Roje much atakują ludzi. To nie film, to Lubuskie!

Miliony much opanowały Białczyk i Pyrzany, dwie niewielkie miejscowości koło Gorzowa Wielkopolskiego. Owady od dwóch lat, głównie latem, zatruwają życie mieszkańcom. Gryzą, obsiadują ludzi, budynki i wnętrza. Jest ich tyle, że strach otworzyć drzwi czy okna, a tradycyjne metody ich zwalczania są bezskuteczne.

- Much jest ogromna ilość i mogą przerażać, bo ani otworzyć okien, ani drzwi. Są ich całe roje – mówi Józef Jagódka, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim.

- Wchodzą wszędzie:  do jedzenia, do pościeli, na człowieka. Po roku, mimo stosowania moskitier, mamy wszystkie pokoje do odnowy, bo zostawiają gówno musze. Są wektorami chorób, jak szczury – mówią mieszkańcy  Białczyka i Pyrzan.
Muchy są wszędzie: w domach, garażach, na podwórku i w polu. O plagę much mieszkańcy obwiniają dwie fermy norek, które znajdują się w ich miejscowościach. Z muchami walczą różnymi sposobami, jednak żaden nie jest skuteczny.

- Obciążanie sąsiedzkiej fermy ogromną ilością much uważam za niewłaściwe. Kontrolujemy fermę. Ostatnio zarzucano, że leży tam padlina, obornik. Nie ma obornika, a padlina jest zbierana i zamrażana – zapewnia Józef Jagódka, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim.

- Stwierdził, że nie od ferm, to skąd? Z kosmosu? Niech ustali, skąd one są! Te muchy są krwawe, jak się je zabije, takie wampirki – mówią mieszkańcy. - Ja gospodarzyłem ponad 30 lat. Miałem świnie i krowy. Były muchy, ale nie takie. W życiu takiej plagi nie widziałem – przekonuje jeden z nich.

Ludzie twierdzą, że nie mogą liczyć na pomoc urzędników. Ci, niestety, odpowiedzialność za pozbycie się problemu…  zrzucają na siebie wzajemnie.

- Walka z muchami nie leży w kompetencji inspekcji weterynaryjnej. My nadzorujemy tylko owady użytkowe i hodowlane np. pszczoły – tłumaczy Józef Jagódka, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie Wielkopolskim.

- Muchy rozwijają się tam, gdzie mają dogodne warunki: w odpadach . A odpady nadzoruje inspektor ochrony środowiska.  Inspekcja sanitarna nie ma kompetencji do przestrzegania ustawy o czystości i porządku w gminie. To obowiązek gminy  - tak tłumaczy Anna Dańko z Sanepidu w Gorzowie Wielkopolskim.

- Zgodnie z dyrektywą weterynaryjną Inspekcja Ochrony Środowiska nie jest władna do kontroli odchodów zwierząt futerkowych. To podlega kontroli weterynaryjnej, a reszta to sprawa inspekcji sanitarnej – odpiera zarzuty Marek Demidowicz z Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w Zielonej Górze.

Przeraża to, że od kilkunastu miesięcy nie ustalono oficjalnie, co jest powodem plagi much w województwie lubuskim. W tym tygodniu ma dojść do spotkania służb weterynaryjnych, sanitarnych, ochrony środowiska, straży miejskiej oraz urzędników gminnych.

Poprosiliśmy o komentarz właścicieli obu ferm norek. Właściciele jednej z nich bez problemu umówili się z nami na wywiad. Zapewniają, że plaga much nie pochodzi z ich fermy. Różne kontrole mają nawet kilka razy w miesiącu.

- Od dawien dawna używamy środków dezynfekcyjnych i to nie jak jest wyrzut much, tylko w zalążku, od samych jaj, larw. Opryski są od marca robione i to dwa razy w tygodniu. Nie mamy tego problemu na fermie – mówią Renata Tyrka-Fortuna i Hubet Harasimowicz, właściciele fermy norek. Jak tłumaczą, ogniska znaleziono w innych miejscach. - Jedno z nich to przepompowania, oczyszczalnia w Pyrzanach. Było spotkanie z radnymi i chcemy pomóc, jeżeli gminna będzie chciała robić opryski – dodają.

Właściciele fermy zadeklarowali, że jeżeli gmina zdecyduje się na opryski okolicy, to oni będą partycypować w kosztach.  Niestety, właściciel drugiej fermy norek zupełnie inaczej zareagował na naszą prośbę o spotkanie.

- Mucha idzie, gdzie jest jej dobrze. Ferma norek jest jednym z tych miejsc. Są zwierzęta, to mucha była, będzie i jest. Trzeba poczekać do zimy. Takie są realia. Robię opryski, nie mogę zrobić nic więcej. Przychodzą dni gorące, mucha jest. Przed kamerą nie będę tego komentował – wyjaśnił w rozmowie telefonicznej.

- W związku z tym, że sprawa owadów jest uciążliwa dla mieszkańców sołectw Białczyk i Pyrzany, to pan burmistrz zlecił zbadanie tej sprawy naukowcom. Chcielibyśmy zakończyć to wnioskiem, który bezspornie stwierdzi, co jest przyczyna tych plag – mówi Przemysław Jocz, wiceburmistrz Miasta i Gminy Witnica.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl