Więzień skatował dwie kobiety. Nie ma winnych i odszkodowania
Więzień Piotr W. napadł na sklep i trzonkiem od siekiery ciężko pobił dwie kobiety. W tym czasie powinien wykonywać prace remontowe dla gminy Ciasna koło Częstochowy. Choć od tych zdarzeń minęły dwa lata, ofiary mężczyzny nie dostały żadnego odszkodowania. Więzień nie ma pieniędzy, a zakład karny i gmina unikają odpowiedzialności za niedopilnowanie go.
O tej historii opowiadaliśmy dwa lata temu. Wówczas w śląskiej miejscowości Ciasna doszło do brutalnego napadu na sklep. Sprawcą rozboju okazał się więzień z pobliskiego zakładu karnego. Mężczyzna tego dnia miał wykonywać prace remontowo-porządkowe na rzecz gminy. Zaraz po opuszczeniu więziennych murów zaatakował.
- Najpierw zażądał noży, ale ponieważ noży nie mamy, złapał za wielki trzon do siekiery. Tak nas walił obydwie, tu było tyle krwi, pracownica w głowę dostała. Krzyczał, że to napad – mówiła wówczas Urszula Mrugała, napadnięta i pobita właścicielka sklepu.
- Pani mówi: łapać bandytę, bo nas pobił! Dogoniliśmy go i przyprowadziliśmy – opowiadali Bolesław Jurczyk i Paweł Gajda.
Sprawca napadu to dobrze znany policjantom Piotr W. Mężczyzna wielokrotnie był przez nich w przeszłości zatrzymywany. W więzieniu przebywa z krótkimi przerwami od 1991 roku. Obrażenia skatowanych kobiet okazały się poważne. Ekspedientka nieprzytomna trafiła do szpitala. Na głowę założono jej 17 szwów.
- Ten pracownik, jak i inni więźniowie, nie mieli żadnego nadzoru. Osoby chodziły po okolicy i miały wolną rękę – mówi napadnięta Urszula Mrugała.
W grudniu zeszłego roku zapadł prawomocny wyrok. 41-letni Piotr W. został skazany na 4 lata więzienia. Sąd jednak nie przyznał od sprawcy odszkodowania ani zadośćuczynienia pobitym kobietom
- Nie zostało nam zasądzone żadne odszkodowanie, ponieważ jest on recydywistą i przesiaduje raz po raz w więzieniu i nie ma żadnego majątku – tłumaczy Urszula Mrugała.
Skatowane 62-letnia pani Urszula, a także jej 25-letnia pracownica postanowiły walczyć o odszkodowanie. Kobiety zwróciły się pisemnie do więzienia, gdzie przebywał Piotr W. i do gminy Ciasna o odszkodowanie. Zakład karny twierdzi, że to nie on powinien być adresatem roszczeń.
- Jeżeli mówimy o winie, to winny jest osadzony, który popełnił ten czyn. Nadzór w czasie wykonywania tych prac, czyli poza pobytem osadzonego na terenie jednostki, powinien mieć pracownik lub pracownicy kontrahenta, w tym przypadku Urzędu Gminy w Ciasnej – informuje Piotr Patrzykowski z Zakładu Karnego w Sierakowie Śląskim.
- Żądamy odszkodowania. Obie się leczyłyśmy i leczymy. To wszystko kosztuje. Moja pracownica i ja mamy 5 procent uszczerbku na zdrowiu. A to co jest w głowie, tego nikt nie oszacuje – mówi Urszula Mrugała.
Pomoc w walce o odszkodowanie zaoferowała kancelaria prawna z Częstochowy. Ze względu na stan zdrowia, pani Urszula kontaktuje się z nią tylko telefonicznie. A ponieważ jej sklep znajduje się zaledwie 20 metrów od urzędu gminy, postanowiła dowiedzieć się osobiście, jaką odpowiedź na jej wniosek udzielili urzędnicy.
Pani Urszula: Chciałam dostać odpowiedź na to pismo, które zostało wysłane do was.
Albina Pogoda, sekretarz gminy Ciasna: Na to pismo, które pani przekazała przed kamerą, została udzielona odpowiedź i została skierowana do właściwej kancelarii prawnej.
Pani Urszula: Gdyby była ta odpowiedź, to chciałabym, żeby była do wglądu.
Reporter: Ta pani prosi o informację, co jej odpowiedzieliście.
Albina Pogoda, sekretarz gminy: Do widzenia, ja już przedstawiłam stanowisko.
- Urząd Gminy Ciasna rozmywa odpowiedzialność i wskazuje, że to zakład karny jest odpowiedzialny za to zdarzenie. Naszym zdaniem może zachodzić tu współodpowiedzialność dwóch podmiotów: gminy Ciasna i zakładu karnego – mówi Konrad Parnowski, pełnomocnik pani Urszuli.
- Czujemy się lekceważone przez wymiar sprawiedliwości, urząd gminy i zakład karny – podsumowuje pani Urszula.*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl