Wygrali sprawę z wójtem, teraz nie mogą się pobudować

Państwo Kotowscy ze zdumieniem odkryli, że ich działka stała się własnością wójta Konopnicy. Sprawa trafiła do sądu, gdzie okazało się, że przepisała ją urzędniczka za namową ojca wójta, który jest sołtysem. Kotowscy wygrali proces, ale do dziś czekają na odzyskanie terenu. Jakby tego było mało, teraz nie mogą uzyskać pozwolenia na budowę domu na innej działce. Twierdzą, że to zemsta wójta.

Pani Wanda i jej syn Marcin Kotowski są sąsiadami wójta Konopnicy pod Lublinem. Pani Wanda 16 lat temu kupiła gospodarstwo składające się z kilku działek. O jedną z tych działek rozgorzał sąsiedzki spór.

- W 2001 roku przyszło takie pismo z ksiąg wieczystych, że działka o numerze takim i takim została wykreślona z naszej księgi i wpisana do księgi pana X, czyli w tym przypadku wójta – opowiada Marcin Kotowski.

Jak się jednak okazało, przepisanie działki było wynikiem przestępstwa. Sprawcą okazał się ojciec wójta – sołtys tutejszej wsi.

- W tej sprawie oskarżone były trzy osoby, jedna nakłaniała urzędnika gminy Konopnica do fałszowania numerów działek i powierzchni działek, oskarżony był także inny pracownik gminy, który fałszywie gromadził dokumenty dotyczące scalania gruntów. Wszystkie te osoby zostały uznane za winne i wymierzono im kary pozbawienia wolności z zawieszeniem na okres próby oraz kary grzywny – informuje Dariusz Abramowicz z Sądu Okręgowego w Lublinie.

Reporter: Działkę przypisano panu, a stało się to na wniosek pana ojca.
Wójt gminy Konopnica: Nie, nie, nie.
- No, jak to nie?
- Ja nie chcę na ten temat rozmawiać.
- To akurat jest w aktach sprawy. Pana ojciec nakłonił urzędniczkę, żeby przepisała działkę na pana. Tak było.
- Nie.
- Ale został skazany za to.
- Został, ale sprawa nie jest sprawą publiczną, w której jako wójt mam się wypowiadać.

- Skutki prawne pozostały i trzeba było wnieść kolejną sprawę, już przeciwko panu wójtowi, o uzgodnienie treści księgi wieczystej. Tam również, po długich bojach udało się uzgodnić treść księgi tak, że działka wróciła do prawowitych właścicieli, czyli mojej mocodawczyni – opowiada Rafał Choroszyński, adwokat państwa Kotowskich.

- Sprawa trwa piąty rok, już mamy wpisaną w księgę tę działkę, ale jeszcze nie jest wydana. Wójt jak może, to unika rozpraw, nie przychodzi, po 4 rozprawy z rzędu, zawsze jest jakaś wymówka: a to wczasy, a to szkolenia – mówi Wanda Kotowska.

Spór sąsiedzki o jedną działkę ciągle nie jest zakończony, a już pojawił się kłopot z inną działką, na której Kotowscy chcieli postawić dom dla syna Marcina. Na to nie zgadzają się gminni urzędnicy.

- Ja uważam, że to jest czysta zemsta, że nie możemy dostać warunków zabudowy na działkę koło domu, przy drodze powiatowej. Jest ona uzbrojona – opowiada Wanda Kotowska.

Sprawę pozwolenia na budowę od gminy Konopnica, której wójt ma z Kotowskimi spór, przejęła sąsiednia gmina Niedrzwica Duża. Cały czas jednak decyzje urzędników są odmowne.

- Nasze decyzje są poparte aktami prawnymi, które na dzień dzisiejszy obowiązują i nie możemy wydać innej decyzji. W części tej działki jest umiejscowiony staw, gdzie lustro wody jest tylko 40 cm poniżej terenu – tłumaczy Adam Kuna, wójt Niedrzwicy Dużej.

- Wójt uważa, że działka jest 40 cm ponad lustrem wody, a ja mam 186 cm wzrostu i głową sięgam tego terenu – odpowiada Marcin Kotowski.

Kolejne decyzje urzędników gminnych są uchylane przez kolegium odwoławcze i sąd administracyjny. Kotowscy postanowili walczyć o odszkodowanie za przewlekłość postępowania, bo trwa to już 5 lat. Chcą ponad 250 tys. zł.

- Może wójt próbuje udowodnić, że gmina to on, a nie całe społeczeństwo, które tutaj mieszka – zastanawia się Marcin Kotowski.*

* skrót materiału

Reporter: Michał Bebło

mbeblo@polsat.com.pl