,,Tulipan” w spódnicy
Marcin Goral mieszka w podlubelskich Piaskach. Kilka lat temu przez Internet poznał kobietę, w której się zakochał bez pamięci. Miesiąc po pierwszym spotkaniu Katarzyna B. poprosiła pana Marcina, by sfinansował operację powiększenia jej biustu. Później potrzebowała pieniędzy na operację córki. Pan Marcin biorąc kredyty, łącznie przekazał kobiecie około 170 tysięcy złotych. Jak okazało się, nie było chorego dziecka, nie było też operacji, a Katarzyna B. przez cały czas przebywa we Włoszech
36–letni Marcin Goral jest rolnikiem z podlubelskich Piask. W czasie wakacji w 2006 roku, za pośrednictwem internetowego czatu, poznał Katarzynę B. z Kraśnika. Od pierwszego spotkania mężczyzna zakochał się bez pamięci.
- Zakochałem się w niej, ale nie wiem, czy od pierwszego wejrzenia. Uważałem ją za swoją dziewczynę, pierwszą moją dziewczynę. Pierwsze pieniądze przekazałem w październiku, były rzekomo na jej operację plastyczną – mówi Marcin Goral, który czuje się oszukany przez Katarzynę B.
- W okresie znajomości pokrzywdzonego ze wskazaną kobietą nastąpiło przekazanie ponad 100 tysięcy złotych. O ile się nie mylę, chyba 170 tysięcy złotych – mówi Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
- Później pojawił się też problem z dzieckiem, miało mieć operację zastawki serca. Trzy operacje były w Warszawie, czwarta miała być w Stanach Zjednoczonych. Rzekomo pojechała na operację z dzieckiem i od tego czasu ma tam przebywać – mówi pan Marcin.
Pan Marcin wziął kilkanaście kredytów, żeby zaspokoić potrzeby Katarzyny B. Kobieta tłumacząc, że musi wyjechać do Stanów Zjednoczonych na operację córki, zniknęła z pieniędzmi.
- Śledztwo wykazało, że ona przebywała w Kraśniku, a później we Włoszech. O tym wszystkim dowiedziałem się dopiero z ustaleń śledztwa. Sprawę zgłosiłem w maju 2015 roku. Złożyłem zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa i policja w Piaskach odmówiła wszczęcia śledztwa. Dlatego się odwołałem do sądu. Sąd przychylił się do mojego wniosku i nakazał wszcząć śledztwo – mówi pan Marcin.
- Zapadła decyzja o umorzeniu postępowania wobec braku istnienia wystarczających dowodów przestępstwa. Słyszymy tylko relację ze strony pokrzywdzonego. Kobieta przebywa za granicą i organy ścigania nie przesłuchały jej, gdyż podejmując decyzję zarówno prokurator jak i sąd kontrolujący tę decyzję uznał, że nie jest to czynność niezbędna – mówi Piotr Sitarski z Prokuratury Okręgowej w Lublinie.
W tej chwili Katarzyna B. przebywa na stałe we Włoszech razem ze swoim chłopakiem. Udało nam się dotrzeć do jej matki.
Reporter: Kiedy pani córka wyjechała Włoch?
- Zaraz po maturze, bo na wakacje pojechała. Dla mnie nie jest on normalny, nie jest zrównoważony. To jest człowiek, na którego po prostu będę musiała ja uważać. Ja i córka – mówi matka Katarzyny B.
Okazało się, że Katarzyna B. rzeczywiście zbierała pieniądze na operację. Jednak nie dla córki, a dla chłopaka, z którym jest od wielu lat związana.
- Dwa lata temu jej chłopak miał operację. Bardzo to oboje przeżyli – mówi matka Katarzyny B.
- Teraz żniwa swoich czynów ponoszę. W takich warunkach żyję, w jakich żyję. Już nie kocham jej, ale jakiś sentyment pozostaje do niej – mówi pan Marcin.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl