Dzicy lokatorzy. „Jestem sponsorem ich życia”

Karolina Modzelewska kupiła mieszkanie w Toruniu i wynajęła je małżeństwu z małym dzieckiem. To była jedna z najgorszych decyzji w jej życiu. Lokatorzy wymienili zamki w drzwiach i przestali płacić. Co więcej, mają wyrok eksmisyjny i nie można ich z mieszkania usunąć do czasu, aż miasto zapewni im lokal socjalny. A to może potrwać nawet 8 lat!

Pani Karolina Modzelewska od ośmiu miesięcy nie może korzystać ze swojego mieszkania, które kupiła na kredyt. Mieszkanie przy ulicy Lelewela w Toruniu wymagało remontu, więc pani Karolina postanowiła je wynająć, żeby uzbierać na to pieniądze. Na ogłoszenie odpowiedziało małżeństwo B. Pani Karolina podpisała umowę, a sama wynajęła mały pokój w innej części Torunia.

- Małżeństwo z roczną córką postanowiło przez rok wynajmować moje mieszkanie. Umowa była do grudnia 2015 r. W październiku poszłam po czynsz. Okazało się, że mam zamki wymienione, a pani jest w zaawansowanej ciąży. Wyjaśniła, że jej mąż został aresztowany, a ona nie ma za co żyć. Wypowiedziałam jej umowę, ponieważ mam ratę kredytu 1000 zł – opowiada Karolina Modzelewska.

Postanowiliśmy pójść do mieszkania pani Karoliny i zapytać lokatorów, kiedy się wyprowadzą. Ci nie chcieli otworzyć nam drzwi.

Pani Karolina złożyła do sądu wniosek o eksmisję. Sąd ją zasądził, ale wstrzymał jej wykonanie do momentu, aż rodzina B. dostanie lokal socjalny od miasta. Problem w tym, że w Toruniu na takie mieszkanie się czeka bardzo długo.

- Na mieszkania socjalne i te z wyroków eksmisyjnych dzisiaj oczekuje się od 6 do 8 lat. Nasze zasoby mieszkaniowe są takie, a nie inne, i my wolnych lokali nie mamy – tłumaczy Anna Kulbicka-Tondel, rzecznik prasowy prezydenta Torunia.

- A ja nie mogę nic z tym zrobić. Ani się wprowadzić, ani ich usunąć. W zasadzie jestem sponsorem ich życia. W moich 47 metrach mieszkania. Mi nikt tego mieszkania nie dał, bo kupiłam je za uczciwie zarobione pieniądze – mówi Karolina Modzelewska.

Jak tłumaczy Przemysław Ligęzowski, radca prawny, właścicielka nie może sama wyrzucić lokatorów z mieszkania, ponieważ „jest wyrok eksmisyjny zasądzający lokal socjalny i do momentu, kiedy nie zostanie przez gminę lub przez dzielnicę przydzielony taki lokal, tak naprawdę ten lokal jest zajęty przez dotychczasowych użytkowników”.

W trakcie naszego pobytu w Toruniu otrzymaliśmy tajemniczy telefon w sprawie mieszkania przy ulicy Lelewela.

- Pani nachodzi, zastrasza pani dzieci!
Reporterka: Ja nie zastraszam.
- Dzieci są zastraszane.
- Pani do mnie dzwoni, proszę się przedstawić.
- Ja się nie przedstawię.
- Dlaczego?
- Proszę pani, papiery w ZGM-ie są złożone o mieszkanie i jest taki wyrok, a nie inny.
- Ale dlaczego ona ma utrzymywać ludzi, którzy nie płacą za wynajem?
- Pani Modzelewska tych ludzi nie utrzymuje.
- A co robi?
- Zwracają jej pomału zasądzone odszkodowanie, a od czasu, kiedy jest wyrok , to Państwo będzie musiało zapłacić pani Modzelewskiej odszkodowanie.
- A jeżeli Państwo zapłaci pani Modzelewskiej odszkodowanie, to zapłacą podatnicy.
- Dobrze, ja nic więcej na ten temat nie będę mówić.

- Odszkodowanie od gminy wynosi maksymalnie 10zł za metr kwadratowy. Nawet jeśli bym dostała maksymalne, to nie wystarczy mi na opłacenie czynszu tego mieszkania, a co dopiero raty kredytu – zauważa pani Karolina.

Kobieta jest w sytuacji bez wyjścia. Musi spłacać kredyt na mieszkanie, płaci za nie czynsz, a sama mieszka w jednym wynajętym pokoju, za który też musi… płacić. Małżeństwo B. ma zwrócić pani Karolinie 10 000 złotych zaległych opłat. Spłaciło 200 zł.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewska@polsa.com.pl