150 tys. zł za… rejestrację ciągnika
Rolnicy z województwa warmińsko-mazurskiego od ponad dwóch lat walczą o nowe ciągniki, za które zapłacili po ok. 150 tys. zł. Wszystko wskazuje na to, że ich maszyny nigdy nie zjechały z taśmy produkcyjnej. Mimo to producent wystawił kupcom homologację poświadczającą ten fakt. Dzięki niej rolnicy mogli zaciągnąć kredyty w bankach i przelać mu pieniądze. Producent maszyn ogłosił upadłość.
Grupa oszukanych rolników zdecydowała się na zakup nowych ciągników u jednego z dilerów – Zenona W. z miejscowości Lubawa.
- Polska firma, miała rekomendacje, że bardzo dużo sprzedała tych ciągników itd. Dlatego się zdecydowałem. Otrzymałem fabryczne dokumenty tego ciągnika, więc nie było żadnych powodów by nie wierzyć – mówi Jarosław Przybysz, oszukany rolnik.
- Mówi: na 15 lat pan dostanie na kredyt, nie ma problemu. Dzisiaj pan składa mi zamówienie, góra tydzień i ma pan ciągnik na podwórku. To było 20 lipca 2014 roku – dodaje inny oszukany, Andrzej Grzywiński.
Pokrzywdzeni rolnicy po wielu miesiącach odwlekania daty dostarczenia ciągników, stracili cierpliwość i złożyli zawiadomienia do prokuratury. Ale ta nic nie zrobiła. Diler przelał bowiem pieniądze rolników na konto producenta traktorów, tyle tylko, że spłacił w ten sposób swój dług. Tak zrobił m.in. ze 150 tys. zł, jakie za ciągnik zapłacił mu 49-letni rolnik Dariusz Jarzembek.
- Pan Jarzembek dokonał wpłaty firmie dilerskiej w Lubawie i ta firma całą tę kwotę, celowo , na określony ciągnik, przelała do producenta. Producent u siebie tę kwotę zaksięgował. Zatem nie można mówić tutaj, że diler dokonał oszustwa, czy działał z zamiarem oszukańczym – tłumaczy Jan Wierzbicki z Prokuratury Rejonowy w Iławie.
- Ja wpłaciłem producentowi pieniądze, a że producent nie wyprodukował tego ciągnika, to już jest inna sprawa – mówi Zenon W., diler traktorów.
Reporter: To jak to się stało, że wydział komunikacji wydał dowód rejestracyjny?
Zenon W.: To proszę się spytać producenta o to.
Razem z pokrzywdzonymi rolnikami udaliśmy się do siedziby producenta ciągników - firmy Farmer z Sokółki. Niestety, okazało się, że w marcu tego roku spółka ogłosiła upadłość, a w jej miejsce funkcjonuje już nowa firma, której właścicielem jest żona właściciela upadłej firmy Farmer.
- Firma Farmer po prostu zbankrutowała. Ja jej nie przejmowałam. Otworzyłam nową firmę i zaczęliśmy od początku – twierdzi Łucja Żukiewicz, żona właściciela upadłej firmy Farmer.
- To jest jakaś zorganizowana grupa przestępcza! Pan Zenon dał mi dokumenty homologacji ciągnika. Ja bym nie zarejestrował ciągnika i nie przelałby bank gotówki do pana Zenona albo do państwa firmy, żeby nie te dokumenty. Ewentualnie bym stracił jedynie zaliczkę. Na jakiej podstawie dostał ten pan dokumenty homologacji, kiedy z fabryki powinny wyjść ciągniki razem z homologacją, zarejestrowane? – pytał jeden z rolników.
Reporter: Jak to się stało, że państwo wystawili te świadectwa homologacji? To wygląda na działanie wspólnie i w porozumieniu z panem W. w oszukaniu tych ludzi. Nie powinniście byli ich wydać, skoro te traktory nie zostały wyprodukowane.
Łucja Żukiewicz, właścicielka nowej firmy: Proszę pana, trudno jest mi zabierać głos.
Reporter: Zarobiliście pieniądze nielegalnie, na krzywdzie tych ludzi?
Łucja Żukiewicz: Ja nie wiem, czy na tym były zarobione pieniądze.
Reporter: Jeden z rolników ma dokumenty, z których wynika, że pieniądze trafiły na konto waszej firmy, ale nigdy nie dostał traktora.
Skontaktowaliśmy się z syndykiem masy upadłościowej firmy Farmer. Okazuje się, że dysponuje on tylko jednym traktorem, do którego prawa rości sobie 140 wierzycieli. Pokrzywdzeni rolnicy złożyli nowe zawiadomienie o oszustwie, tym razem producenta, który według nich sprzedawał same dokumenty po 150 000 zł.
- W tej chwili mnie nie stać na nic. Żona pracuje na odsetki, a ja myślę, co zrobić, żeby co roku do banku wpłynęło 30 tys. zł plus odsetki – mówi rolnik Jarosław Przybysz.*
* skrót materiału
Reporter: Jan Kasia
jkasia@polsat.com.pl