Wybuchowa deskorolka
Od wielu miesięcy serca nastolatków podbija elektryczna deskorolka. Córka pani Kamili z Kozienic również chciała ją mieć. Deskorolka została kupiona w sklepie internetowym, jednak po kilku dniach nie chciała się ładować. Po powrocie z naprawy gwarancjyjnej i przy kolejnym ładowaniu deskorolka wybuchła, powodując jednocześnie pożar w mieszkaniu.
Pani Kamila z Kozienic samotnie wychowuje dwie córki: szesnastoletnią Wiktorię z zespołem Downa oraz dwunastoletnią Aleksandrę. Mieszkają w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu. Kilka tygodni temu młodsza córka pani Kamili kupiła przez Internet elektryczną deskorolkę.
- Córka chciała tę deskorolkę, znalazła w Intrenecie sklep, uzbierała sobie pieniądze i kupiła. Wyraziłam na to zgodę i do tej pory trzęsie mnie w środku - mówi pani Kamila Migdałek, której spaliło się mieszkanie.
Sklep w krótkim czasie zamówienie zrealizował. Jednak córka pani Kamili - Aleksandra nie cieszyła się deskorolką długo. Sprzęt przestał działać. Pani Kamila natychmiast odesłała deskorolkę z reklamacją do sklepu.
- Jeździłam na niej, rozładowała się i przez parę dni się nie ładowała – mówi Aleksandra, córka pani Kamili.
- Kamila zażądała, żeby jej oddali pieniądze, bo to jest wadliwy towar. I napisaliśmy pismo, jak odsyłaliśmy kurierem , że produkt nie spełnia naszych warunków i żeby odesłali pieniądze – mówi pan Arkadiusz, sąsiad pani Kamili.
Po kilku dniach od złożonej reklamacji odesłano rzekomo naprawioną deskorolkę, ale - jak twierdzi pani Kamila - kolejny raz deskorolka szybko rozładowała się. Pani Kamila chciała naładować do niej akumulatory. Niestety po kilku minutach doszło do tragedii. Deskorolka wybuchła. Mieszkanie zaczęło się palić. Pani Kamila wraz z dziećmi cudem uniknęła śmierci.
- Był wielki wybuch. Siedziałyśmy w skarpetkach, bez kurtek… kazałam córkom wybiec z mieszkania. Zdążyłam wyłączyć tylko prąd, waliło jakby granatami - opowiada pani Kamila.
- Płakałam bardzo, obwiniałam się. To była moja deskorolka –płacze Aleksandra.
- Według tego, co podaje dowódca, który był na miejscu zdarzenia, przyczyną pożaru była awaria deskorolki, która była ładowana – mówi Paweł Kowalski z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Kozienicach.
Pani Kamila wielokrotnie próbowała porozmawiać z właścicielem sklepu. Bez rezultatu. Sprawę skierowała więc do prokuratury.
- Zadzwoniłam do pana na drugi dzień poinformować go, że deskorolka, którą przysłał mi z gwarancji, wybuchła, zniszczyła mi mieszkanie. Zapytałam, czy mogę rozmawiać z szefem. Okazało się, że kierownik jest nieosiągalny – mówi pani Kamila.
Próbowaliśmy także i my porozmawiać o tragicznym wybuchu deskorolki w sklepie w Mińsku Mazowieckim. Bez rezultatu. Pani Kamila i jej córki nie mają gdzie mieszkać. Lokal doszczętnie zniszczony musi wyremontować. Nie stać matki z chorym dzieckiem na taki wydatek utrzymując rodzinę za 2000 złotych.
- Pomagamy wszyscy, jak możemy, śpi trochę u mamy, trochę u mnie – mówi pani Izabela, koleżanka pani Kamili.
- Zostaje z pustym mieszkaniem, które musi pomalować i umeblować. Zrobić w nim wszystko - mówi pani Anna, koleżanka pani Kamili.
- Ja cieszę się, że moje dziecko na tym nie jechało – mówi pani Kamila. *
*skrót materiału
Reporterka: Żanetta Kołodziejczyk – Tymochowicz
zkolodziejczyk@polsat.com.pl