Lodówka w piwnicy, w mieszkaniu obca kobieta

Pan Tadeusz w swoim mieszkaniu w Olsztynie zastał obcą kobieta, która oświadczyła, że legalnie je wynajmuje. Mężczyzna walczy o lokal z byłą żoną. Ta, nie czekając na wyrok sądu, wzięła pożyczkę pod zastaw połowy mieszkania. Ponieważ jej nie spłaciła, udział przeszedł na właścicielkę firmy pożyczkowej. Wtedy zaczął się mieszkaniowy problem pana Tadeusza.

Pan Tadeusz ma 69 lat. Mężczyzna ożenił się 33 lata temu z Jolantą Ż. Pięć lat później urodziła im się córka Marta. Przez wiele lat mieszkali w Kanadzie. Trzy lata temu pan Tadeusz rozwiódł się. Sąd  podzielił majątek państwa Ż., jednak Jolanta Ż. nie patrząc na to, przywłaszczyła pieniądze pana Tadeusza, za co została skazana.

- Sfałszowała podpis pana Tadeusza na dokumentach i wyłudziła pieniądze z polisy. Została skazana na osiem miesięcy w zawieszeniu na dwa lata – informuje Olgierd Dąbrowski-Żegalski z Sądu Okręgowego w Olsztynie.

Wspólnym majątkiem do podziału było też dwupokojowe mieszkanie w Olsztynie. Jednak po tym, jak Jolanta Ż. oszukała pana Tadeusza i przywłaszczyła pieniądze, mężczyzna postanowił o lokal walczyć. Nie zdążył jednak. Rok temu Jolanta Ż. pożyczyła od jednej z firm pożyczkowych z Olsztyna 50 tys. zł pod zastaw połowy mieszkania. Pożyczki nie spłaciła, więc właścicielka firmy pożyczkowej - Agnieszka I. przejęła połowę lokalu.

- Pani wzięła pożyczkę na okres 30 dni. To jest niemożliwe do spłacenia w takim terminie. W tym samym czasie, tego samego dnia, jest akt notarialny, który stanowi umowę przewłaszczenia – informuje Eugeniusz Robaczewski, pełnomocnik pana Tadeusza.

- Myślałem, że to głupi żart, nie wierzyłem w to, ale potem przyszedł do mojego prawnika jeden wytatuowany pan i powiedział, że oni weszli do tego mieszkania – opowiada pan Tadeusz.

Mężczyzna skierował sprawę do sądu o unieważnienie umowy pożyczki i przejęcia mieszkania przez Agnieszkę I. Czekał na rozstrzygnięcie sądu. Nie czekała jednak Agnieszka I., która - jak twierdzi  pan Tadeusz - utrudnia mu wejście do mieszkania.         

- Trzy razy już włamywałem się do tego mieszkania. Za każdym razem płacę ślusarzowi po 250 zł – opowiada mężczyzna.
Ponieważ nie ma gdzie mieszkać, postanowił razem z nami kolejny raz wejść do lokalu, którego jest współwłaścicielem. Nieoczekiwanie zastał w nim obcą kobietę – Teresę W.

Pan Tadeusz: Co pani robi w moim mieszkaniu?
Teresa W.: Mieszkam tutaj, wynajęte mam.
- Ale to jest moje mieszkanie.
- Ale ja mam umowę, wynajmuję.
- Dlaczego ten pokój jest zajęty? I co, ja mam spać do spółki?
Reporter: Jak pani sobie wyobraża mieszkać z panem Tadeuszem?
- Dobrze, ja mam tu zamek (w drzwiach do pokoju), ja się nie włamałam.
Reporter: Ile pani płaci tej kobiecie?
- Sto złotych.

Pan Tadeusz wezwał policję. Teresa W. nie była w stanie odpowiedzieć funkcjonariuszom, kto przywiózł ją do mieszkania. Po naszej interwencji lokatorka zdecydowała się złożyć policji obszerne wyjaśnienia, które zostaną przekazane sądowi. Pan Tadeusz  jednak do zakończenia sprawy musi tułać się po noclegowniach lub dzielić swój własny dom z lokatorką.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl