Melina nie mieszkanie. Smród, sterty śmieci i puszek
Wyzwiska, awantury i niszczenie wspólnego mienia to od kilku lat codzienność mieszkańców jednego z budynków w Gliwicach. Życie zatruwa im 67-letni rencista, który zamienił mieszkanie w melinę. Nadużywa alkoholu, pali w mieszkaniu ogniska, a wojującym z nim lokatorkom grozi, że je spali.
Niestety, nikt poza bezpośrednimi sąsiadkami uciążliwego lokatora, nie odważył się do tej pory głośno o tym mówić.
- Pijany jak świnia leżał przed klatką, bo nie umiał wejść po schodach. I to nie było pierwszy raz. Ktoś się powinien nim zająć. On nas niszczy, nie umiemy z nim wytrzymać. Zdemolował ten lokal. U niego w mieszkaniu jest przystanek autobusowy: wchodzą i wychodzą, kiedy chcą – żali się Kazimiera Frankiewicz, sąsiadka pana Bonifacego.
- Moja córka mieszka w najbliższym sąsiedztwie tego sąsiada. Po nocach krzyki, kłótnie i pijactwo. Jak się wychodzi z mieszkania, to czuć smród – dodaje Anna Męczyńska, druga sąsiadka pana Bonifacego.
Jak twierdzą sąsiedzi, libacje alkoholowe u pana Bonifacego są codziennie. Nie pomagają interwencje policji. Ale najbardziej przerażające dla pani Kazimiery jest to , że już trzykrotnie w tym roku musiała wzywać straż pożarną.
– W kuchni sobie ognisko palił. Oni się odgrażają, że nas spalą. A skąd mogę wiedzieć, czy tego nie zrobią? Jak idę do sklepu, to zamykam okna, bo się boję, że mi coś rzucą – tłumaczy kobieta.
Zdewastowane mieszkanie należy do miasta. Od lat pan Bonifacy nie płaci za nie. Ma odcięte wszystkie media. W 2014 roku dostał wyrok eksmisyjny. Wydawało się , że to będzie koniec problemów mieszkańców tego budynku.
- Mamy starsze wyroki do realizacji, więc na pewno jakiś ten okres oczekiwania (na mieszanie socjalne dla mężczyzny – red.) będzie. Nie potrafimy go określić – tłumaczy Bożena Kus, dyrektor Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Gliwicach.
* skrót materiału
Reporter: Małgorzata Frydrych
mfrydrych@polsat.com.pl