W mieszkaniowej pułapce z winy urzędnika

Przez błąd urzędnika Edmund Wawrzyniak ma problem ze sprzedażą mieszkania. Dekadę temu mężczyzna kupił 43-metrowy lokal w Młynarach koło Elbląga. Kiedy postanowił go sprzedać, odkrył, że przed laty do jego mieszkania przypisano grunt, który powinien należeć do mieszkania jego sąsiadów. A sąsiadom - jego numer działki. Błąd wydaje się błahy i prosty do naprawienia. Urzędnicy mają z nim problem już od kilku lat.

Pan Edmund ma 69 lat. Przez lata pracował za granicą. Kiedy przeszedł na emeryturę, postanowił kupić mieszkanie w Polsce. Jego wybór padł na 43-metrowy lokal w wielorodzinnym budynku w Młynarach pod Elblągiem. Zapłacił 75000 zł.

- Pan Edmund kupił to mieszkanie w 2006 r. od właścicieli, sporządzając normalnie akt notarialny, mając wszystkie dokumenty. Był w przeświadczeniu, że dopełnił wszelkich formalności – mówi Anna Dawid z „Dziennika Elbląskiego”.

Problemy zaczęły się, gdy po sześciu latach mężczyzna postanowił przeprowadzić się na wieś i sprzedać mieszkanie. Wówczas okazało się, że ziemię, na której leży jego lokal, ktoś omyłkowo przypisał jego sąsiadom…

- Lokal mieszkalny leży na działce nr 88, ale do tego lokalu jest przypisana księga wieczysta gruntowa, która dotyczy działki nr 89, działki sąsiadów. Natomiast w księgach wieczystych sąsiadów jest przypisana księga wieczysta gruntowa, która dotyczy działki nr 88 – wyjaśnia pani Edmund.

- Problem pojawił się przy pierwszej sprzedaży wszystkich czterech lokali mieszkalnych. W tej chwili trudno dojść do tego, kto zawinił, to były lata 70.  – mówi  Piotr Kubicki ze Starostwa Powiatowego w Elblągu.

By sprzedać mieszkanie z wyprostowanym stanem prawnym, pan Edmund, który jest już piątym właścicielem pechowej nieruchomości, rozpoczął walkę o naprawienie błędu. Udał się do prowadzącego ewidencję działek starostwa powiatowego.

- Starosta posiada kompetencje do prowadzenia ewidencji gruntów i budynków, czyli możemy w tym momencie odpowiadać za oznaczenie nieruchomości, ale tylko pod względem numerów działek. Natomiast oznaczenie nieruchomości, jeśli chodzi o księgi wieczyste, leży poza kompetencją starosty. To należy do sądu – twierdzi Piotr Kubicki ze Starostwa Powiatowego w Elblągu.

Mężczyzna poszedł więc do sądu. Złożył pozew o dostosowanie ksiąg wieczystych do rzeczywistości. I to nic nie dało. Bo sąd… odesłał go do urzędu.

- Z uzasadnienia sądu wynika droga, jaką powinien kierować się powód. Pierwsza podstawowa to jest taka, żeby wyprostować tę błędy na etapie postępowania administracyjnego. Wydaje się, że skoro w urzędzie doszło do popełnienia tych błędów, to z oczywistych względów powinno tam nastąpić ich wyprostowanie – tłumaczy Dorota Zientara, rzecznik Sądu Okręgowego w Elblągu.

- Nie jesteśmy w stanie tak jakby administracyjnie przesunąć księgi wieczystej z jednej działki na działkę, która by odpowiadała w tym momencie lokalowi, który zajmuje pan Edmund. W mojej ocenie tę sprawę można poprawić tylko i wyłącznie cywilnie – odpowiada Piotr Kubicki ze Starostwa Powiatowego w Elblągu.

- To takie odbijanie piłeczki: może tu, a może tam. Ja na przykład opłacam teraz dwie działki, gdzie jednej w ogóle nie użytkuję – mówi Katarzyna Świdwa, sąsiadka pana Edmunda.
Po kilku latach walki stan jest ten sam. Pan Edmund mieszkania sprzedać nie może, a urzędnicy rozkładają bezradnie ręce.*

* skrót materiału

Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka

ibrachacz@polsat.com.pl