Dom wkrótce runie. PZU daje… 10 tys. zł na remont!
Sześcioosobowa rodzina Mędrygałów z Wiśniowej na Podkarpaciu żyje w domu na osuwisku. Budynek w każdej chwili może runąć, dlatego nadzór budowlany nakazał wyprowadzkę. Rodzina przez 39 lat opłacała polisę w PZU. Gdy znalazła się w potrzebie, ubezpieczyciel zaoferował jej… 10 tys. zł na remont.
Państwo Mędrygałowie z trojgiem dzieci mieszkają na I piętrze domu w Wiśniowej koło Rzeszowa. Parter zajmuje matka pana Zbigniewa. Ich problemy pojawiły się kilkanaście tygodni temu, kiedy zgłosili się do firmy ubezpieczeniowej po odszkodowanie za popękany dom.
- Przyjechał pan na oględziny i powiedział, że to teren osuwiskowy. Zażądał opinii geologicznej, ekspertyz. Kosztowało nas to 2,5 tys. zł. Pożyczyliśmy na to, potem klacz trzeba było sprzedać, żeby oddać pieniądze. Na budynku pojawiły się pęknięcia wzdłuż i wszerz. W budynku gospodarczym sufit leci. Z jednego pokoju musieliśmy się wyprowadzić. Boimy się o życie – opowiada Halina Mędrygał. Jej dom ubezpieczony jest od 39 lat w PZU.
Mędrygałowie twierdzą, że dodatkowo ubezpieczyciel zażądał opinii nadzoru budowlanego. Gdy w czerwcu inspektor nadzoru pojawił się w ich domu, natychmiast nakazał ogrodzić teren i do końca lipca wyprowadzić się z budynku.
- Decyzja jest o jak najszybszym opuszczeniu domu. Ze sprawozdania nadzoru budowlanego wynika, że dom i zagroda stoją na terenie osuwiskowym i istnieje realne zagrożenie dla zdrowia i życia rodziny. Trzeba podjąć szybkie działania, żeby zapewnić jej schronienie - mówi Witold Darłak, starosta ropczycko-sędziszowski.
Ubezpieczyciel zaproponował wypłatę odszkodowania w kwocie 10 tys. zł na remont domu. Dla rodziny to dramat. Nie ma środków do życia. Pan Zbigniew jest po sześciu operacjach, wkrótce czeka go kolejna. - Nie wyprowadziliśmy się, bo nie mamy gdzie – mówi.
- Nawet ta kwota 10 tys. zł nie wystarczyłaby na remont. Mąż ma grupę inwalidzką, nie może pracować, a ja pracuję tylko sezonowo – dodaje Halina Mędrygał.
- To osuwisko jest czynne. Ten dom z każdym dniem jest w gorszym stanie. Remont jest nieopłacalny. Nie spowoduje, że tereny przestaną być osuwiskowe – zauważa Witold Darłak, starosta ropczycko-sędziszowski.
- Nie mogę uwierzyć, że PZU za 3 budynki, w tym jeden mieszkalny, oferuje 10 tys. zł. Oni mieli polisę na 193 tys. zł. PZU powołując się na przepisy nie chce skomentować sprawy dla dobra klienta. Dla dobra klienta powinni przyznać odszkodowanie takie, jakiego wymaga stan faktyczny – uważa Wojciech Tatara, dziennikarz gazety Nowiny w Rzeszowie.
Ponieważ PZU nie udziela informacji dziennikarzom, zrozpaczona pani Halina zatelefonowała w naszej obecności do swojego agenta ubezpieczeniowego. Oto, co usłyszała.
Pani Halina: PZU daje nam kwotę na remont budynku, którego nie możemy remontować, bo mamy się wyprowadzić.
Agent PZU: Ja rozumiem.
Pani Halina: Nie rozumie pan, jedno z drugim się gryzie.
Agent PZU: Pani napisze odwołanie.
Pani Halina: Sto razy mam pisać! Już dwa razy pisałam. I pan mi to samo napisał. Wystawił pan kosztorys. Jakie mycie okien? Jakie mycie podłóg? Co to jest?
Agent PZU: To zrobił rzeczoznawca, który był u państwa. Taka jest decyzja PZU.
Rodzina na początku czerwca zwróciła się o pomoc do wójta. Ten zagwarantował mieszkanie socjalne w opuszczonym budynku po przedszkolu. Od tego momentu minęły dwa miesiące, a wójt nawet nie wie, w którym miejscu przygotuje pokoje dla ofiar osuwiska.
- Jeżeli projektant dojdzie do przekonania, że lepiej będzie w tym samym obiekcie, tylko inne miejsce przeznaczyć do celów mieszkalnych, to zostanie przeniesione w to miejsce – mówi Bogusław Mucha, wójt gminy Iwierzyce.
Reporter: Ci ludzie nie powinni mieszkać tam, gdzie mieszkają już od kilku dni.
Wójt: (cisza).*
* skrót materiału
Reporter: Artur Borzęcki
aborzecki@polsat.com.pl