Mieszkanie pełne myszy i robaków

Mieszkańcy jednego z bloków na osiedlu dwudziestopięciolecia w Kaliszu od dwóch lat przeżywają koszmar. Wszystko za sprawą jednej z lokatorek. 90-letna pani Marianna w swoim mieszkaniu trzyma myszy i robactwo. Insekty i gryzonie rozchodzą się po całym bloku.

- W mieszkaniu są skupiska insektów, skupiska myszy, z którymi nie możemy sobie poradzić, ponieważ właścicielka mieszkania nie chce z nami współpracować, nie widzi problemu – mówi Tomasz Bartoszek, kierownik osiedla.

- To zaczęło się od jej karmienia gołębi. Zamiast się kąpać w wannie, trzymała w niej ziarno. Ile można tak walczyć? Ja po nocach nie śpię, tylko chodzę i łapię robaki – żali się Halina Boik, sąsiadka pani Marianny.

- Teraz to nie ma co sprzątać, bo te myszy latają, kiedyś to miałam czysto –
dodaje Marianna A.

Z mieszkania pani Marianny robactwo rozniosło się po całym bloku. Sąsiedzi starszej kobiety są załamani.

- Kratkę wentylacyjną mam zamkniętą. Jakby była otwarta, to bym tu nie wytrzymała. Jak dezynfekowali, i w tę kratkę psikali, to nie wiedziałam gdzie łapać – wspomina Halina Boik, sąsiadka pani Marianny. Inna dodaje: w lato mam okna pozamykane, cały czas chodzi wiatrak, bo bym się udusiła. Boję się otworzyć balkon, już miałam na nim myszy, takie półzdechnięte, jeszcze się ruszały.

Pani Marianna nie jest ubezwłasnowolniona. Nie ma dzieci. Dalsza rodzina zna sytuację, ale nie potrafi rozwiązać problemu. Dodzwoniliśmy się do krewnej pani Marianny, ktora mieszka za granicą.

- Psycholog powiedziała, że ona jest stara, ale nie psychicznie chora – stwierdziła krewna.

Sąsiedzi interweniowali w spółdzielni mieszkaniowej, sanepidzie i miejskim ośrodku pomocy społecznej. Jak mówią, wszyscy bezradnie rozkładają ręce.

- Zdechłe myszki bierze w rączkę, wynosi i zakopuje. Jeszcze nam się chwali, że to zdechły jej dzieci – twierdzi Halina Boik, sąsiadka pani Marianny.

- Właściwe warunki sanitarne w tym lokalu nie są zachowane, ale w kompetencji państwowej inspekcji sanitarnej nie leży zapewnienie tych warunków . To stoi po stronie właściela lub zarządcy budynku. Powinien zachować takie warunki, żeby te zakażenia się nie szerzyły – mówi Anna Napierała z Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kaliszu.

Z kolei Eugenia Jahura, dyrektor Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kaliszu tłumaczy, że nawet „osoby chore psychicznie mają prawo żyć w naszym społeczeństwie, jeśli nie zagrażąją sobie i innym.“

Rozwiązaniem problemu byłoby umieszczenie pani Marianny w domu pomocy społecznej. Ale ponieważ starsza pani nie jest ubezwłasnowolniona, musiałaby wyrazić na to zgodę. Już raz podpisała stosowne dokumenty, ale w ostatniej chwili się rozmyśliła.

- Wszystko poprzestało na tym, że nie ma kto się zająć jej psem. Mimo że proponowaliśmy, że chętnie umieścimy go u jakiegoś miłośnika psów, powiedziała, że to nie wchodzi w grę – wspomina Tomasz Bartoszek, kierownik osiedla.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Dzierzba

pbak@polsat.com.pl