Straciła dom przez… pomyłkę pisarską sądu
Dorota Jeżewska 16 lat temu kupiła na licytacji zadłużone gospodarstwo brata. Mężczyzna mieszka w nim do dziś. Pani Dorota obok wybudowała dom dla swoich dzieci. Teraz okazało się, że go straciła. Sąd uznał, iż wydane przez niego 16 lat temu postanowienie o zakupie, to oczywista omyłka pisarska i pozbawił kobietę działki, na której stoi nieruchomość.
Zbudowała dom, by jej dzieci miały gdzie mieszkać. Przez 16 lat była pewna, że to jej ziemia. Dziś o swej sytuacji Dorota Jeżewska może powiedzieć tylko jedno: absurd.
- Dla mnie to jest dziwne, że można po 16 latach zrobić sprostowanie. Czuję się dalej właścicielką działki - rozpacza pani Jeżewska.
- Wie pani, tam zaszła pomyłka – mówi jej brat.
Reporter: No i co dalej?
- Nic dalej, jest moje i tyle.
- I będzie pan egzekwował, że to jest pana?
- Ja już mam to!
- Ale to znaczy, że pani Dorota nie może tutaj być, skoro to jest pana?
- Nie. Ona tego nie wykupiła, tej działki tutaj, ona jest moja.
- Państwo poszliście do sądu po tych 16 latach, żeby sąd to wyprostował?
- Tak.
- Czyli to pan poszedł?
- Ojciec poszedł.
Ta kuriozalna historia zaczyna się w 2000 roku. Brat pani Doroty miał ogromne długi. Rodzinny majątek miał trafić na licytację.
- Ponieważ mój wujek był zadłużony, a to jest dom rodzinny, babcia prosiła mojego tatę, żeby pomógł. W tym czasie tata zginął w wypadku, to spadło na moją mamę – opowiada Kinga Wiśniewska, córka pani Doroty.
- Było odszkodowanie po śmierci męża, które poszło właśnie na wykupienie tego gospodarstwa. Wylicytowaliśmy całe gospodarstwo razem z budynkami – dodaje Dorota Jeżewska.
Sąd licytację przybił i wydał postanowienie. Zgodnie z nim pani Dorota została właścicielką całego gospodarstwa. Kobieta nie wyrzuciła brata z rodzinnego domu. Zaczęła obok budowę swojego. Dla dzieci.
- W 2002 r. Dorota Jeżewska uzyskała pozwolenie na budowę i zgodnie z zapisem w księdze wieczystej, jak i z zapisami w ewidencji gruntów i budynków, była pełnoprawną właścicielką działki – twierdzi Małgorzata Waszak z Powiatowego Ośrodka Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej w Poznaniu.
Spokój trwał 16 lat. Nieoczekiwanie kobieta otrzymała pismo z sądu. A w nim… „sprostowanie oczywistej omyłki” – że działka, na której stoi dom pani Doroty i dom rodzinny, nigdy nie należały do kobiety, bo ten fragment gospodarstwa licytowany nie był.
- Sąd popełnił błąd, że opisał tę nieruchomość bardzo ogólnikowo, stwierdzając że przedmiotem tych postanowień jest nieruchomość objęta księgą wieczystą. Natomiast nie wymienił konkretnych numerów działek. Sąd również może popełnić omyłkę, tak jak i każdy inny człowiek – informuje Joanna Ciesielska-Borowiec, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu.
- Nie wiem, czy można to nazwać zwykłą omyłką pisarką, gdzie odbiera się komuś prawo do nieruchomości. Skoro 16 lat temu sam sąd tego nie zauważył, komornik nie wniósł, że coś się nie zgadza, to skąd moja mama, prosta osoba, miała wiedzieć, że się nie zgadza? - pyta Kinga Wiśniewska, córka pani Doroty.
Okazuje się, że rok przed licytacją brat pani Doroty podzielił działkę nr 32 na dwie części. W sposób dość tajemniczy, bo w księgach wieczystych nie ma ujawnionego podziału do dziś. Przez omyłkę pisarską pani Dorota traci dom.
- Jak będę musiała, to oddam dom, bo walczyć nie będę już. Nie mam na to pieniędzy. A z kim zresztą, z sądem mam walczyć? – zastanawia się pani Dorota.*
* skrót materiału
Reporter: Irmina Brachacz-Przesmycka
ibrachacz@polsat.com.pl