Ciężko chorzy rodzice i ich nastoletni bohater

Napisać o Maćku Konstanskim z Gdyni, że to bohater, to za mało. Bo jak w jednym słowie określić dziecko, które od początku swojego życia pomaga nieuleczalnie chorym rodzicom? Karmi ich, przenosi na łóżko, myje… Po trzech latach wróciliśmy do rodziny Konstanskich z kamerą.

Niestety, mama 16-letniego dziś Maćka przegrała walkę z chorobą. Został tata. Maciek marzy, by zdobyć pieniądze na jego rehabilitację i specjany wózek. To ulżyłoby mężczyźnie w chorobie i wydłużyło mu życie.

Rodzinę Konstanskich odwiedziliśmy z kamerą w 2013 roku. Pani Jolanta cierpiała na stwardnienie rozsiane, pan Ryszard na zanik mięśni. Nie planowali dzieci, bo bali się, że mogą odziedziczyć po nich choroby. Jednak los sprawił im niespodziankę. Urodził się Maciek, który stał się dla nich największą podporą.

- Mamę muszę przesadzić z fotela, obiad gotuje, karmię mamę – opowiadał wówczas Maciek. Zapytaliśmy, czy czuje się bohaterem. – Nie, bo nie umiem latać, a bohaterowie latają – odpowiedział.

Dzieciństwo Maćka wyglądało inaczej niż w przypadku jego rówieśników. Pierwszą zupę ugotował, kiedy miał 3 lata. Ponieważ bardzo angażował się w pomoc niepełnosprawnym rodzicom, z czasem zaczął mieć problemy w szkole i musiał powtarzać klasę.

- Mama o różnych porach wymagała pomocy. Maciek siłą mięsni wspomagał tatę i bardzo się przejmował. Biegł do domu zobaczyć, co tam się dzieje – opowiada Bogna Przygoda, psycholog w Zespole Szkół nr 11 w Gdyni.

- Teraz juz nie mam problemów z chodzeniem do szkoły, bo mam nauczanie indywidualne. Nauczyciele dopasowali plan do tego, jak opiekunka przychodzi – opowiada Maciek.

Żeby móc przenosić chorą mamę, półtora roku temu Maciek zapisał się na siłownię. Z czasem zapisał się do klubu i zaczął podnosić ciężary. Odnosi już pierwsze sukcesy w tej dyscyplinie.

- Teraz wyciska 70 kg na sztandze, mówi: tata, teraz to mogę takie dwie mamy nieść. Obiecał przy Joli, że zdobędzie złoty medal na olimpiadzie. Będę go wspierał, nic więcej nie mogę – mówi Ryszard Konstanski, tata Maćka, chorujący na rdzeniowy zanik mięśni.

Z czasem choroba pani Jolanty coraz bardziej postępowała. Niepełnosprawna kobieta coraz więcej czasu spędzała w szpitalach. W lutym tego roku pani Jolanta zmarła.

- Siedziałem przy mamie, myśleliśmy, że mam śpi i nagle się okazało, że mama zmarła – opowiada Maciek.

- Siostra po lekarzy zadzwoniła, w moment byli. Jak weszli, to widzieli, że ona już nie żyje, ale ratowali ją ze względu na Maćka – wspomina pan Ryszard, taka Maćka.

Choroba pana Ryszarda także postępuje. Nie ma na nią lekarstwa, jednak intensywna rehabilitacja mogłaby spowolnić jej rozwój. Mężczyzna nie ma regularnej rehabilitacji, bo NFZ refunduje mu tylko dziesięć zabiegów na rok. Ćwiczy z nim Maciek.

- Prostuje mi nogi, bo robią mi się przykurcze w kolanach – opowiada pan Ryszard.

- Kiedyś była u nas taka pani Ania i mi pokazała takie podstawowe rzeczy, jakieś rozciąganie. Nie chcę robić więcej, bo jeszcze zaszkodzę. Pomagam, ile mogę – mówi Maciek.

Sytuacja rodziny jest znana Miejskiemu Ośrodkowi Pomocy Społecznej w Gdyni. Pan Ryszard ma przyznaną nieodpłatną pomoc opiekunki, żeby choć trochę odciążyć Maćka w opiece nad niepełnosprawnym ojcem. Ale potrzeby rodziny są duże i nie na wszystko wystarcza z rent, z których się utrzymuje.

- Jest taki wózek "wypasiony", elektryczny z możliwością pionizowania, ale to tylko marzenie – mówi pan Ryszard.

Po śmierci żony mężczyzna załamał się. Spędzili razem 16 lat. Pan Ryszard stara się być silny dla syna, bo wie, że maję tylko siebie.

- Wiem, że niektórzy ludzie myślą, że wykorzystaliśmy Maćka, że zabraliśmy mu dzieciństwo, ale niech Maciek sam powie, ja jestem przekonany, że daliśmy mu więcej, niż ci, którzy mają miliony. Najważniejsze, żeby się kochać w rodzinie – mówi pan Ryszard.

- Nie żałuję, nie wiem, czego żałować. Ja tylko pomagam rodzicom – powiedział Maciek.*

* skrót materiału

Jeśli ktoś chce pomóc rodzinie, prosimy o kontakt z redakcją: interwencja@polsat.com.pl lub 22 514 41 26

Reporter: Paulina Bąk

pbak@polsat.com.pl