9-latek ma 1000 zł długu, bo sąd się pomylił

9-letni Cyprian dostał sądowe wezwanie do zapłaty ok. 1000 zł długu. Jak to możliwe? Rzeczywistym dłużnikiem jest ojciec chłopca, który nie utrzymuje z nim kontaktu i prawdopodobnie żyje za granicą. Kiedy mężczyzna nie odbierał wezwań, sąd postanowił ustalić dłużnika jeszcze raz. I przez pomyłkę wskazał, że zapłacić ma chłopiec.

Małgorzata Marenin z Kielc 6 lat temu rozwiodła się z mężem. Z tego związku ma 9-letniego syna Cypriana. Ojciec nie interesuje się chłopcem i najprawdopodobniej przebywa za granicą.

- Mieliśmy bardzo poważny powód do rozwodu, ponieważ mąż uzależnił się od hazardu. Do tej pory mąż nie płaci alimentów, ponadto ma odebrane prawa rodzicielskie. Obecnie nie mamy ze sobą kontaktu –mówi Małgorzata Marenin.

W zeszłym tygodniu kobieta otrzymała przesyłkę poleconą z sądu zaadresowaną na syna.

- Byłam zdziwiona, dlaczego wydział gospodarczy wysyła korespondencję do dziecka – opowiada. Dowiedziałam się z niej, że 9-latek ma zwrócić około tysiąca złotych.

Po analizie dokumentów okazało się, że adresatem pisma powinien być ojciec chłopca. Ale sąd się pomylił i uznał, że dłużnikiem jest 9-letnie dziecko.

- Kiedy korespondencja z sądu do mojego męża nie była odbierana przeze mnie, ponieważ mąż nigdy nie był u mnie zameldowany i nie poczuwam się do tego, żeby ją odbierać, sąd z własnej woli zmienił dłużnika. Tłumaczył, że w poprzednim nakazie zapłaty figurował ojciec dziecka, ale była to pomyłka i sąd bazując na działalności ewidencji gospodarczej i numerze pesel stwierdził, że właściwym dłużnikiem jest mój syn – tłumaczy pani Małgorzata.

- Sąd nie sprawdził niestety numeru pesel. Gdyby to zrobiono, okazałoby się, że już na tym etapie doszło do błędu, że powinien odpowiadać ojciec, a tymczasem sąd wezwał do zapłaty jego syna – dodaje Angelina Kosiek, dziennikarka Gazety Wyborczej.

Sąd tłumaczy, że nie dysponował peselem pozwanego. Dane dłużnika ustala w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej oraz w bazie pesel.

- Z uwagi na to, że zostały wygenerowane 3 osoby, doszło do wskazania ze względu na adres innej tak naprawdę osoby – mówi Monika Gądek-Tamborska, rzecznik Sądu Okręgowego w Kielcach.

- Nie spotkałam się z sytuacją, żeby sąd na własną rękę odszukiwał inną osobę, która mogłaby być odpowiedzialna za dług – komentuje Małgorzata Marenin, matka Cypriana.

Rzecznik sądu twierdzi, że na postawie dostępnych informacji nie byli w stanie wytypować prawidłowego dłużnika. Ponadto sąd zmyliła zbieżność imion: ojciec ma na imię Bartosz, a syn - Cyprian Bartosz.

- Przyznajemy, że jest to pomyłka sądu. W każdej instytucji one się zdarzają – dodaje rzecznik Monika Gądek-Tamborska.

- W takich przypadkach trzeba reagować jak najszybciej. Najważniejsze jest, żeby w ciągu 14 dni wnieść sprzeciw. Jeżeli nie złożymy sprzeciwu w terminie, uprawomocni się nakaz zapłaty i będą olbrzymie kłopoty ze sprostowaniem tego roszczenia – ostrzega radca prawny Violetta Micorek.

Mimo że sąd przyznaje się do błędu, to teraz matka dziecka musi wyjaśniać sprawę. Na szczęście kobieta zadziałała w porę i zmieściła się w ustawowym terminie złożenia sprzeciwu. Teraz musi tylko czekać na zmianę dłużnika z syna na ojca.

- Do takiej pomyłki nie miało prawa dojść. To kuriozalne, żeby sąd sam sobie zmienił dłużnika. Mam nadzieję, że prokuratura zbada tę sprawę – podsumowuje pani Małgorzata.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl