Szpital kontra pielęgniarki – spór o godne wynagrodzenie

Blisko 100 pielęgniarek z Koszalina domaga się podwyżek, jakie wywalczyły na mocy porozumienia z dyrekcją szpitala w 2009 roku. Wyższe pensje dostawały zaledwie przez 4 miesiące. Teraz kobiety walczą w sądzie. Twierdzą, że przez spór są pomijane w premiach i dodatkach służbowych. - Moje córki mają po pięć lat stażu pracy i więcej zarabiają niż ja po trzydziestu paru latach. To upokarzające – mówi pielęgniarka Zenobia Kuczkowska.

57-letnia Anna Rawłuszko z Koszalina od pięciu lat choruje na ostrą formę białaczki. Jest wieloletnią pielęgniarką, obecnie na rencie. Dochody nie wystarczają na leczenie. Jej mąż pracuje dorywczo. Oboje opiekują się 80-letnią, niepełnosprawną mamą pani Anny.

- Jako pielęgniarka przepracowałam 32 lata. Na początku była onkologia, cztery lata,  następnie pracowałam na oddziale laryngologii – mówi pani Anna.

- Pracowała na dwa, trzy etaty, była chyba głównym żywicielem swojej rodziny – mówi Maryla Traczyk, emerytka, która 32 lata pracowała jako instrumentariuszka.

- Ciężko było, sądziłam, że to zmęczenie, a to były początki choroby krwi, odnoga białaczki – mówi Anna Rawłuszko.

Reporter: Potrzebne są po prostu pieniądze przy tej chorobie, powiedzmy to wprost.
Anna Rawłuszko: Tak. To są sumy, które niestety przekraczają moje możliwości. Albo się kupi leki, albo za mieszkanie zapłacić, albo coś innego. Dlatego mówię lekarzom, że leki biorę jeden raz dziennie, a nie trzy, bo mnie nie stać. Może dlatego tak się ciągnie?
- Pani nie bierze wszystkich dawek, które powinna brać?
- No, niestety. Dla mnie 10, 20 zł to jest bardzo dużo.

Pani Anna jest jedną z 94 pielęgniarek, które od siedmiu lat walczą o podwyżki z dyrekcją Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie. Kobiety zrzeszone są w Zakładowym Związku Pielęgniarek i Położnych.

- W 2009 roku zostało zawarte porozumienie płacowe pomiędzy związkami zawodowymi a dyrekcją szpitala i te porozumienie było realizowane przez cztery miesiące. Następnie zaprzestano wypłycania podwyżek zagwarantowanych tym porozumieniem, w związku z czym pielęgniarki poszły do sądu – opowiada Aleksander Bolko, pełnomocnik pielęgniarek.

- To były pieniążki od 100 zł do 230 zł, w zależności od stażu pracy. Rozpiętość jest w sumie nieduża. Pracuję 36. rok, z dyżurami, ze świętami, Wigilią. Ludzie siedzą w domu, dzielą się opłatkiem, a ja pracuję i w najlepszym przypadku mam 2300 – 2400 zł pensji – mówi pielęgniarka Barbara Gontkowska.

- Moje córki po pięć lat mają stażu i więcej zarabiają niż ja po trzydziestu paru latach, to jest dla mnie upokarzające – dodaje Zenobia Kuczkowska.

Na spotkanie z pielęgniarkami został zaproszony przedstawiciel szpitala. Niestety nikt nie przyszedł. Rzecznik prasowy przysłał oświadczenie.

„Zapewne Zarząd szpitala będzie przesłuchiwany przez sąd w charakterze świadka i strony. Dyskusja na ten temat w mediach mogłaby być zatem odebrane jako próba wywarcia presji na niezawisłe sądy.”

- Po tylu latach pracy naprawdę jest mi przykro, że pan dyrektor nie chce nas zauważać – mówi pielęgniarka Zenobia Kuczkowska.

- Będąc w sporze nie jesteśmy objęte żadnymi podwyżkami. Ja pracuję 41 lat i zarabiam 2300 zł, bo od siedmiu lat nie dostałam żadnej podwyżki – dodaje Danuta Bamburak, pielęgniarka.

W oświadczeniu szpitala czytamy:

„W tej chwili średnia pensja pielęgniarek i położnych zatrudnionych na umowę o pracę wynosi 3711 zł brutto (za I kwartał tego roku), zaś zatrudnionych na umowę cywilno-prawną 6136 zł”. 

- To są pieniądze bez kosztów pracodawcy. Bez wątpienia, jeżeli pracodawca będzie podawał  jakieś tam sumy, to są to sumy znacznie zawyżone – mówi Maryla Traczyk, emerytka, która 32 lata pracowała jako instrumentariuszka.

Sąd Najwyższy uznał porozumienie za ważne, ale szpital nie chce go realizować. Dał za to wszystkim pielęgniarkom po 100 zł podwyżki. Kobiety chcą jednak dostać podwyżkę z porozumienia, bo ta jest większa. Sprawa ponownie trafiła do sądu. Czas mija.

- Sąd nakłaniał strony do ugody, nawet prowadzono pewnego rodzaju negocjacje między stronami, ale do tego porozumienia nie doszło, więc skończy się wydaniem wyroku – informuje Sławomir Przykucki z Sądu Okręgowego w Koszalinie.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl