Życie sobie, przepisy sobie, czyli mieszkaniowy absurd

Jarosław Urlik z Rzepina w woj. lubuskim nie sądził, że łatwiej przyjdzie mu w wieku 75 lat zostać ojcem, niż… prawnie podzielić swoje mieszkanie. 81-letni mężczyzna żyje z obecną żoną i dwiema córkami. Drugą część lokalu zajmują jego synowie z pierwszego małżeństwa. Problemem w podziale nieruchomości jest wspólny korytarz.

Jarosław Urlik przeszedł wiele w swoim życiu. Jako dziecko został wywieziony na Sybir. Spędził tam 6 lat. Myślał, że w podeszłym wieku będzie mógł odpocząć, mylił się.

Pan Jarosław pracował w nadleśnictwie. Otrzymał służbowe 90-metrowe mieszkanie, które razem z żoną wykupił. Pani Weronika zachorowała na nowotwór i zmarła w 2002 roku. Synowie otrzymali w spadku część tego mieszkania. Kiedy pan Jarosław ożenił się po raz drugi, postanowił podzielić mieszkanie.

- Po mamie zostały nam 32 metry kwadratowe. 1/8 dla każdego, bo trzech nas jest – opowiadają synowie pana Jarosława.

- W 2006 roku zostałem ojcem (w wieku 75 lat- red.). Jakby ktoś mi powiedział, że tak się stanie, to powiedziałbym, że prędzej mi kaktus na ręku wyrośnie. W 2008 roku wziąłem ślub. W 2010 roku urodziła się druga córka. Jestem ojcem do dzisiaj. Trzeba było stworzyć warunki do życia – mówi pan Jarosław.

81-latek otrzymał zgodę na podział mieszkania. Okazało się, że po podziale powstał mały korytarz, który prowadzi na klatkę schodową. Problem pojawił się, kiedy pan Jarosław postanowił spisać testament i przepisać swoje mieszkanie córkom. Sprawa trafiła do sądu. Toczyła się od 2007 do 2011 roku. Pan Jarosław nie spodziewał się takiej decyzji.

Sąd oddalił wniosek, uznając, że z tego lokalu nie można wyodrębnić dwóch samodzielnych, gdyż byłoby to sprzeczne z przepisami. Żeby można było mówić o odrębnych mieszkaniach, muszą być one samodzielne i o tę samodzielność rzecz się rozbijała – wyjaśnia Renata Nowosadzka z Sądu Okręgowego w Gorzowie Wielkopolskim.

- Problem tworzy sień, żeby to mieszkanie było podzielone, pan biegły mówi, że muszę ją przekazać wspólnocie – tłumaczy pan Jarosław.

Czyli wszyscy członkowie wspólnoty powinni w częściach ułamkowych nabyć część korytarza, który ma zaledwie 2,6 metra. Do wspólnoty należą trzy bloki, w sumie 42 właścicieli. To paranoja - kwituje pan Jarosław.

- Trzeba podpisać akty notarialne ze wszystkimi właścicielami, powstałaby druga wspólnota mieszkaniowa do tego korytarza – dodaje Przemysław Ligęzowski, radca prawny.

Pan Jarosław nie ma pieniędzy na spłacenie synów, a oni na spłatę ojca. Wartość mieszkania jest nie wielka. Nie sposób kupić za nie dwa mniejsze. Sytuacja odbija się na zdrowiu mężczyzny. 81- latek nie wie co zrobić, żeby uporządkować sprawy mieszkaniowe. Ma tylko nadzieję, że dożyje rozwiązania problemu.

* skrót materiału

Reporter: Angelika Trela

atrela@polsat.com.pl