Wrobiona w długi zupełnie obcej osoby
Komornik zajął część pensji matce samotnie wychowującej córkę, choć ta nie ma długów. W sądowym nakazie zapłaty zgadza się imię, nazwisko i pesel Edyty Sawickiej, ale jest inny adres. Poszkodowana kobieta tłumaczy to już pół roku.
Nowa Cerkiew to mała miejscowość niedaleko Chojnic. Mieszka tam Edyta Sawicka, matka 11-letniej Oliwii. Pod koniec marca tego roku kobieta znalazła w skrzynce na listy awizo.
- Odebrałam korespondencję z poczty z pieczątką od komornika. Przestraszyłam się. Co ja mam wspólnego z komornikiem, przecież nie mam żadnych długów? – wspomina pani Edyta.
- Jest matką samotnie wychowującą dziecko, która powinna być pod jakąś ochroną, a niestety jest winna i musi ponieść konsekwencje – alarmuje Krystyna Szyszka, matka pani Edyty.
Kobieta natychmiast postanowiła wyjaśnić sprawę. Zadzwoniła do warszawskiego komornika, wynajęła adwokata. Była przekonana, że dług wynoszący 10 tys. zł nie należy do niej, że została pomylona z inną osobą. Komornik zajął jej pensję i zwrot podatku.
- Komornik zabrał mi część pensji, ponad 1100zł oraz pieniądze z urzędu skarbowego, rozliczenie podatkowe na dziecko ponad 1600zł – mówi Edyta Sawicka.
Na nakazie zapłaty widniało imię i nazwisko 32-latki. Zgadzał się również pesel. Błędny był adres. Ta sama miejscowość, ulica, ale inny numer domu. Postanowiliśmy to sprawdzić i wyjaśnić sprawę.
- O takim nazwisku i imieniu mieszkała tutaj również inna osoba. Widocznie pomylili moją córkę z tą osobą – mówi Krystyna Szyszka, matka pani Edyty.
Rozmowa z rodzicami prawdziwego dłużnika:
- Na pewno moja córka z tym żadnego związku nie ma.
- To jest możliwe, żeby to pana córka miała dług?
- Na pewno nie, to bym sobie dał głowę uciąć.
- Jeżeli chcecie porozmawiać na ten temat, to ja wam mogę jedną osobę wskazać. Syna. On wie. Pani z nim porozmawia, to jest jego osobista sprawa.
- Absolutnie to nie jest jej dług. To nawet nie jest mojej siostry, ale mój dług. Nie jest moją winą, że ktoś popełnił błąd z peselami – powiedział prawdziwy dłużnik.
Komornik umorzył egzekucję, ale zajętych pieniędzy nie oddał. Pani Edyta szukała pomocy dalej. Chce dowiedzieć się kto i dlaczego wykorzystał jej pesel.
- Nie ma pieniędzy, które wydałam na adwokata, na poradę adwokacką, nie ma z urzędu skarbowego, jak również mojej pensji. Nie ma dnia żebym nie płakała – mówi pani Edyta.
- Z moich informacji wynika, że błąd popełnił sąd – informuje Aleksander Mrówczyński, poseł, który zainteresował się sprawą. To stanowisko Pawła Przygódzkiego, komornika przy Sądzie Rejonowym dla Warszawy Pragi-Północ.
„Prowadziłem postępowanie na podstawie prawidłowego, sądowego tytułu wykonawczego. W nakazie zapłaty figurował wpisany przez sąd nr pesel pani
Edyty Sawickiej. Problem tkwi w błędzie przy weryfikacji adresu poszkodowanej. Normalną procedurą w takich sytuacjach jest zwrot pieniędzy przez wierzyciela. Następuje to jednak po wydaniu stosownej decyzji przez sąd .”
Kiedy nasza redakcja zainteresowała się problemem pani Edyty, sprawa nabrała tempa. Otrzymaliśmy telefon z informacją, że pani Edyta odzyska pieniądze. Dlaczego kobieta musiała czekać na nie 6 miesięcy? Na to pytanie nikt nie potrafi odpowiedzieć.
- Czekaliśmy do dnia dzisiejszego, aż zjawiła się pani – zwróciła się do naszej reporterki Krystyna Szyszka. - Dzisiaj zaczęły się telefony, pani ruszyła to wszystko, ruszył wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, czekamy na zwrot pieniążków – dodała matka pani Edyty.
- Jestem bardzo ciekawa, jaką kwotę otrzymam, gdyż musiałam wydać swoje ostatnie pieniądze na adwokata, na poradę prawną, żeby bronić się – zauważa pani Edyta.*
* skrót materiału
Reporter: Angelika Trela
atrela@polsat.com.pl