Potrzebuje 85 tysięcy złotych, żeby żyć
Kinga Ibek od dzieciństwa ma poważane problemy. Nie może samodzielnie oddychać. Po kilkunastu operacjach i wszczepieniu stymulatora Kinga mogła w miarę normalnie funkcjonować. Niestety awarii uległ jeden z elementów urządzania, bez którego stymulator nie działa. Koszt nowego wynosi 85 tysięcy złotych, a wymiana nie jest objęta refundacją. Kinga żyje dzięki respiratorowi.
Kilka tygodni temu niepełnosprawna Kinga z Jasienicy niedaleko Ostrowi Mazowieckiej mogła wychodzić z domu. Dziś, jak mówi Kinga, jest więźniem własnego pokoju, podłączonym do respiratora i przykutym do wózka inwalidzkiego.
- W tej chwili jest w szponach tego respiratora i jest uwięziona w czterech ścianach swojego pokoju – mówi Marlena Ibek, matka Kingi.
Kingę odwiedziliśmy z kamerą pięć lat temu, kiedy potrzebowała wsparcia finansowego na leczenie. Miała wtedy 17 lat. Nie chodziła i nie siedziała. Urodziła się z wrodzoną wadą łącza czaszkowo-mózgowego.
- Już tak mam, że choroba mnie wybrała i nic na to nie poradzę. Czasami chcę ją wygonić, ale nie chce iść ode mnie, trzyma się uparcie – mówi Kinga Ibek.
Kinga przeszła kilkanaście operacji. Dzięki jednej z nich została podłączona do stymulatora, za pomocą którego mogła swobodniej oddychać i wychodzić z domu. Trzy minuty bez podłączenia do sprzętów oznacza dla Kingi śmierć.
W domu brakowało dostosowanej dla Kingi łazienki i windy. Pani Marlena znosiła córkę po stromych schodach, narażając również własne zdrowie.
- Jest uwięziona, bo to jest drugie piętro, więc żeby mogła korzystać ze słońca, ja muszą ją dwa piętra znieść. Lekarz powiedział, że jeśli dalej tak będę robić, to skończę na wózku obok niej - opowiadała nam Marlena Ibek, matka Kingi.
Pani Marlena dzisiaj już nie może znosić Kingi. Jednak rodzina cały czas zbiera pieniądze i walczy o zmianę warunków życia dla Kingi. Jednak ciągle pojawiają się kolejne kłopoty. Kilka tygodni temu Kindze popsuł się stymulator, a dokładnie - jego część warta 85 tys. złotych.
- Jak stymulator się popsuł, to dwa dni płakałam – mówi Kinga Ibek.
- Jestem dorosłym człowiekiem, ale jestem upokorzony tym, co się dzieje – mówi Edward Urbanowski, nauczyciel Kingi.
Mama Kingi zwróciła się o pomoc do Narodowego Funduszu Zdrowia. Jednak ten pomocy odmówił.
- Mała puszka, która daje życie, nie jest w procedurach – mówi pani Marlena.
Życie Kingi jest zagrożone. Może oddychać tylko za pomocą respiratora. Jeśli nie zdobędzie pieniędzy na naprawę części stymulatora, jej stan zdrowia będzie się pogarszał i dziewczyna umrze.
- Boję się. To jest przykre, bo zżyłam się z nim i teraz mi go brakuje – mówi Kinga Ibek. *
*skrót materiału
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk – Tymochowicz
zkolodziejczyk@polsat.com.pl