Nielegalne dopłaty do kanalizacji. Mieszkańcy poszli do sądu

Mieszkańcy podtarnowskiego Gawłowa zbuntowali się przeciwko gminnej władzy. Walczą w sądzie o zwrot 2600 zł, jakie każde zainteresowane kanalizacją gospodarstwo miało zapłacić za jej budowę. Okazało się bowiem, że pobieranie opłat na ten cel jest nielegalne. Gmina broni się twierdząc, że ludzie płacili tylko za przyłącza do ich domów. Treść umowy na to nie wskazuje.

Proces grupy mieszkańców Gawłowa ruszył przed sądem w Bochni. - Minęło 9 lat. Wiemy, że mamy jeszcze rok, żeby oddano nam pieniądze. Po 10 latach sprawa zostanie przedawniona  - mówi Mariola Rataj, mieszkanka Gawłowa.

- Gdybyśmy pieniędzy nie wpłacili, to kanalizacji nie byłoby do dziś. Miały być pieniądze z Unii na kanalizacje, ale wójt powiedział, że musimy wpłacać – dodają inni mieszkańcy.

Zdaniem prawników tego typu inwestycje, jak budowa kanalizacji są wyłącznym zadaniem gminy. W całej Polsce zapadają wyroki nakazujące zwrot poniesionych kosztów przez mieszkańców.

- Takich spraw jest bardzo dużo. W tej kwestii wypowiadały się zarówno sądy administracyjne, jak i cywilne. Wypowiadał się też prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, ponieważ opłaty związane z budową kanalizacji nie powinny być z przerzucane z gminy na mieszkańców – mówi prawnik Aleksandra Cempura.

- Co miesiąc się wpłacało określoną kwotę, bo nie było nas stać, żeby za jednym razem taką kwotę zapłacić. Przez dwa-trzy lata ludzie składali pieniądze. Każdy z nas dostał papier i każdy musiał podpisać, że bierzemy udział w dopłatach. Jeżeli ktoś nie brał w tym udziału, to są dziś tacy, że nie są podłączeni – mówią mieszkańcy Gawłowa.

Samorząd gminy Bochnia pieniędzy nie zamierza oddawać. Czeka na prawomocne rozstrzygnięcie sądowe. Zdaniem urzędników mieszkańcy wpłacali pieniądze nie na budowę kanalizacji, a przyłącza do własnych domów. A budowa takiego przyłącza leży tylko i wyłącznie po stronie mieszkańca.

- Według prawa wykonanie przyłączy obciąża osoby fizyczne – tłumaczy Zbigniew Biernat, radca prawny Urzędu Gminy w Bochni.

- Tutaj wszyscy zapłacili za przyłącza! Każdy zrobił sobie sam własnym kosztem. Nam nie chodzi o przyłącza, ale o partycypację w budowie kanalizacji, o koszt głównej linii – twierdzą mieszkańcy Gawłowa.

- Nie było zapisu procentowego w budowie kanalizacji, była mowa o wpłacie 2600 zł – odpowiada Zbigniew Biernat.

W umowie, którą nam pokazali mieszkańcy jasno jest zapisane, że koszt, jaki pokrywał mieszkaniec to 30 procent wartości budowy. Na dodatek na drukach przelewów w tytule wpłat jest wyraźny wpis „na kanalizację”.

- Z takiego zapisu jasno wynika, że gmina żąda wpłaty za budowę sieci kanalizacyjnej. Absolutnie nie wynika z tego, że za przyłącza na prywatnych działkach, gdzie mieszkańcy musieliby płacić dodatkowo – uważa prawnik Aleksandra Cempura.

- To arogancja władz. To powinno być załatwione polubownie, ale nasze władze odrzuciły taką możliwość. Najgorsze jest to, że samorząd za pieniądze podatników walczy z nami w sądzie. To jest sarkazm tej sprawy - podkreśla Józef Ryszard Rataj, sołtys Gawłowa.

Mieszkańcy Gawłowa zaprosili na spotkanie z nami przedstawicieli sąsiedniej miejscowości.  Jej niektórzy mieszkańcy także planują zażądać od gminy zwrotu wpłaconych pieniędzy. Tym bardziej, że tam wpłacano jeszcze więcej.

- Myśmy wpłacili po 3800 zł i tak samo do przyłącz płaciliśmy osobno – mówi Władysława Mej, mieszkanka miejscowości Baczków.

- Nie chodzi o gotówkę. Urząd Gminy może to spłacić w ściekach, w kosztach śmieci, jak inne miejscowości wokół Krakowa. Skoro nam się należy to, dlaczego mamy odpuścić? My nikomu nie chcemy nic zabierać. Staramy się odzyskać swoje, to co nam się należy – tłumaczą mieszkańcy Gawłowa.*

* skrót materiału

Reporter: Artur Borzęcki

aborzecki@polsat.com.pl