Kontrowersyjny wyrok: on z mieszkaniem, ona z kredytem i dzieckiem

Pani Katarzyna z Kluczborka po 8 latach małżeństwa zabrała dziecko i uciekła z mieszkania przed agresją męża. By zapewnić córce lepszą przyszłość, wyjechała za granicę do pracy. I to zdaniem sądu zaważyło, by przy podziale majątku po rozwodzie nie dostała mieszkania, które kupiła wspólnie z Tomaszem K. Mężczyzna zarabia wynajmując lokal, a bank żąda, by to pani Katarzyna spłacała kredyt.

Pani Katarzyna ma 37 lat. Wyszła za mąż za Tomasza K. 16 lat temu. Rok później urodziła im się córka Patrycja. Niestety, jak twierdzi kobieta, w domu dochodziło do przemocy. Tomasz K. z roku na rok coraz częściej nadużywał alkoholu.

- Wódka stała w lodówce jak mleko. Nigdy nie zapomnę, jak odbierał ode mnie telefon: czego chcesz, k…? Z córką żegnał się niejednokrotnie słowami, że tatuś idzie się powiesić – mówi pani Katarzyna.

- Wracał bardzo późno i w różnym stanie – dodaje 15-letnia Patrycja.
Cztery lata temu, jak twierdzi pani Katarzyna, przemoc wobec niej i dziecka zaczęła się nasilać. Kobiet bała się o życie własne i córki. Postanowiła od męża uciec z ich wspólnego mieszkania w Kluczborku.

- Pomyślałam , że albo ze mną się coś stanie, albo z dzieckiem. W godzinę wyniosłam swoje najważniejsze rzeczy – wspomina.   
- Baliśmy się, co wyrośnie z Patrycji. Bardzo się bała, nikomu nie ufała – opowiada Pani Malwina, siostra pani Katarzyny.
Dwa lata temu pani Katarzyna rozwiodła się i wyjechała za granicę do pracy. Kilka miesięcy temu sąd wspólny majątek podzielił. Niestety, przyznał mieszkanie byłemu mężowi, a nie pani Katarzynie z dzieckiem.

- Sąd przyznał to prawo wnioskodawcy. Uzasadnił to tym faktem, że w czasie orzekania była żona już nie mieszkała w Polsce – informuje Waldemar Krawczyk  z Sądu Okręgowego w Opolu.

- Odebrałam to tak, jakby sąd dziwił się, po co sobie poszłam. Trzeba było siedzieć z nim i płacić kredyt i czekać aż się coś stanie, dać się zabić. W ogóle nie ma tu logiki, bo sąd powinien zapytać się nas, czy możemy zdjąć się z kredytu. Jestem gotowa wziąć mieszkanie i cały kredyt. Już miałam komornika i zajął mi wypłatę – mówi pani Katarzyna.

- Gdyby nawet taka ugoda została zawarta, że pani się zobowiązuje do spłaty rat kredytu, to dla banku nie ma to znaczenia. Umowa została zawarta przez obie strony - tłumaczy Waldemar Krawczyk z Sądu Okręgowego w Opolu.

Pani Katarzyna nie ma mieszkania. Ma za to wspólny kredyt z byłym mężem. Choć próbowała wielokrotnie z Tomaszem K. porozumieć się - ten współpracy odmawia. A bank spłacania kredytu żąda od pani Katarzyny.

- Banku nie interesuje, w jakiej sytuacji są małżonkowie, którzy brali kredyt – komentuje radca prawny Agnieszka Kawałko.
Tomasz K. nie stawił się na umówione z nami spotkanie. Pani Katarzyna, jeśli nie dojdzie do porozumienia z Tomaszem K., musi przez ponad 20 lat kredyt spłacać. A mieszkania nie będzie mieć.

- Zabieram dziecko z domu, żeby zapewnić mu normalną rodzinę, żeby nie patrzyło, nie bało się. Ja o nie dbam, zapewniam mu byt i teraz muszę zwracać za mieszkanie, w którym on mieszkał – dziwi się pani Katarzyna.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz

interwencja@polsat.com.pl