Uciekła przed lokatorami z własnej kamienicy - żyć się nie da

Pani Katarzyna zainwestowała pieniądze życia w zakup kamienicy w Toruniu. Lokatorzy budynku, 10-osobowa rodzina M., zamienili jej życie w dramat. Nie płacą czynszu, grożą i dewastują. Interwencje policji oraz odebranie zaniedbywanych, bitych dzieci pogorszyły sprawę do tego stopnia, że pani Katarzyna wyprowadziła się z własnej kamienicy. Wcześniej podobnie zrobili też inni lokatorzy. Obok rodziny M. żyć się nie da. Usunąć jej z budynku również.

W 2007 roku pani Katarzyna postanowiła wyprowadzić się z Warszawy i zacząć nowe życie w Toruniu. Pieniądze ze spadku i ze sprzedaży mieszkania zainwestowała w kupno kamienicy na toruńskiej starówce.

- Chciałam wyjechać z Warszawy. Zmarli moi najbliżsi. Chciałam otworzyć niewielki pensjonat i doradztwo zawodowe dla młodzieży w w trudnej sytuacji, chciałam spokojnie żyć – mówi Katarzyna Bagińska.

Pani Katarzyna wiedziała, że w kamienicy mieszkają lokatorzy, ale nie przeszkadzało jej to. Uznała, że część budynku, która stoi pusta, wystarczy na realizację jej planów. Niestety, szybko się okazało, że nie będzie to takie proste. Na drodze do realizacji jej planów stanęła jej rodzina M.

- Ta rodzina nigdy nie regulowała swoich opłat czynszowych. Dotyczyło to też okresu, kiedy kamienica miała innego właściciela.
Moja żona nabyła kamienicę i podpisała zgodę na stawkę czynszu, która była tożsama z poprzednią. Wydawało się, że wszystko będzie w porządku. Niestety, każdy kolejny miesiąc pokazywał, że nie zamierzają regulować tego czynszu – opowiada Sławomir Januszczyk, były mąż pani Katarzyny.

- To jest stara instalacja. Liczniki są konkretnie do mnie przypisane. Musiałam co miesiąc, nie otrzymując czynszu, płacić za zużycie wody tej rodziny – dodaje obecna właścicielka budynku.
Pani Katarzyna miała dość nieuczciwych lokatorów. Tym bardziej, że płaciła miesięcznie za ich wodę prawie 300 złotych. Dlatego skierowała do sądu sprawę o eksmisję.

- 17 sierpnia 2010 r. zapadł wyrok orzekający eksmisję pozwanych wraz z ustaleniem prawa do lokalu socjalnego – informuje Justyna Piś-Barganowska  z Sądu Rejonowego w Toruniu.

- Średni czas oczekiwania na mieszkanie to 6-8 lat w Toruniu. Termin 6 lat mija i taki lokal zdecydowanie powinien się pojawić. Jest tylko jeden problem, sąd zasądził jeden lokal dla 10-osobowej rodziny – wyjaśnia Anna Kulbicka-Tondel z Urzędu Miasta w Toruniu.

W 2014 roku pani Katarzyna zamieszkała w jednym z mieszkań w swojej kamienicy. Znajduje się ono pod mieszkaniem zajmowanym przez rodzinę M. Pełna entuzjazmu rozpoczęła remont. Wytrzymała rok. - Wybuchały bardzo poważne awantury, co jakiś czas. Natomiast codziennie słychać było krzyki, zakłócanie spokoju. Komunikowali się tak, że cała kamienica i okolica słyszała – wspomina.

To próbka tego, co potrafi rodzina M. - zapis nagrania z monitoringu w budynku:
- Ty się k… mnie pytasz? Mnie, k…?
- Jesteś pijany, zobacz jaki jesteś pijany!
- Ch… ci w d…! K…, mogę być naj… jak pies! Ścierwa ostatnie, k…

- Mimo że schody są drewniane, widać palenie papierosów i rzucanie ich pod nogi – pokazuje nam nagrania pan Sławomir, były mąż pani Katarzyny. - Widzimy niekiedy osoby towarzyszące, które traktują ten teren prawie jak szalet miejski – dodaje.

W marcu 2015 roku rodzinie M. odebrano 3 dzieci. Lekarz rodzinny zgłosił organom ścigania, że jedno z dzieci ma siniaki wskazujące na znęcanie.

- Ustalono, że Jolanta M. znęcała się nad nimi. Karciła, biła, używała wobec nich słów wulgarnych i uznanych powszechnie za obelżywe, a wobec najmłodszego dziecka stosowała również niewłaściwą pielęgnację – informuje Andrzej Kukawski z Prokuratury Okręgowej w Toruniu.

- Niedługo potem została odłączona woda, również mnie. Przez wiele lat płaciłam rachunki za lokatorów, ale w końcu przestałam. Po odłączeniu wody i zabraniu dzieci z kamienicy, sytuacje agresywne w rodzinie eskalowały. Także w stosunku do mnie. Jeden z lokatorów mówił, że postara się, żeby przejechał mnie samochód – wspomina pani Katarzyna.

Rok temu kobieta spakowała się i uciekła ze swojej nieruchomości. Wynajęła mieszkanie. Lokatorzy nadal mieszkają w jej kamienicy i nadal za nic nie płacą.

- A gdzie mamy się wyprowadzić? Jak ja to mówię, czwarte przęsło pod mostem? – pyta Jolanta M., lokatorka kamienicy.
Reporter: Państwo zachowują się w porządku, pani zdaniem?

- Nie. Owszem, bracia czasami się kłócą, ale kłócą się tylko o pracę. A ja o co mam się z mamą kłócić z jednego pokoju do drugiego? Pani Bagińska zrobiła z mojej mamy pijaczkę, alkoholiczkę, ćpunkę, k…, nie wiem co.

- Od dziewięciu lat mam zniszczone życie, a dwa ostatnie lata to jest horror – podsumowuje pani Katarzyna.*

* skrót materiału

 

Reporter: Paulina Dzierzba

 

pbak@polsat.com.pl