Lekarze wysyłali do hospicjum. On walczy i wie, jak wygrać

Maciej Dyba ma 32 lata, kochającą żonę i dwuletnią córeczkę. Jeszcze do niedawna pracował. Wszytko zmieniło się w przeciągu miesiąca. Wtedy pojawił się on: rak wątroby. – Powiedzieli, żeby pożegnać się z rodziną i szukać hospicjum, bo to już jest koniec – opowiada. Mężczyzna nie pożegnał się, tylko zaczął walczyć. Odkrył idealny w swoim przypadku lek. Niestety, miesięczna terapia kosztuje 7500 zł.

Pan Maciej w listopadzie ubiegłego roku zaczął szybko chudnąć, pojawiły się też bóle brzucha. Diagnoza była bezlitosna. Lekarze nie dawali mu szans na przeżycie. W organizmie pojawiły się przerzuty.

- Na samym początku usłyszeliśmy, że to jest koniec, nikt nie chciał podjąć się próby leczenia. Doktor powiedział, że nie znajdę lekarza, który poda mu chemię, żebym nawet nie szukała. Jak się okazuje,  znalazłam – mówi Beata Dyba, żona pana Macieja.

- W dwóch szpitalach zostałem odprawiony z kwitkiem, do hospicjum. Od tamtego czasu już prawie rok minął i jak widać jest w miarę dobrze – mówi pan Maciej.

Pan Maciej i pani Beata zaczęli walkę. Szukanie szpitali, lekarzy, wysyłanie wyników badań za granicę - to była ich codzienność.  Po specjalistycznych badaniach okazało się, że jest lek, który może pomóc zatrzymać chorobę. Niestety, w Polsce jest refundowany tylko w przypadku raka piersi.

- Te leki są refundowane tylko dla kobiet z rakiem piersi, chodzi o białko hermius, które występuje najczęściej u kobieta z rakiem piersi. Zrobiliśmy badania genetyczne, sam lekarz jest zdziwiony, że wyszło to białko – opowiada pan Maciej.

Za miesięczną kurację, czyli jeden zastrzyk trzeba zapłacić 7500 zł. Pana Macieja nie stać na taki wydatek.
Teraz jest na zasiłku chorobowym, a jego żona pracuje jako przedszkolanka. Jedyną szansą są zbiórki i pomoc dobrych ludzi. Małżeństwo apeluje o pomoc.

- Od tego zależy życie Macka, żeby był ze mną i z córką – mówi pani Beata.

- Lekarze w Polsce mówią: daliśmy panu już poł roku życia, powinien się pan cieszyć, a kiedy jadę do Niemiec czy Hiszpanii, to oni mówią o konkretnych metodach leczenia, a nie przedłużania – tłumaczy pan Maciej.*

* skrót materiału

Reporter: Aneta Krajewska

akrajewskapolsat.com.pl