Rencista kontra naczelnik miasta. 15-latni bój o kawałek ziemi

63-letni Roman Tatara z żoną od 15 lat walczy z władzami Oświęcimia o ojcowiznę. W 2001 roku Naczelnik Wydziału Inwestycji Miasta Oświęcim na uwłaszczonej parceli wybudował dom. Zdaniem pana Romana zagarnął on kawałek jego działki. Miasto uważa ten grunt za swój. W tej sprawie pomiary robiło już 8 geodetów. Wynik każdego był inny!

- Dom został wybudowany nie w granicach swojej działki. Nie mieścił się. Mam nawet pismo w tej sprawie – opowiada pan Roman.

W Uchwale Rady Miejskiej w Oświęcimiu z grudnia 1999 roku czytamy:

1. Wyjaśnić, dlaczego po wznowieniu granic działka jest mniejsza o 13 mkw.
2. Komisja stwierdza, że skarga (Romana Tatara) jest zasadna w części dotyczącej przekroczenia granic zabudowy przez pana G. w kierunku działki miejskiej (balkon i dach garażu).

- Przyjechało chyba 20 pracowników, firma budowlana, i zaczęli grodzić. Pokazywałem akt notarialny, wszystko, nic nie pomogło, robili, grodzili, bez niczego – opowiada o rozpoczęciu budowy domu naczelnika wydziału miasta pan Roman.

Naczelnik Włodzimierz G. nie chciał o sprawie rozmawiać.

Przez 15 lat sądowej batalii żaden sąd nie przyznał racji Romanowi Tatarze. Dopiero Najwyższy Sąd Administracyjny w Warszawie w kwietniu br. dopatrzył się szeregu uchybień w sprawie i nakazał ponownie wymierzyć sporny grunt . Po raz pierwszy uwzględnił też akt notarialny i mapy katastralne pana Romana.

- Urząd nie chce za nic zrobić pomiarów zgodnie z tymi mapkami. Idzie w zaparte, że to jest ich własność – mówi pan Roman.
Reporter: Dlaczego to jest takie ważne?
- Dlatego, że ja mam tamtędy dojście do swojej działki. To była nasza własność od 1946 roku. Tu urząd nie miał ani żadnego dojścia do tej działki, ani nic.
- I urząd chce, żeby pan wydał teraz?
- Tak. Natychmiast mam zlikwidować wszystko, co tu żona nasadziła kwiatów. Mam zniszczyć i wydać im, a jeżeli tego nie zrobię, to urząd przyjedzie i zlikwidują to. Może mnie obciążą kosztami.

- Prośba jest taka, żeby w określonym terminie usunąć kwiaty. I tylko tyle. Nie jest to utrzymywane właściwie, zostało to nasadzone bez wiedzy i zgody obecnego właściciela gruntu – tłumaczy Andrzej Bojarski, zastępca prezydenta miasta Oświęcim.
Reporter: A jakie znaczenie ma, w boju o tę działkę, fakt, że graniczy ona z willą Naczelnika Wydziału Inwestycji Urzędu Miasta?
Wiceprezydent: Żadne, proszę panią.

- Oni twierdzą, że balkon (willi naczelnika – red.) wchodzi niby na działkę urzędu miasta, a to nie jest prawdą. Jak zostaną zrobione przez geodetę pomiary, wyjdzie na to, że nasza własność jeszcze jest pod tym balkonem sąsiada – przekonuje pan Roman.

Obecnie sprawa jest u Wojewody Małopolskiego, który nakazał staroście do października wymierzyć poprawnie grunt. Bo przez 15 lat sporu w sprawie przewinęło się aż ośmiu geodetów - biegłych sądowych! Pomiar każdego z nich był inny.

- W ciągu miesiąca ta sprawa powinna być rozpoczęta i zakończona. Uczciwy geodeta przychodzi, robi pomiary z moich mapek, porównuje z tymi, co urząd się robi właścicielem i już jest po całej sprawie. 15 lat z tym walczę. Nie odpuszczę, dopóki będę miał sił, będę walczył – zapowiada pan Roman.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Pietkiewicz

mpietkiewicz@polsat.com.pl