Porzucił córkę – dostała rachunek za jego pogrzeb

Beata Teper z Katowic chodziła do podstawówki, kiedy jej ojciec postanowił założyć drugą rodzinę i przepadł bez wieści. Gdy na początku roku mężczyzna zmarł, pani Beata zrzekła się praw do spadku oraz pochowania go. Pięć miesięcy później dostała nakaz zapłaty - prawie 2500 zł - jako zwrot kosztów pogrzebu. Urzędnicy nie obciążyli synów z drugiego małżeństwa mężczyzny, bo… wyjechali za granicę.

- Dla mnie to było bardzo przykre. Nie miałam kontaktu z ojcem, nawet na święta czy urodziny. Jego to nie interesowało. Ostatni raz widziałam go, jak chodziłam do podstawówki – mówi Beata Teper.

- Żeby nie rodzice, bracia i siostry, to by było tragicznie. Raz dawał pieniądze, raz nie dawał. Pracowałam, ale i tak brakowało – opowiada Bożena Teper, matka pani Beaty.

6 stycznia 37-letnia pani Beata oraz jej matka dowiedziały się o śmierci Janusza Tepera. Pani Beata, jako córka od razu poinformowała policję oraz Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, że zrzeka się pochówku człowieka, który ojcem był tylko z nazwy.

- Nie tylko ona jest córką, ma jeszcze dwóch braci, tak że powinno to być jakoś podzielone – zauważa Bożena Teper, matka pani Beaty.

- Kiedy spadkobierca odrzuca spadek, traktowany jest jakby nie dożył spadku – informuje Agnieszka Kawałko, radca prawny.

W sądzie toczy się równocześnie postępowanie o zrzeczenie się spadku, jak również odrzucenie długów po ojcu. Sprawa pochowania pana Janusza wydawała się zamknięta. 23 maja kobieta otrzymała pismo od Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej o nakazie zapłaty prawie 2,5 tys. zł za zwrot kosztów pogrzebu. 

- Mają czarno na białym na piśmie, że ja się zrzekam praw spadkowych i pochowania ojca. Mają z prokuratury kopię – mówi pani Beata.

- Wystąpiliśmy o zwrot kosztów pogrzebu, dlatego że pani otrzymała pismo, w którym ostrzegaliśmy o tym, że będziemy rościć sobie prawa – powiedziała pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej. Jak dodała, MOPS wie o synach zmarłego z drugiego małżeństwa, ale nie będzie ich szukał, bo… są za granicą.

Według prawników, MOPS niesłusznie wyciąga rękę po pieniądze od kobiety samotnie wychowującej córkę. Dwaj przyrodni bracia pani Beaty nie zamierzają pomóc siostrze. Poszliśmy z panią Beatą zaskarżyć decyzję Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Dąbrowie Górniczej.

Oto rozmowa z pracownikami MOPS:

Reporter: Pani zrzeka się wszystkiego, włącznie z długami, nie chce mieć nic po ojcu.
Pracownik socjalny: Rozumiem.
Reporter: Jeżeli się zrzeka, to nie musi tego płacić.
Pracownik socjalny: Jak będzie papier na to.  Taka jest procedura. Jeżeli pani nie wpłaci tego, to w ciągu 14 dni występuję do sądu. Wstrzymamy się (z wystąpieniem do komornika – red.) do czasu, jak pani doniesie nam wyrok.

- Ktoś może powiedzieć, że jestem wyrodną córką, bo nie chciałam ojca pochować. Nie. Tu jest żal, że ojciec się nie interesował ani nie miałam żadnych kontaktów z braćmi – podsumowuje pani Beata.*

* skrót materiału

Reporter: Klaudia Szumielewicz

kszumielewicz@polsat.com.pl