Biegła pomogła odzyskać działkę i… sprzedała ją sobie

Czesława Malicka zatrudniła Grażynę H. do odzyskania ziemi odebranej jej pod nigdy niewybudowaną północną obwodnicę Poznania. Kobiety udały się do pani notariusz. Pani Czesława sądziła, że u notariusz udziela pełnomocnictwa do odzyskania ziemi, tymczasem podpisała dokumenty pozwalające Grażynie H. sprzedać działkę. Ta ostatecznie sprzedała ziemię… sobie!

- Zostałam po prostu perfidnie okradziona i oszukana. Nie dostałam ani grosza, nawet kawałka ziemi – mówi Czesława Malicka. Kobieta od urodzenia mieszka w miejscowości Jasin pod Poznaniem. Utrzymuje się z gospodarstwa. Choć skończyła zaledwie 7 klas szkoły podstawowej i nie zna się na prawie, od lat uparcie walczy o zwrot zabranej działki.

- W latach 70. właściciele tych okolic, w których nieruchomość miała pani Malicka, byli pozbawiani  prawa własności z powodu planowanej północnej obwodnicy miasta Poznania. Obwodnica nie powstała i nie powstanie – wyjaśnia Krystyna Gola ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu.

Pani Czesława domagała się zwrotu odebranych gruntów. W 1997 roku swoją pomoc zaoferowała emerytce biegła sądowa - Grażyna H., przedstawiająca się jako geodetka. Razem z nią przyszła na oględziny gruntów, które miały zostać zwórcone.

- Kazali mi się podpisać, więc ten ich protokół podpisałam i pani H. chciała też podpisać, a urzędniczka powiedziałą, że musi mieć pełnomocnictwo – opowiada Czesława Malicka.

- Żeby takie pełnomocnictwo sporządzić, pani Czesława dała się namówić na wyjazd do znajomej notariusz, gdzie to pełnomocnictwo miało zostać sporządzone – dodaje Paweł Strzelecki, obecny pełnommocnik pani Czesławy. Kobieta opowiada nam, iż sądziła, że udziela pełnomocnictwa do „załatwiania spraw sądowych i urzędowych” w jej imieniu w celu odzyskania działki.

- Otrzymała jakąś kartkę, a następnie została skłoniona do jej podpisania. Przekonana była, że to jest pełnomocnictwo, żeby geodetka mogła oznaczyć działki w terenie – mówi Paweł Strzelecki, pełnommocnik pani Czesławy.

- To nie jest prawda. To ja dopytywałam pań, dlaczego takie warunki ustaliły, czy wiedzą, że dopóki nie ma decyzji zwrotowej, to w zasadzie sprzedajemy coś, czego nie ma – powiedziała nam notariuszka, która nadzorowała podpisanie pełnomocnictwa dla Grażyny H. 

Pani Czesława utrzymuje, że podczas wizyty u notariusz, żadnych dokumentów jej nie odczytano. W 2011 roku kobieta przypadkiem dowiedziała się, że na jej działce ktoś wybudował domy. Zdziwiona, starała się sprawę wyjaśnić. Okazało się, że działka została jej zwrócona. Jednak natychmiast sprzedała ją jej pełnomocnik  - Grażyna H. Sprzedała ją… sobie.

- Nasza decyzja o zwróceniu działki została doręczona pełnomocnikowi, bo w momencie, jak strona ustanawia pełnomocnika, to się wszystko doręcza pełnomocnikowi – mówi Krystyna Gola ze Starostwa Powiatowego w Poznaniu.

- Notariusz złożyła zeznania, że jest to pełnomocnictwo do działania z samą sobą, że geodetka może sprzedać nieruchomość, jako pełnomocnik pani Czesławy również samej sobie – dodaje Paweł Strzelecki, obecny pełnommocnik pani Czesławy.
Według umowy, działka warta ponad milion złotych została sprzedana za zaledwie 40 tys. zł.

- Ja kwestionowałam wartość, którą panie podały. Wtedy właśnie pani Malicka powiedziała, że nawet tyle warte to nie jest, bo to jest wysypisko śmieci – utrzymuje notariuszka nadzorująca podpisanie pełnomocnictwa dla Grażyny H.

- To jest wola stron. Jeśli strona chce uzyskać cenę nieadekwatną do wartości przedmiotu umowy, to już jest jej wola – wyjaśnia Michał Wieczorek z Izby Notarialnej w Poznaniu.

- Sam  ten fakt, że nieruchomość była sprzedawana za inną cenę, za cenę odbiegającą od jej wartości rzeczywistej,  nie jest dowodem wystarczającym czy też przesądzającym do tego, żeby uznać,  iż ktoś popełnił przestępstwo oszustwa – informuje Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.

- Trudno mi bronić decyzji, które uważam za zupełnie niesłuszne. W tej sprawie oczywiście powinien być wniesiony przez prokuraturę akt oskarżenia przeciwko geodetce – ocenia Paweł Strzelecki, pełnommocnik pani Czesławy.
Próbowaliśmy porozmawiać z Grażyną H. Bezskutecznie.

W sprawie pojawia się również wątek fałszerstwa. Do starosty trafiło pismo o zwrot nieruchomości z podrobionym podpisem pani Czesławy. Na wniosku podano adres do korespondencji. Był nim adres Grażyny H.  Sprawa została umorzona ze względu na niewykrycie sprawcy.

Emerytka zwróciła się również o pomoc do sądu. Złożyła prywatny akt oskarżenia przeciwko byłej biegłej sądowej. Szukając ratunku skierowała również sprawę do sądu cywilnego. Ten przyznał jej rację.

- Wyrok wprowadza ustalenie, że pani powódka jest właścicielka nieruchomości. Takie są właśnie skutki tego wyroku – mówi Joanna Ciesielska-Borowiec z Sądu Okręgowego w Poznianiu.

* skrót materiału

Reporter: Martyna Gacioch

mgacioch@polsat.com.pl