Z widłami i pistoletem na sąsiadów!

Wojna sąsiadów ze wsi Ogrodniki niedaleko Węgrowa mrozi krew żyłach. W ruch idą pięści, gaz, widły, a nawet pistolet. Rodzina Czarnaków ma nagrania, na których widać jak sąsiedzi nachodzą ją z bronią w ręku, a nawet jak biją. Do rękoczynów doszło nawet na komisariacie. Zdaniem Czarnaków działania policji tylko podgrzewają konflikt.

Katarzyna Czarnak jest od ponad roku wdową. Ma siedmioro dorosłych dzieci. Jej sąsiedzi mają pięciorom w podobnym wieku. Konflikt zaczął się, kiedy jeden syn sąsiadów, jak twierdzą Czarnakowie, wybił im szybę w oknie.

- Mama widziała go, jak wybił szybę, bo jeszcze się odwrócił, głupio się śmiał i jeszcze mamę wyzywał. Bardzo dobrze to było widać – twierdzi Anna Malenka, która ma konflikt z sąsiadami.

- Mama zgłosiła sprawę do sądu i odtąd  tamci się mszczą, cały czas – dodaje Sylwia Czarnak.

Po wybiciu szyby Czarnakowie założyli w domu monitoring. Pani Katarzyna twierdzi, że po śmierci męża stosunki sąsiedzkie stały się jeszcze bardziej napięte.

- Już do tego doszło, że na ulicę nie mogłam wyjść, bo nie dość, że mi się wygrażali, pokazywali różne rzeczy, co ze mną zrobią, to gazem mnie psikają i butelkami rzucają. Nawet na nagraniu jednym jest, jak stałam przed bramą i nogi by mi połamał, jak podjechał – opowiada Katarzyna Czarnak, która ma konflikt z sąsiadami.

- Mnie najgorzej przeraża to, jak on wyskakuje do mnie, gdy idę z dziećmi. Przecież jak on by zrobił krzywdę dzieciom, to nie wiem, co bym zrobiła – mówi Anna Malenka.

- Wychodziłam z domu od siostry, razem z nią. Radek wyszedł do nas z pistoletem i zaczął strzelać do dzieci, ale nie trafił w nie, tylko trafił mnie w nogę – twierdzi Sylwia Czarnak.
Kulminacyjnym momentem było wtargniecie na podwórko Czarnaków sąsiada wraz synem. Przerażenie było tym większe, że obaj  trzymali w rękach niebezpieczne narzędzia. Cudem nie doszło do tragedii.

- Widać jak stary, ojciec wchodzi z widłami, a syn z widłami i z pistoletem – pokazuje nam nagranie z monitoringu Katarzyna Czarnak, matka Anny i Sylwii.

- Radek miał pistolet. Strzelał do Łukasza i trafił swojego ojca w rękę – twierdzi Sylwia Czarnak.

Obie strony spotkały się w komendzie policji w Łochowie, aby złożyć zawiadomienia. Tam doszło do szokującego zdarzenia.

- Pojechałam z siostrą, żeby zgłosić zawiadomienie, naprzeciwko mnie stał Sławomir U. A Sylwia stanęła koło drzwi. Nawet nie wiedziałam, że ona nagrywanie włączyła – opowiada Anna Malenka. Siostry twierdzą, że zaatakował je Sławomir U. - Zanim policja zbiegła, to było nie więcej niż dwie minuty – dodaje pani Anna.

- Zostałyśmy obie pobite, co widać na nagraniu. Później jest tak, że nie widać tego dokładnie, bo mnie szarpał za włosy. Dostałam z pięści od niego w brzuch, po głowie uderzał, rzucał nami o ścianę. Maiłam siniaki na rękach, nogach, brzuchu, na klatce piersiowej nawet.  Oni nawet nie chcieli obejrzeć tego filmiku. Nagrałam wszystko, a jeden z  policjantów powiedział, że jego to nie interesuje i „wyp… z komendy” - twierdzi Sylwia Czarnak.

- Od policjantów wiem, że widzieli to nagranie. Sprawdzamy dokładnie, jaka była reakcja policjanta na tę awanturę i czy zarzuty podniesione w skardze znajdują potwierdzenie w rzeczywistości – informuje Alicja Śledziona, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą  w Radomiu.
 
Siostry twierdzą, że po wizycie na komisariacie, policja odwiedziła ich w domu i bez nakazu dokonała jego przeszukania. Szukano pistoletu.

- Mimo że na nagraniu widać, że mają go sąsiedzi – zauważa pani Sylwia. U jej sąsiadów takiego przeszukania nie było. Dobrowolnie wydali broń – wiatrówkę. Gdzie jest pistolet – nie wiadomo.

- Około godz. 20, 21 przyjechało 5 policjantów na dwa radiowozy. Wtargnęli do domu i powiedzieli, że chcą nasze kamery – mówi Sylwia Czarnak.

- Mamy podstawy do tego żeby przeszukać każde pomieszczenie. Jeżeli zachodzi uzasadniona obawa popełnienia przestępstwa, policjant może na podstawie legitymacji służbowej przeprowadzić przesłuchanie – tłumaczy Alicja Śledziona, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu.

- Tak naprawdę to policja tę sprawę olewa. Z nas zrobili najgorszych. Jak sąsiedzi zrobią nam w końcu krzywdę, to może policja wtedy się za to weźmie – podsumowuje Sylwia Czarnak.*

* skrót materiału

Reporter: Małgorzata Frydrych

mfrydrych@polsat.com.pl