Tropem seryjnego mordercy z okolic Bełchatowa

Iwona Rojszczak została uduszona sznurkiem. Morderca rozebrał 20-latkę, być może zgwałcił, a ciało wrzucił do rzeki. Zginęła niedaleko Bełchatowa w 1992 roku. Wiele wskazuje na to, że była jedną z pierwszych ofiar seryjnego mordercy. Kilka lat później w podobnych okolicznościach i miejscu zginęła 16-letnia Ania, a później 18-letnie Edyta i Kamila. Do dziś nie wiadomo, kto stoi za tymi zbrodniami.

Iwona Rojszczak  pochodziła ze Szczercowa, małej miejscowości pod Bełchatowem. Od roku studiowała w oddalonym o 50 kilometrów Piotrkowie Trybunalskim. Na każdy weekend wracała jednak do domu.

- Widoku, jak wchodzi do pokoju, najbardziej mi brakuje. Zawsze mówię jej przy grobie, że mi jej brak – rozpacza Jan Rojszczak, ojciec Iwony.
Jest 13 listopada 1992 roku. Około godziny 18 Iwona wychodzi ze stancji. Idzie na przystanek autobusowy. Tam zamierza złapać okazję do domu. Potem ginie po niej wszelki ślad.

- Świadek zaobserwował Iwonę w towarzystwie dwóch młodych mężczyzn. Cała trójka stała na przystanku przez kilkanaście minut, rozmawiali, śmiali się, łapali autostopa. Prawdopodobnie byli to jacyś znajomi Iwony. Po krótkiej rozmowie cała trójka wsiadła do Poloneza i odjechała w kierunku Bełchatowa oraz Szczercowa. To jest droga wylotowa na rodzinną miejscowość Iwony Rojszczak – mówi Adam Kwiecień z portalu „Zbrodnie z Archiwum X”.

Następnego dnia myśliwi odnajdują ciało Iwony. Jest porzucone w rzece – około 40 km od Piotrkowa. Dziewczyna jest całkiem naga. Nie ma na sobie też biżuterii. Na jej szyi widać pręgi świadczące o uduszeniu.

- Mężczyzna momentalnie przerzucił sznurek przez jej głowę, zacisnął szybko na szyi i w tym momencie Iwona praktycznie nic już nie mogła zrobić. Był ślad poślizgnięcia się, zapewne stało się to w momencie wrzucania ciała do rzeki, a oprócz tego pozostawił jeszcze na miejscu sznurek – opowiada Adam Kwiecień.
Przed śmiercią Iwona najprawdopodobniej została zgwałcona. Woda zmyła jednak niemal wszystkie ślady mordercy. W 1993 roku w sprawie nastąpił nieoczekiwany zwrot. Do zbrodni przyznał się Leszek P. - słynny polski zabójca przez media nazywany „Wampirem z Bytowa”.

- Twierdził, że ogłuszył ją, udusił, zgwałcił, a ciało wrzucił do Widawki. Wymieniał liczby, od 70 do 90 zabójstw na terenie całej Polski. Problem jednak w tym, że udowodniono mu tylko jedno zabójstwo. Z pozostałych go uniewinniono albo z powodu braku dowodów, albo z dowodów wręcz wskazujących ewidentnie na jego niewinność. Nie potrafił wskazać miejsca, gdzie to się wydarzyło, błądził, kluczył, wskazywał zupełnie inne miejsce – mówi Adam Kwiecień z portalu „Zbrodnie z Archiwum X”.

- Jest osobą upośledzoną. Kiedy został oskarżony, znalazł się w centrum wydarzeń i jemu się to podobało – ocenia Łukasz Wroński z Centrum Psychologii Kryminalnej.

- Ja go przekonywałem, żeby nie przyznawał się do rzeczy, których nie zrobił. Ostatecznie Leszek P. został uniewinniony od tego czynu, przyjmujemy, że nie popełnił tego zabójstwa – dodaje Mieczysław Buksa z Prokuratury Okręgowej w Słupsku.

Leszek P. przebywa obecnie w więzieniu. Odsiaduje tam wyrok za zupełnie inne zabójstwo. Nie zgodził się na rozmowę. Przed sądem odwołał wszystkie zeznania dotyczące Iwony. Kiedy już był za kratkami, w okolicy doszło jednak do kilku kolejnych, bardzo podobnych morderstw.

W 2000 r. zginęła 16-letnia Ania. Także została uduszona. Jej roznegliżowane zwłoki morderca porzucił w tej samej rzece. Rok później z Warty wyłowione zostały ciała Edyty oraz Kamili. Na ich szyjach zawiązany był sznur. Taki sam jak ten, który znaleziono obok ciała Iwony.

- Można domniemywać że to jest ten sam sprawca – ocenia Michał Fajbusiewicz z programu „997 - Fajbusiewicz Na Tropie”.

- To, że kontrolował je (Edytę i Kamilę – red.), zdominował, był panem sytuacji, panem ich życia i śmierci, to go podniecało. Poczucie władzy, absolutna kontrola nad ofiarą – mówi Jan Gołębiowski z Centrum Psychologii Kryminalnej.

- Wie, jak zabić ofiarę nie pozostawiając zbyt wielu śladów, wie co zrobić. Wydaje się, że tę makabryczną rozgrywkę między zabójcą a policjantami wygrywa ten mężczyzna z wynikiem 5:0. Jak na razie – podsumowuje Adam Kwiecień z portalu „Zbrodnie z Archiwum X”.*

* skrót materiału

Reporter: Rafał Zalewski

rzalewski@polsat.com.pl