Sprzedali dom z kredytem. Raty dalej płacą!

Anna i Sebastian Gnypowie z Gdyni próbowali wyjść z długów sprzedając dom. Nowy właściciel zobowiązał się zapłacić im 10 tys. zł i spłacić zadłużenie z hipoteki. Nie spłacił ani złotówki, a dom zdążył już sprzedać! Bank nie dochodzi swoich praw u nowych właścicieli. Raty muszą płacić Gnypowie.

Państwo Anna i Sebastian Gnypowie z Gdyni mają troje dzieci. Zajmują się też niepełnoletnią siostrą pani Anny. Ta sześcioosobowa rodzina chciała w 2008 roku kupić dom. Niestety do jego wykończenia konieczne było zaciągnięcie dwóch kredytów hipotecznych.

- Po jakimś czasie zarobki się zmieniły, a rata była dwa razy większa. Szukaliśmy jakiegoś rozwiązania. Stwierdziliśmy, że sprzedamy dom i pójdziemy na wynajem – opowiadają Gnypowie.
Na internetowe ogłoszenie odpowiedział przedstawiciel Marka Z.

- Przyjechał, obejrzał i stwierdził, że jest zainteresowany przepisaniem budynku wraz z zadłużeniem na Marka Z. Wydawało nam się, że to słuszne rozwiązanie, bo moglibyśmy jakoś żyć – wspomina Sebastian Gnyp.

W lutym 2012 roku doszło do podpisania aktu notarialnego. W akcie tym państwo Gnypowie za 10 tys. zł. przenieśli własność na Marka Z. Dodatkowo Marek Z. oświadczył, że spłaci zadłużenia z hipoteki. Łącznie ponad 600 tys. zł.

- W oświadczeniu było, że Marek Z. zobowiązuje się spłacić nasze zadłużenie. Miał na to rok – mówi Anna Gnyp. Jak dodaje, mężczyzna nie spłacił ani złotówki.

- To był mój błąd, bo miałem kilka, ze 2 czy 3 takie oświadczenia. Pochopnie podpisałem, że zobowiązuję się do spłaty. Chodzi o to, że ja będę się starał wynegocjować z wierzycielami – twierdzi Marek Z.
Reporterka: Ale czy pan słyszy, co pan mówi? Pan podpisał akt notarialny, oświadczenie, że pan spłaci, a pan mówi że pan się będzie starał to spłacić.
- Nie wiem, czy pani wie, że zobowiązania wobec wierzycieli były dużo większe niż wartość nieruchomości.
- Ale państwo podpisaliście taki akt notarialny, jedna i druga strona się na to zgodziła.
- Tak, ale ci państwo i tak przy egzekucji wszystko by stracili, więc my próbowaliśmy cokolwiek uzyskać dla nich.

- Po spisaniu umowy powiedziano nam, że Marek Z. osobiście pojedzie do banku negocjować, że nie mamy się czym martwić. Po 3 miesiącach bank zadzwonił, bo nie były spłacane kredyty.
Wyjaśniliśmy, że przenieśliśmy prawo własności wraz z zadłużeniem na Marka Z. i on zobowiązał się spłacać. Bank odpowiedział, że specjalnie to zrobiliśmy, żeby uciec od kredytu – opowiadają Gnypowie.

To oświadczenie banku w tej sprawie:

„Kredytobiorcy zgodnie z regulaminem kredytowania hipotecznego powinni, co do zasady, informować Bank o zmianach mających wpływ na stan prawny nieruchomości obciążonej hipotekami. Warto zauważyć, iż zbycie nieruchomości obciążonej hipoteką nie oznacza automatycznie zwolnienia z długu dotychczasowych Kredytobiorców.”

- Bank może sobie wybrać, czy dochodzić swojej wierzytelności od dłużnika osobistego, czyli od państwa Gnypów, czy też może złożyć wniosek o wszczęcie zadłużenia z nieruchomości, bo tam cały czas jest hipoteka banku – tłumaczy Krzysztof Dmowski, prawnik.

Marek Z. twierdzi, że nie oszukał państwa Gnypów. Pozbył się nieruchomości i uważa, że to od nowych właścicieli Gnypowie powinni domagać się spłaty kredytów. Jak się okazuje, dom już kilkukrotnie zmienił właściciela. Gnypowie nie mają teraz domu, ale kredyt za niego wciąż muszą spłacać.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl