Przez urzędników może trafić na ulicę
Panią Urszulę życie nigdy nie oszczędzało. Ojca nie znała, matka nadużywała alkoholu. Prawdziwy dom pani Urszuli i jej siostrom stworzyło wujostwo, które zostało rodziną zastępczą. Wszyscy mieszkali w lokalu komunalnym na warszawskiej Pradze. Niestety, w ciągu ostatnich dwóch lat pani Urszula musiała pochować wuja, babkę i ciotkę. Po ich śmierci chciała przepisać umowę najmu mieszkania na siebie. I tutaj los rzucił pod nogi pani Urszuli kolejną kłodę, tym razem urzędniczą.
Co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Tymi słowami 24-letnia Urszula Śniegocka mogłaby opisać swoje życie. Problemy zaczęły się w dzieciństwie. Biologiczni rodzice pani Urszuli nie dorośli do swoich ról. Kobieta trafiła z dwiema starszymi siostrami do rodziny zastępczej.
- Ojca nie pamiętam, płacił alimenty. Mam nazwisko po nim, a nigdy go nie widziałam. Matka miała problemy alkoholowe. Ciocia miała dość, założyła rodzinę zastępczą – mówi Urszula Śniegocka, która walczy o mieszkanie.
Urszula i Marian Skowerowie razem z babką Jadwigą Wysocką starali się stworzyć nowy dom dla pani Urszuli i jej sióstr. Rodzina zamieszkała w 40-metrowym lokalu komunalnym na warszawskiej Pradze. Umowa najmu była spisana na ciotkę. Dwie starsze siostry pani Urszuli założyły własne rodziny. Z kolei pani Urszula mieszkała dalej z ciotką, wujem i babką w mieszkaniu na Pradze. Tak było do 11 października 2014 roku. Ten dzień był początkiem rodzinnych tragedii.
- Wuj zmarł 11 października 2014, babcia w Dzień Babci, dwa lata temu, ciotka umarła 5 miesięcy temu - mówi pani Urszula.
Pani Urszula poszła do Urzędu Dzielnicy Praga-Północ, aby stać się najemcą mieszkania, w którym mieszkała całe życie, czyli 24 lata. Według urzędników, nie ma do tego prawa.
- Na początku nie chciałam się starać o to mieszkanie, tylko o mniejsze. Pani, która prowadziła moją sprawę, powiedziała: młoda pani jest, rodzinę będzie chciała zakładać. Wszystkie dokumenty wypełniłam, nie było zadłużenia, dokument o dochodach dostarczyłam. I dostałam decyzję negatywną – mówi pani Urszula.
- Aktualnie jesteśmy na etapie rozpatrywania wniosku o najem lokalu komunalnego na zasadach ogólnych - mówi Barbara Domańska, rzecznik prasowy Urzędu Dzielnicy Warszawa Praga-Północ.
19 lipca tego roku pani Urszula złożyła nowy wniosek o najem mieszkania komunalnego i czeka na decyzję urzędu. Kobieta boi się, że będzie musiała opuścić mieszkanie, w którym spędziła całe życie. Pani Urszula zarabia około 1700 złotych miesięcznie. Twierdzi, że nie stać jej na mieszkanie z wolnego rynku i nie ma gdzie zamieszkać.
- Żyję w stresie, o niczym innym nie myślę. Wszystko robiłam uczciwie. Starałam się o mieszkanie, żeby było zgodnie z prawem. Czy za uczciwość płaci się w taki sposób, jak ja teraz? – pyta pani Urszula. *
* skrót materiału
Reporter: Marcin Łukasik
mlukasik@polsat.com.pl