Szukał pracy, został oszukany
Paweł Spyrka ma 22 lata i jest studentem. Poszukiwał dorywczej pracy, bo studiuje dziennie. Wysyłał CV i w końcu myślał, że szczęście się do niego uśmiechnęło. Miał zostać tajemniczym klientem kontrolującym jakość usług w bankach oraz supermarketach. Zamiast tego dostał wezwania do spłaty pożyczek.
- Odezwała się do mnie osoba, która podawała się za Jacka Paszkiewicza. Żeby zacząć z nimi współpracę, miałem wysłać zeskanowany dowód osobisty, wszystkie moje dane - opowiada student.
Panu Pawłowi na pracy bardzo zależało, więc zrobił tak, jak kazano mu w e-mailowej korespondencji. To był początek jego kłopotów.
- Po dwóch dniach ten pan mi odesłał umowę. Myślałem, że wszystko będzie w porządku.
Pan kazał mi wysłać 1 gorsz na wskazane przez niego konto. Miały na nim gromadzić się środki zarobione przeze mnie – mówi Paweł Spyrka.
- Jeżeli rekrutacja następuje przez internet, nie znamy naszego pracodawcy, to trzeba zachować ostrożność. Posługiwanie się czyimś dokumentem jest czynem karalnym, ale lepiej zapobiegać, bo potem to ksero może być wykorzystane na przykład w celu wzięcia kredytu – ostrzega dr Arwid Mednis, ekspert w zakresie danych osobowych.
Kontakt z przyszłym pracodawcą urwał się. Student pracy nie dostał, za to wzięto na niego pożyczki w internetowych firmach pożyczkowych na ponad 1000 zł. Dla pana Pawła to duże pieniądze. Dziś żałuje, że pracodawcy nie sprawdził.
- Nie możemy być ufni, musimy sobie dać czas, żeby zweryfikować taką firmę. Wystarczy wygooglować jej nazwę. Jest ewidencja informacji gospodarczej i możemy przeczytać, czy taka firma w ogóle istnieje – mówi Karolina Błaszczyk z policji w Pszczynie.
Pan Paweł zadzwonił do firmy pożyczkowej, w której oszust zaciągną na niego dług.
Konsultant: Mamy informację, że jest podejrzenie wyłudzenia. Jesteśmy tego świadomi, ale musi pan czekać.
Pan Paweł: A czy dalej będę windykowany?
Konsultant: Procedura windykacyjna trwa, te koszty są naliczane.
Pan Paweł: Dlaczego ta pożyczka nie jest zastopowana, skoro to zgłosiłem.
Konsultant: Taka jest polityka firmy, bo wielu klientów zgłaszało, że jest to wyłudzenie, że nie brali pożyczek, a potem przyznawały się, że oszukiwały.
To kolejny przypadek, kiedy oszuści zaciągają pożyczki przy wykorzystaniu naszych danych osobowych. Na pana Wojciecha, przedsiębiorcę z Katowic, wzięto ponad 4 tysiące zł kredytu. Mimo że mężczyzna nikomu nie udostępnił swojego dowodu ani danych osobowych!
- Nie utraciłem żadnego dowodu tożsamości ani paszportu, ani dowodu, ani prawa jazdy. Wzięto pożyczki mimo, że w dokumentach jest zupełnie inny numer dowodu osobistego niż mój, w dodatku ten sam numer jest podany jako mój numer paszport - tłumaczy Wojciech Czaja.
Pan Paweł zgłosił sprawę policji i złożył reklamację w firmach pożyczkowych. Niestety nadal naliczane są odsetki od pożyczek, których, jak twierdzi, nie zaciągnął.*
* skrót materiału
Reporter: Aneta Krajewska
akrajewska@polsat.com.pl