"I tak cię dopadnę" - strach przed mężem-żołnierzem
Pani Katarzyna ze strachu przed mężem-żołnierzem razem z córką uciekła z domu. Kobieta twierdzi, że przez lata była poniżana i zastraszana przez Tomasza M. Wystąpiła o rozwód. Jej koszmar trwa jednak nadal. Jak opowiada, mąż prześladuje ją i jej rodzinę: śledzi, grozi, niszczy samochód, publicznie znieważa, a nawet zakłada konta w internecie, robiąc z niej kobietę lekkich obyczajów.
Pani Katarzyna ma 31 lat, mieszka w Wieliszewie niedaleko Warszawy. Osiem lat temu wyszła za mąż za żołnierza - Tomasza M. Rok później urodziła im się córka Oliwia. Niestety, jak twierdzi kobieta, życie rodzinne już od samego początku było koszmarem.
- Skończył się szacunek do mnie. Mówił: ty szmato, dziwko, często pluł na mnie – opowiada.
- Dobrze, że mieszkamy wysoko, bo na pewno jakiś granat by wpadł. Potrafiłam kilka nocy pilnować, ale trzy dni pilnowałam, a czwartego koła poprzecinał albo szyby powybijał – dodaje pani Teresa, matka pani Katarzyny.
Siedmioletnia Oliwia nie chce spotkać się z ojcem. Mówi nam, że się go boi.
- Zakładał w internecie konta z opisem typu: tutaj Kasia, dziwka, daję za pięć złotych, jak mąż tego nie widzi. Były moje zdjęcia – mówi pani Katarzyna.
Kobieta twierdzi, że była wielokrotnie poniżana przez męża, a w domu często wybuchały awantury, dlatego kilkakrotnie uciekała z domu z dzieckiem. - Podchodził do mnie, szamotał. Cały czas byłam wyzywana: dziwka, pustak, darmozjad – dodaje.
Dwa lata temu postanowiła odejść od męża na zawsze. Wyprowadziła się z córką do matki. Wierzyła, że w końcu zapanuje w jej życiu spokój. Niestety, tak się nie stało.
- Gdy jechałam z córką, zaczaił się między sklepami, wyskoczył z samochodu i zaczął mnie wyzywać: gdzie jeździsz, dziwko z dzieckiem, gdzie tam dajesz d… - wspomina pani Katarzyna. Na dowód pokazuje nagrania, jak jest śledzona przez męża.
Kobieta twierdzi, że Tomasz M. ciągle ją śledzi i znęca się psychicznie. Boi się o życie swoje i dziecka. Na zakończenie sprawy sądowej musi jeszcze poczekać.
- Prokurator skierował akt oskarżenia 20 stycznia 2016 r. Do tej pory sąd nie skierował jeszcze tej sprawy na wokandę. Gdyby prokurator nie miał dowodów na to, że podejrzany dopuścił się czynów zarzuconych, ten akt nie poszedłby do sądu. Podejrzany nie przyznał się do postawionego zarzutu – tłumaczy Ireneusz Ważny z Prokuratury Rejonowej w Legionowie.
To stanowisko żandarmerii wojskowej w tej sprawie:
„Uprzejmie informuję, że w przedmiotowej sprawie Żandarmeria Wojskowa przyjęła zawiadomienie i postępowanie jest w toku. Wyjaśniamy okoliczności podane w zawiadomieniu. Postępowanie prowadzone jest pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Legionowie.”
ppłk Marcin Wiącek
- W tym roku cztery razy zdemolował mi samochód, oblał nam dom gazem, zrzucił mnie z motocykla. Jeździ za autobusem, zaczaja się na osiedlu. Pisze: I tak cię dopadnę – mówi pani Katarzyna.
Gdy próbowaliśmy porozmawiać z Tomaszem M., ten przerwał rozmowę telefoniczną z nami.
- Czuję się, jakbym tyle lat nie spała. To jest męczarnia, to jest nękanie człowieka, przez tyle lat – podsumowuje pani Katarzyna.*
Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz
interwencja@polsat.com.pl