Pieniądze na ubezpieczenia uczniów przepadły w banku

Rada rodziców gimnazjum w Nadarzynie pod Warszawą zebrała od rodziców ponad 300 uczniów pieniądze na ubezpieczenie. 19 października kwotę ponad 14 tys. zł wpłaciła do Banku Spółdzielczego w Nadarzynie. Pieniądze tego samego dnia miały trafić na konto ubezpieczyciela. Niestety, przepadły.

- Zanieśliśmy całą gotówkę. Pieniądze wpłaciliśmy na konto rady rodziców i z tego konta został dokonany przelew na konto ubezpieczyciela. Pani przy nas zaksięgowała przelewy potwierdzając, że to nam daje pewność, że przelewy wyjdą tego samego dnia. Mamy potwierdzenie przelewu – opowiadają przedstawiciele rady rodziców gimnazjum.

Problem w tym, że dwa dni później, 21 października, Komisja Nadzoru Finansowego zawiesiła działalność banku, a pieniądze rodziców, mimo zapewnień banku, nie trafiły na konto ubezpieczyciela. Przedstawiciele rady rodziców zgłosili się do Bankowego Funduszu Gwarancyjnego, który w takich przypadkach zwraca pieniądze.

- Odmówiono nam, ponieważ trudno jest nas zidentyfikować. Nie jesteśmy osobą fizyczną, nie jesteśmy osobą prawną, nie mamy regonu, więc nie należy nam się wypłata – mówią członkowie rady rodziców.

- W obecnym porządku prawnym szans na odzyskanie pieniędzy rada nie ma, ponieważ według przepisów nie jest osobnym bytem prawnym – potwierdza Filip Pilichowski z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

- Ani przepisy prawa bankowego, ani przepisy ustawy o usługach płatniczych, ani regulujące kwestie szkolnictwa, nie nadają radzie rodziców statusu osoby prawnej. Istnieją bardzo poważne wątpliwości, czy taka rada rodziców w ogóle mogła założyć konto w banku, tudzież zlecać przelewy – komentuje Marcin Jaworski z biura Rzecznika Finansowego.

Próbowaliśmy porozmawiać o zaistniałej sytuacji z zarządem Banku Spółdzielczego w Nadarzynie. Niestety, nikt nie zgodził się na wypowiedź przed kamerą.

- Radzie rodziców pozostaje standardowe postepowanie upadłościowe i złożenie roszczenia do syndyka masy upadłościowej – informuje Filip Pilichowski z Bankowego Funduszu Gwarancyjnego.

Rodzice zdają jednak sobie sprawę, że szanse odzyskania pieniędzy z masy upadłościowej przy tak małym banku i jego dużych długach są nikłe.

Na spotkanie z nami przyszli też przedstawiciele rad rodziców ze szkoły podstawowej w Ruścu i Kostowcu. Te rady również miały ulokowane swoje oszczędności w Banku Spółdzielczym w Nadarzynie.

- Rodzice są źli na całą sytuację. Powiedziałabym, że są wręcz wściekli. Część nie chce drugi raz zapłacić składki – powiedzieli przedstawicielami rady rodziców Gimnazjum w Nadarzynie.*

* skrót materiału

Reporter: Dominika Grabowska

dgrabowska@polsat.com.pl