Budują na obcym terenie. Zezwolili… urzędnicy

Izabella Michniewicz wróciła do Polski i ze zdumieniem odkryła, że na jej działkach na warszawskiej Białołęce ktoś zbudował drogę, chodniki i przyłącza kanalizacyjne pod pawilony handlowe. W dodatku uzyskał na to zgodę w urzędzie dzielnicy. Ratusz nie ma sobie nic do zarzucenia. Podobnie inwestor. Ciężar udowodnienia oszustwa, spadł na panią Izabellę.

Pani Izabella jest właścicielką trzech sąsiadujących ze sobą działek o wartości kilkuset tysięcy zł. Kobieta kupiła tereny pod inwestycję, dlatego kiedy w 2012 roku otrzymała propozycję dzierżawy swojej ziemi, nie zgodziła się.

Kobieta na stałe mieszka za granicą. Kiedy przyjechała do Polski w 2014 roku i wyjęła ze skrzynki korespondencję, przeżyła szok. Okazało się, że w 2013 roku inwestor Dorota T. wystąpiła o pozwolenie na budowę na działkach należących do pani Izabelli i takie pozwolenie otrzymała. T. prowadzi inwestycję na działkach przylegających do terenu pani Izabelli.

- Występując o pozwolenie na budowę, wnioskodawca przedstawia oświadczenie o dysponowaniu nieruchomością na cele budowlane. Jest zobowiązany do napisania prawdziwych informacji pod groźbą odpowiedzialności karnej – informuje Marzena Gawkowska z Urzędu Dzielnicy Białołęka.
Reporter: Czy wy naprawdę nie macie obowiązku poprosić w takim przypadku o oświadczenie właściciela, czy umowę dzierżawy? Naprawdę wystarczy oświadczenie?

- Takie przepisy obowiązywały do 2003 roku. Wtedy urząd badał rzeczywiste posiadanie gruntu czy nieruchomości, ale przepisy się zmieniły, po to żeby usprawnić wydawanie decyzji. Reklamacje można składać do ustawodawcy, nie do urzędu.

- Zadaję sobie pytanie, czemu mają służyć umowy w takim razie? Czemu ma służyć akt własności, umowa dzierżawy? Każdy może złożyć takie oświadczenie i otrzymać zezwolenie na budowę – zauważa Izabella Michniewicz.

Urzędnicy bronią się, że zawiadamiali właścicielkę o toczącym się postępowaniu. Ale do pani Izabelli żadne pisma nie docierały, bo przebywała we Włoszech.

- Do momentu, kiedy nie otworzę danego pisma, nie jestem poinformowana. Przecież tam są „zwrotki”. Urzędnicy mieli pełną świadomość tego, że właściciel terenu nie wie, co się dzieje – mówi pani Izabella.

Zanim pani Izabella zdążyła zareagować, na jej działce powstała droga, chodniki i przyłącza kanalizacyjne pod budowę pawilonów handlowych.

Na miejscu zastaliśmy pełnomocnika inwestora, który początkowo nie był zadowolony z obecności naszej kamery i próbował wyganiać nas z terenu. Gdy emocje opadły, tłumaczył, że w złożył oświadczenie o dysponowaniu nieruchomością, gdyż że miał ustną zgodę pani Michniewicz na inwestycję.

Reporter: Chce mi pan powiedzieć, że prowadząc tak rozległą inwestycję, opieraliście się na ustnej zgodzie tej pani?
- Tak, gdyż ustna zgoda jest równie ważna, jak pisemna. Pani Michniewicz o wszystkim była informowana. Na miejscu był przedstawiciel pani Michniewicz, matka, która na stałe przebywała w Polsce, z którą mieliśmy kontakt.

- Absolutnie nic takiego nie było. Był jeden telefon, to był 2013 roku. Zdaje się, że sierpień. Chciał rozmawiać z córką, ale ona była wtedy w szpitalu, o czym go poinformowałam – mówi twierdzi pani Maria, matka pani Izabelli.

Pełnomocnik pokazał nam umowę dzierżawy, którą rzekomo miał zawrzeć z panią Izabelą. Problem w tym, że dokument jest bez żadnych podpisów, a matka właścicielki działek, która w umowie występuje jako jej pełnomocnik, nazywa się inaczej niż jest w rzekomej umowie. Pani Izabella o całej sprawie zawiadomiła inspektorat nadzoru budowlanego i prokuraturę.

- Do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Jackowi D. Prokurator zarzucił mu popełnienie przestępstwa polegającego na złożeniu w 2013 roku fałszywego oświadczenia o posiadaniu prawa do dysponowania gruntem na cele budowlane – informuje Łukasz Łapczyński z Prokuratury Warszawa-Praga.

W lutym nadzór budowlany nakazał inwestorowi rozebrać to, co powstało na działkach pani Izabelli, ale nic takiego nie nastąpiło.

- Największy problem jest taki, że jako właściciel, poszkodowana, muszę teraz udowadniać, że ktoś dopuścił się przestępstwa – mówi Izabella Michniewicz.*

* skrót materiału

Reporter: Paulina Dzierzba

pbak@polsat.com.pl