"Zadźgam cię nożem". Strach przed mężem

Ta historia mrozi krew w żyłach. Przerażona agresją męża, 25-letnia pani Sylwia z Wałbrzycha postanowiła uciec z malutką córeczką i zamieszkać w wynajmowanym mieszkaniu. To jeszcze bardziej rozwścieczyło jej małżonka. Mężczyzna nęka ją telefonicznie, pijany urządza awantury po drzwiami, wyzywa, grozi pobiciem i śmiercią. Już dwa razy zaatakował pani Sylwię.

Od miesięcy 25-letnia pani Sylwia z Wałbrzycha żyje w ciągłym strachu. Dwa lata temu poznała swojego przyszłego męża. – On sprzedawał telefony, ja pracowałam z odzieżą skórzaną. Był bardzo uprzejmy, szarmancki. Miał fajny charakter, taki potulny – opowiada. Zamieszkali razem i kiedy urodziła im się córka wydawało się, że nic więcej im do szczęścia nie potrzeba.

- Po porodzie wszystko się zepsuło. Dziecko w nocy płakało, on się denerwował, że nie może się wyspać itd. Nie miałam żadnej pomocy z jego strony. Jeszcze było dobrze, dopóki  pracował. Później zaczęło się picie, stał się agresywny. Uderzył mnie w twarz. Wybaczyłam mu raz, drugi, trzeci. Nie mogłam tego już dłużej znosić. Przez ciągłe poniżanie zatraciłam swoje ego. Nie miałam poczucia wartości jako kobieta, jako żona – opowiada pani Sylwia.

Nikomu nie opowiadała o swoim dramacie. Z jednej strony było jej wstyd, z drugiej do końca sądziła, że uratuje związek, ale było coraz gorzej. Przerażona, odarta z własnej godności, postanowiła zawalczyć już nie o siebie, ale o córkę.

To dla niej zdecydowała się uciec od męża. Wynajęła małe mieszkanie, złożyła pozew o rozwód. Myślała, że w końcu będzie mogła żyć z córką spokojnie .

- Po przeprowadzce zaczął się koszmar. Ciągle wydzwaniał do mnie. Czegoś takiego nigdy jeszcze nie przeżyłam – mówi.

To fragmenty takich rozmów:

„No, wyjdź na ulicę, co, nie masz odwagi ,k…, p… Nie ma tłuścioch odwagi? Ciężko zejść tłuściochowi? No, ciężko, tłuszcz! Grubej świni, śmierdzącej”.

„Ja ci, k…, drzwi dzisiaj rozp…, zobaczysz. Mało ci było rano? Zębów nie będziesz miała, zobaczysz”. 

- Nachodził mnie, często miałam zamki zapchane, dobijał się w środku nocy, dzwonił domofonem, do drzwi pukał. Nieraz budził dziecko  - wspomina pani Sylwia.

Mąż: Jeszcze ci dzisiaj drzwi rozp..., bo i tak nie mam jak dojechać do domu.
Pani Sylwia: Nie interesuje mnie to. Kontynuuj…
- No, co kontynuuj? To, że cię zadźgam nożem? Bo cię zadźgam. Sp… z Wałbrzycha, bylebym cię nie widział, dziewczyno, sp…! Nie daj Boże, cię zobaczę na ulicy.

- Ostatnio wracałam do domu od mamy. Słyszałam, że ktoś za mną biegnie. Odwróciłam się, to był mój mąż. Uderzył mnie z pieści w plecy, bez słowa i uciekł. Innym razem wjeżdżałam windą na górę z wózkiem. Stał mi drzwiami. Zobaczył, że to ja, wepchał mnie z powrotem do windy i włożył rękę do torby. Zdążyłam tylko użyć gazu wobec niego. Wchodzę do domu , widzę, że nie mam portfela – opowiada pani Sylwia.

Do tego dochodzą kolejne telefoniczne groźby męża: „Ty nie dożyjesz do rozwodu, zabiję cię. Ciebie i tego bękarta. Zadźgam was nożem albo siekierą, dziwko p…”
Natychmiast po napadzie w windzie pani Sylwia zdecydował się powiadomić policję.

- Policjanci natychmiast zareagowali, zatrzymali 25-letniego mężczyznę, który był w stanie nietrzeźwym. Trafił do aresztu policyjnego. Po spędzeniu nocy w policyjnej celi, został doprowadzony do prokuratury – mówi Joanna Żygłowicz, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Wałbrzychu.

- Zastosowano wobec podejrzanego środek zapobiegawczy w postaci dozoru policji, a także zakazano mu zbliżania się do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 50 metrów – dodaje Marcin Witkowski z Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu.

Chcieliśmy porozmawiać z mężem pani Sylwii. W mieszkaniu zastaliśmy tylko jego matkę.

- Dzień dobry, szukam Marka. Pani jest mamą?
- Tak, ale syna nie ma.
- Marek grozi, że zabije Sylwię, na własne dziecko mówi bękart…
- On naprawdę kiedyś był takim kochanym dzieckiem, dopóki razem się nie zeszli i koniec.
- No, po nagraniach nie słychać, że jest kochany dla swojej rodziny.
- Znaczy, dla Sylwii i dla małej. Ale jak tak, to on naprawdę był. Od tej pory to się porobiło, jak oni miedzy sobą zaczęli koty drzeć.

„Morświnie p…, tłuszczu ty, ty dziwko p… Ty nie wychodź lepiej z domu. Zaj… cię, co ty myślisz, że co ? Cwana jesteś przez telefon, dziwko” – wygrażał mąż pani Sylwii.*

 * skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl