Dramat Polki. Od 9 miesięcy nie przytuliła córki

Głośne i rozpaczliwe wołanie Polki o sprawiedliwość. 25-letnia pani Katarzyna od 9 miesięcy nie spotkała się ze swoją córką. Czuje się skrzywdzona przez polski sąd, który podobnie jak szwedzki zdecydował, że jej 7-letnia córka Maja ma mieszkać w Szwecji z ojcem Mattiasem Y. Matka może ją widywać tylko przez 30 min. tygodniowo na Skype. Pani Katarzyna Maję wychowywała od urodzenia.

 

 

- Miejsce Mai jest przy matce! Maja do Polski, Maja do Polski! – w taki sposób 36-letnia pani Katarzyna oraz osoby ją wspierające walczyły siedmioletnią córkę Maję protestując przed ambasadą Szwecji. Bezradna i zrozpaczona kobieta protestowała przeciwko - jej zdaniem - krzywdzącym decyzjom sądu szwedzkiego, który odebrał jej prawa rodzicielskie do córki.   

- To dla mnie chore, że matce odmawia się prawa do wychowania dziecka i zabiera się je, transportuje do innego kraju - mówi jeden z protestujących przed ambasadą.

Dziewięć lat temu pani Katarzyna poznała Mattiasa Y. – 42-letniego szwedzkiego pilota. Siedem lat temu przyszła na świat ich córka Maja. Kiedy Maja miała zaledwie rok, zamieszkali w Szwecji. Pięć lat temu pani Katarzyna rozstała się ze swoim partnerem. Opiekowali się Mają naprzemiennie. Wszystko układało się dobrze do czasu, kiedy kobieta postanowiła wrócić z córką do Polski. Ułożyła sobie życie w Warszawie. Wyszła za mąż i urodziła synka. Maja była z nią, ojciec nie miał utrudnionych kontaktów z dzieckiem. Mimo to Mattias Y. złożył w szwedzkim sądzie pozew o pozbawienie matki władzy rodzicielskiej. Tak też się stało rok temu.   

- Cóż mogę powiedzieć… dramat. 30 minut na Skype… straszne dla matki . Nie da się jej przytulić, nie da się dotknąć, pocałować. Jest to koszmar nie tylko dla mnie, ale i dla Mai – rozpacza pani Katarzyna.

- Sytuacja dziewczynki jest dramatyczna. Niezależnie od tego, w jakim kraju mieszkała, to była z matką. Główną osobą, z którą stworzyła więź, była matka – ocenia dr Aleksandra Piotrowska, psycholog.

- Pani Katarzyna nie jest przestępcą, wręcz przeciwnie. Nawet władze socjalne potwierdzają tę bardzo dobrą opinię, ale szwedzki sąd to pomija – dodaje Magdalena Żurawska, pełnomocnik pani Katarzyny.

Pani Katarzyna o pozostawienie córki w Warszawie zaczęła walczyć w polskim sądzie. To nic nie dało. W grudniu ubiegłego roku ojciec zabrał Maję ze szkoły i wywiózł do Szwecji. Pani Katarzyna nawet nie zdążyła pożegnać się z córką.

- To dla mnie ogromny dramat, przeżywam go każdego dnia. Nie ma takiej chwili, żebym nie myślała, jak Maja może się czuć w tej sytuacji – płacze pani Katarzyna.

- Doszło do wysłuchania małoletniej, które kwestionowałam. Wnosiłam o utrwalenie wideo, żeby było wiadomo, co się tam dzieje, sąd ten wniosek oddalił. Kwestionowałam opinię biegłej, wskazując, że opinia jest kierunkowa, niepełna, niejasna, nie spełnia kryteriów i standardów. Polskie Towarzystwo Psychologiczne wydało miażdżącą opinię o tej opinii biegłej. Nie mogłam jej również przesłuchać – mówi Magdalena Żurawska, pełnomocnik pani Katarzyny.

- Od biedy jestem w stanie zrozumieć decyzję sądu szwedzkiego, który broni swojego obywatela, choć z dobrem dziecka nie ma to wiele wspólnego. Decyzji sądu polskiego jednak nie rozumiem – skomentowała psycholog dr Aleksandra Piotrowska.

Pani Katarzyna od dziewięciu miesięcy walczy o odzyskanie dziecka.  Jak twierdzi, kontakt z córką za pośrednictwem wideo rozmowy też ma utrudniony. 

Próbowaliśmy tę bulwersującą sprawę wyjaśnić w polskim sądzie. Dostaliśmy jedynie maila:

"Ze względu na ochronę prywatności osób fizycznych związanych ze sprawą oraz dobro małoletniego dziecka, nie mogę udzielić bliższych informacji w sprawie."*
                                               SSO Ewa Leszczyńska-Furtak
                                               Rzecznik Prasowy ds. karnych
                                               Sądu Okręgowego w Warszawie

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl