W deweloperskiej pułapce
Państwo Szczepaniakowie sprzedali ojcowiznę, by zamieszkać w domu marzeń w Międzychodzie. Wpłacili deweloperowi 215 tys. zł. Przed przelaniem trzeciej transzy wycofali się jednak z umowy ze względu na poważne problemy finansowe wykonawcy. Sąd nakazał deweloperowi oddać Szczepaniakom całą sumę, dostali jedynie 355 zł. Właściciele firmy deweloperskiej dziś działają pod nowym szyldem.
Urszula i Wojciech Szczepaniakowie trzy lata temu sprzedali rodzinny dom w Silnej koło Pszczewa. Otrzymane pieniądze postanowili zainwestować w nowy, jednorodzinny dom, który miał być dla nich wybudowany w Międzychodzie.
- Siostra mojej żony kupiła wcześniej od tych deweloperów budynek i była zadowolona. Wszystko było dobrze wykończone, dlatego jakoś padło na tę firmę – mówi Wojciech Szczepaniak.
- Pierwszą transzę wpłaciłam w grudniu 2013 r. to było 55 tys. zł, a po sprzedaży naszego domu wpłaciliśmy im 160 tys. zł. Po prostu ufałam tym ludziom, myślałam, że wszystko będzie w porządku – dodaje Urszula Szczepaniak.
Małżeństwo opowiada, że w marcu 2014 r. zaczęły do niego dochodzić słuchy, że firma ma kłopoty finansowe. Postanowiło wycofać się z umowy.
Sprawa trafiła do sądu, gdzie zakończyła się ugodą. Deweloper miał zwrócić 215 tys. zł.
Niestety, mimo że termin spłaty pieniędzy minął w styczniu 2016 r., pani Urszula i pan Wojciech do dziś nie odzyskali swoich pieniędzy.
- Teraz był przelew 355 zł 90 gr. To są wszystkie pieniądze, które dostaliśmy – mówi pani Urszula.
Mężczyźni, którzy prowadzili firmę deweloperską twierdzą, że przez kłopoty finansowe nie są w stanie oddać Szczepaniakom pieniędzy. Okazuje się jednak, że obecnie działają oni w nowej firmie, założonej przez ich wujka. Kiedy umówiliśmy się na oglądanie nieruchomości wystawionej na sprzedaż, to właśnie oni przyjechali jako reprezentanci nowej firmy.
- Prawdę mówiąc interesuje się państwa firmą zawodowo, bo jestem dziennikarką z Telewizji Polsat.
- Tak myśleliśmy…
- Mieliście firmę która dobrze prosperowała…
- Prosperuje do dzisiaj, nie zostawiamy żadnego klienta.
- Oni czują się zostawieni. Dlaczego nie oddaliście im do dzisiaj tych pieniędzy?
- Dlatego, że pani Szczepaniak wycofała się z budynku, który jeszcze nie został sprzedany. Prosiliśmy, żeby tego nie robiła, bo nie będziemy mogli jej oddać.
- Ale oni mieli prawo wycofać się z tej umowy.
- Tak
- Dlaczego tych pieniędzy nie otrzymali?
- Dostaną, jak sprzedamy dom.
- Ale ile mają czekać na pieniądze?
- Jak sprzedamy. Przez panią Szczepaniak nasza firma także popadła w kłopoty.
Były pracownik firmy deweloperskiej twierdzi, że jej kłopoty zaczęły się wcześniej.
- Ja wszystko wiedziałem na temat firmy.
- I kiedy zaczęły się jej problemy?
- Gdzieś ze 3 lata temu, żeby nie ta pani, to byśmy na święta nie mieli pieniędzy. Pani wpłaciła pieniądze i dostaliśmy wypłaty. Takie dobre chłopaki, to były kiedyś, z 5 lat temu.
- Co się mogło wydarzyć?
- Przeinwestowali.
- Wystąpiliśmy do komornika, ale okazało się, że postępowanie będzie bezskuteczne, gdyż tego majątku już nie ma. Majątek tych wykonawców nagle został gdzieś wytransferowany – mówi Waldemar Glinka, pełnomocnik prawny Szczepaniaków.
- Czujemy się oszukani. Nie jesteśmy już młodzi, nie wiem, co z nami będzie, dokąd mamy pójść. Nie potrafię spać, nie potrafię jeść, nie da się tak żyć – podsumowuje Urszula Szczepaniak.*
* skrót materiału
Reporter: Dominika Grabowska
dgrabowska@polsat.com.pl