami. Joanna B. została eksmitowana z lokalu komunalnego, w którym mieszkała rodzina. Pan Adam zaczął  dla dobra dzieci walczyć więc o przydział  mieszkania socjalnego w sądzie. Ten przydziału  odmówił , gdyż jego zdaniem pan Adam nie utracił jeszcze prawa do lokalu, w którym mieszkał z Joanną B.

- Chciałem spłacić dług, poprosiłem, żeby rozłożyli go na raty, ale okazało się, że muszę spłacić całość – mówi pan Adam.

Udało nam się porozmawiać z Joanną B. przez telefon.

Reporter: Czy pani nadużywała alkoholu?
Joanna B.: Było tak: on pieniądze ma, alimenty ma, więc jak im ciężko?
- Nie ma mieszkania. Dlaczego nie płaciła pani za mieszkanie? Dostała pani nakaz eksmisji i jeszcze przez dwa lata tam pani mieszkała.
- A gdzie miałam pójść, pod most?
- A nie martwiła się pani, gdzie mają iść dzieci?
- Były z mężem.
- Czy możemy spotkać się pod urzędem?
- Godzina 12 pod urzędem…

Niestety Joanna B. na spotkanie nie przyszła. Nie płaci też alimentów. Dziś dzieciom winna jest około 30 tys. zł. Schorowany pan Adam obecnie stara się o rentę. Dziś utrzymuje rodzinę z alimentów z funduszu alimentacyjnego i zasiłków. To około 2 tys. zł. Brakuje mu pieniędzy, a zaległe długi czynszowe musi płacić.  

- Prawo jest bezduszne. Ci co je ustanawiali, nie zastanowili się, że będą takie historie. Niestety, nie możemy łamać prawa –
powiedział Maciej Chłodnicki, rzecznik Urzędu Miasta w Rzeszowie.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl