Wszczęli awanturę i rzucili butelką. Kelnerka straciła oko
Pijani pracownicy lunaparku późnym wieczorem wszczęli awanturę w iławskiej pizzerii. 24-letnia kelnerka Izabela Gosik zadzwoniła na policję. Wtedy ktoś z 7-osobowej grupy rzucił w nią butelką z piwem. Kobieta dostała w oko, którego mimo szybkiej pomocy lekarzy, nie udało się uratować. A co z napastnikami? Dalej pracują w lunaparku.
Wszystko zaczęło się późnym wieczorem 21 czerwca 2016 r., kiedy do lokalu weszła grupa młodych ludzi.
- Pięciu mężczyzn i dwie kobiety. Jedna z nich przyszła do mnie, rzuciła pusty talerz na ladę i stwierdziła, że w jej kebabie nie było mięsa – opowiada Izabela Gosik.
Wszystko działo się na oczach właściciela lokalu. Krzysztof Ruczyński poprosił grupę o opuszczenie lokalu. - Wtedy zaatakowali – twierdzi.
- Połączyłam się z policją, powiedziałam, jaka jest sytuacja i za chwilę zobaczyłam, jak leci w moją stronę butelka. Dostałam nią w oko, padłam na ziemię, zaczęłam krzyczeć, widziałam, że wszędzie leje się krew – mówi Izabela Gosik.
Właścicielowi lokalu udało się zatrzymać jednego z agresorów do przyjazdu policji. Reszta uciekła. Pani Izabela natychmiast trafiła do szpitala. Przeszła dwie poważne operacje.
- Lekarze powiedzieli, że nie mam co sobie robić nadziei. Oko jest zszyte, ale niewidzące. Zrobili tylko tak, żebym miała gałkę oczną – mówi.
Sprawcami tragicznie zakończonej awantury okazali się pracownicy lunaparku, który wówczas przebywał w Iławie. Prokuratura postawiła im zarzuty, ale wypuściła ich na wolność.
- Sprawcy przyznawali się do tego przestępstwa. Nie było obawy matactwa, więc nie było potrzeby stosowania najcięższych środków, w postaci tymczasowego aresztowania – tłumaczy Grzegorz Motyka-Radłowski z Prokuratury Rejonowej w Iławie.
- Ten lunapark jest tutaj tydzień, a potem jedzie gdzieś w Polskę. Kto tych panów potem znajdzie? Potem będą ich pewnie szukać gdzieś w Anglii – komentuje Krzysztof Ruczyński właściciel pizzerii.
Po kilku dniach lunapark wyjechał z Iławy i pojechał do Stegny. Mężczyźni, którzy doprowadzili do kalectwa pani Izabeli, nadal w nim pracują. Właściciel pizzerii powiadomił władze Stegny, czego dopuścili się w Iławie pracownicy lunaparku, ale żadnej reakcji nie było.
- Uważam, że tacy ludzie nie powinni pracować w takim miejscu jak lunapark. U nas zachowywali się jak zwierzęta, a za parę godzin opiekowali się czyimiś dziećmi – mówi Krzysztof Ruczyński właściciel pizzerii
- Nie wydawajmy wyroków, zanim nie zostanie zakończone postępowanie wyjaśniające w tym temacie. Dopóki nie dostaniemy oficjalnego powiadomienia od służb działających na naszym terenie, nie będziemy podejmować działań – informuje Tomasz Gajewski z Urzędu Gminy w Stegnie.
Jednego ze uczestników lunaparku pytamy: kto wszczął awanturę?
- Nie pamiętam, byłem pod wpływem alkoholu – mówi.
- Często panowie w taki sposób się zachowują?
- Nie, to był pierwszy raz. Szkoda dziewczyny, ale czasu nie cofniemy.
- Wychodzę z założenia,że kiedy wykonują obowiązki pracownicze, są w stanie trzeźwości – komentuje Grzegorz Motyka-Radłowski z Prokuratury Rejonowej w Iławie.
Z takiego samego założenia wychodzi właściciel lunaparku. Agresywni mężczyźni nadal u niego pracują.
Pani Izabela jest załamana. Została okaleczona do końca życia. Czeka ją długie leczenie i proteza oka. Jak mówi, sprawcy odebrali jej młodość.
- Niesprawne oko sprawia, że ciśnienie skacze. Nie wiem, czy będę mogła mieć dzieci, latać samolotem, będę miała same wyrzeczenia w życiu – komentuje pani Izabela.
- Dla mnie to jest farsa, bo nieraz ktoś nie zapłaci 20 zł mandatu i idzie do więzienia, a tu pozbawili dziewczynę wzroku, okaleczyli do końca życia i chodzą na wolności – dodaje Krzysztof Ruczyński właściciel pizzerii.*
* skrót materiału
Reporter: Paulina Dzierzba
pbak@polsat.com.pl