Mieli 70 tys. zł długu, stracili dom za pół miliona

Państwo Grudnikowie z trojgiem dzieci z dnia na dzień zostali wyrzuceni z ich domu pod Krakowem. Nieruchomość przejęła wrocławska firma pożyczkowa Moniki K. Małżeństwo twierdzi, że padło ofiarą oszustwa. Potrzebowało pieniędzy, dlatego podpisało umowę sprzedaży domu za 230 tys. zł z prawem odkupu go po pół roku. Dług już po 3 miesiącach wzrósł o 90 tys. zł z tytułu odsetek.

- W tej chwili dzieci są pod kontrolą psychologa, starszy syn się załamał, córka też to przeżyła – opowiada pani Bogumiła.

Bogumiła i Zbigniew Grudnikowie są małżeństwem od piętnastu lat. Mają troje dzieci: 14-letniego Dawida, 12-letniego Kacpra i 11-letnią Justynę. Jeszcze kilka miesięcy temu mieli 120-metrowy dom. Stracili go w ciągu jednej chwili.

- Meble w kuchni rozkręcone, dziecięce ubrania, bielizna, wszystko do worków. To się stało w jakieś trzy godziny i cały nasz majątek był wyniesiony – wspomina pani Bogumiła.

Państwo Grudnikowie wybudowali dom z oszczędności i pożyczonych pieniędzy. Chcieli go wykończyć i spłacić długi. Potrzebowali szybkiej pożyczki. Pomoc zaoferowała im firma pożyczkowa  z Wrocławia. Firma Moniki K.

- Myślałam, że to osoba wiarygodna, sprawiała wrażenie miłej, inteligentnej, że pomoże, że też ma dzieci – opowiada pani Bogumiła.  

- Obiecywała, że nam pomoże, że pospłacamy różne pożyczki, które mieliśmy – dodaje Zbigniew Grudnik.

Rok temu państwo Grudnikowie podpisali umowę u notariusza z Moniką K. Była to umowa sprzedaży domu za 230 tys. zł. Po pół roku Grudnikowie mieli mieć możliwość odkupienia swojej nieruchomości za 240 tys. zł. Państwo Grudnikowie  wierzyli, że długi spłacą i w ciągu pół roku dom odkupią.

- Sądziliśmy, że to pożyczka, do momentu, aż pani notariusz nie zaczęła czytać, że to umowa kupna- sprzedaży. Spytałam, jak to możliwe. K. powiedziała przy notariusz, że trzecia umowa musi być tak zawarta, nie może w inny sposób. Mówiła: „niech się pani nie denerwuje, to jest umowa kupna-sprzedaży z prawem odkupu” – twierdzi Bogumiła Grudnik.

Państwo  Grudnikowie chcieli po pół roku dom odkupić, ale okazało się, że nie stać ich na to. Okazało się, że same odsetki za 3 miesiące to 90 tysięcy złotych. Stracili dom i działkę wartą pół miliona.

- Okazało się, że jeżeli do 2 grudnia nie odkupimy domu, to za pierwszy miesiąc liczy nam 15 tys. zł, za drugi 20 tys. zł, a za każdy kolejny 50 tys. zł. Wtedy zauważyłam, że wpadliśmy w bagno, zostaliśmy oszukani – mówi Bogumiła Grudnik.
Kilka miesięcy temu Monika K. wyrzuciła rodzinę na bruk. Pięcioosobowa rodzina obecnie mieszka w jednym pokoju u matki pani Bogumiły.

- Spakowali nam jedzenie do worków, wyrzucali gorzej niż śmieci – komentuje Dawid, syn państwa Grudników.

W podobnie trudnej sytuacji jak państwo Grudnikowie znalazła się 32-letnia Natalia Witczak z  Zawiercia. Kobieta mieszka z matką. Wpadła w długi i potrzebowała 20 tys. zł pożyczki. Podpisała z Moniką K. umowę pożyczki na pół roku, ale jak twierdzi pani Natalia, Monika K. zapewniała, iż okres spłaty kredytu będzie można wydłużać.    

- Ja tylko pod takim warunkiem podpisałam tę umowę, że ona faktycznie będzie przedłużana – twierdzi pani Natalia.
Niestety Monika K. umowy nie przedłużyła. Pani Natalia za 20 tys. zł pożyczki straciła mieszkanie warte ponad 60 tys. zł.

- Firmy czekają na takie sposoby i proponują warunki, które są rażącą niekorzystne dla zadłużonych, dzięki temu pozyskują nieruchomości – mówi Przemysław Ligęzowski, radca prawny.

Próbowaliśmy porozmawiać z Moniką K. w siedzibie jej firmy we Wrocławiu. Pod wskazanym adresem nie zastaliśmy jej. W rozmowie telefonicznej odmówiła komentarza.

- Choćby to było pół miliona, milion, to żadna złotówka nie zwróci dzieciom nerwów i zdrowia.  Dlatego powiedziałam, że na ile sił mi wystarczy, będę walczyć  - zapowiada Bogumiła Grudnik.*

* skrót materiału

Reporter: Żanetta Kołodziejczyk-Tymochowicz     

interwencja@polsat.com.pl